Jak mówią ruscy: mit oksfordczyka Sikorskiego runął "w tri p…y”! A ile to było szumu w polsko-języcznych mediach na temat oksfordczyka - męża pani Applebaum! Ile to wywiadów z oksfordczykiem przeprowadziła prasa niemiecka i prawdziwa telewizja amerykańska, zarejestrowana w kantorku na miotły na lotnisku w Amsterdamie! Setki! Tak wiele, iż ego przyjaciela Nikodema Dyzmy urosło powyżej Giewontu – jakby to określił prezes Glapiński.
Bo przecież mąż pani Applebaum – jak sugerowały polsko-języczne media – miał objąć najwyższe stanowiska w Europie: szefa dyplomacji Unii Europejskiej, a choćby szefa NATO! Wszystko skończyło się jednak na tym, iż „oksfordczyk” Sikorski stał się gwiazdą telewizji „Rosija” i kremlowskiej propagandy oraz dozgonnym pupilkiem Siergieja Ławrowa. „Oksforczyk” Sikorski stał się więc typowym „ławrowczykiem”, jakich wiele w dzisiejszym świecie…
Wprawdzie mąż pani Applebaum kupił sobie tytuł Master of Arts za 10 funtów, ale przecież nie ma takiego drugiego, który zdobył by się na gest wysupłania brytyjskiej waluty na taki dyplom! A ten, jak się okazało bezcenny dyplom otworzył mężowi pani Applebaum drogę do kariery. Oczywiście: kariery za rządów Donalda Tuska, który – jak już wielokrotnie wspominałem – potrafi i z gówna bat utoczyć. Wystarczy wspomnieć najbliższych współpracowników Tuska, którzy albo uciekli z Polski, albo czekają na proces…
Tylko jeden prezydent Lech Kaczyński rozszyfrował oksfordczyka Sikorskiego oświadczając, iż „Sikorski nie nadaje się na żadne stanowisko”. – Nie kryję, iż przyczyniłem się do odejścia Sikorskiego ze stanowiska – przyznał ś.p. Lech Kaczyński w połowie października 2007 w wywiadzie dla „Rzepy”.
Przypomnę więc, iż Radosław Sikorski został wywalony z funkcji ministra obrony w lutym 2007 roku (czyli za koalicyjnych rządów PIS-u), zaś w nowym rządzie Donalda Tuska miał objąć stanowisko ministra spraw zagranicznych, czemu gorąco sprzeciwiał się prezydent ś.p. Lech Kaczyński. Jego brat – prezes PIS-u w wywiadzie dla "Newsweeka" przypomniał, iż w końcu 2007 roku prezydent Lech Kaczyński wyrażał wątpliwości co do zasadności powołania Sikorskiego na stanowisko ministra spraw zagranicznych, o czym rozmawiał z Tuskiem. Na pytanie, czy jest jakaś konkretna wiedza, czy też konkretne wydarzenie, które dyskredytuje Sikorskiego, Kaczyński odparł: "Tak". Jak dodał, chodzi o wydarzenie, które nastąpiło po tym, jak Sikorski został ministrem obrony w rządzie PiS. Kaczyński przyznał, iż z tego powodu Sikorski został zdymisjonowany w lutym 2007 r. i zastrzegł jednocześnie, iż "do dymisji doszło z pewnym opóźnieniem".
Prezydent Lech Kaczyński przez kilka tygodni próbował zablokować kandydaturę Sikorskiego na szefa dyplomacji w rządzie Tuska. Bezskutecznie. Donek powołał „oksfordczyka” mimo tego, iż Sikorski nie nadawał się na żadne stanowisko. prawdopodobnie zadecydowała o tym postawa samego „oksfordczyka”, który w końcówce kampanii wyborczej zapewnił swego przyszłego pryncypała, iż „dorżnie pisowskie watahy”…
I wtedy zaczęła się jazda! Jako szef dyplomacji, delegowany przez UE do rozmów z przywódcami Majdanu w Kijowie, Sikorski postraszył ich, iż zginą, gdy nie podpiszą uzgodnionego z Janukowyczem układu. Co interesujące – dzień po uzgodnieniu przez Sikorskiego układu z Janukowyczem – Janukowycz uciekł z Ukrainy, choć tym „układem” Sikorski zapewnił sobie bezgraniczne zaufanie szefa rosyjskiej dyplomacji Siergieja Ławrowa. Od tego czasu datowane jest także dozgonne zaufanie Radka do Siergieja, czego wyrazem było zaproszenie szefa rosyjskiej dyplomacji na spotkanie z polskimi ambasadorami w Warszawie, gdzie Ławrow wyłożył „kawa na ławę” na czym polega odwieczna przyjaźń polsko-radziecka. Kulminacją wzajemnego zaufania pomiędzy rządem Tuska i Putina stała się kooperacja polskiego kontrwywiadu z rosyjską Służbą Wnieszniej Razwiedki Rassijskoj Fiedieracii, czyli z rosyjską służbą wywiadu zagranicznego.
Motorem resetu rządu Tuska z Rosją był Sikorski, zaś momentem zwrotnym w dalszej integracji z Rosją – katastrofa samolotu TU-154M pod Smoleńskiem, gdzie zginął Prezydent RP Lech Kaczyński i jego Małżonka Maria wraz z 96 osobami na pokładzie. Co wtedy - zaraz po katastrofie wygadywał Sikorski, to temat na osobne opracowanie…
Fakt, iż dzisiaj ławrowczyk Sikorski już bez mydła wchodzi kacapom miedzy policzki – nie trzeba nikomu udowadniać. Zwłaszcza mediom, uzależnionym od mordercy Putina. Wystarczy tylko posłuchać kremlowskiej propagandy, uradowanej słowami „mołodca” Radosława i cytującej jego wypowiedź, będącą niczym miód na serce każdego kacapa: Myślę, iż [rząd PiS] miał moment zawahania w pierwszych 10 dniach wojny, wtedy gdy wszyscy nie wiedzieliśmy, jak ona pójdzie, iż może Ukraina upadnie. I gdyby nie bohaterstwo Zełenskiego i pomoc Zachodu, różnie mogło być - stwierdził w rozmowie z Radiem Zet Radosław Sikorski, pytany przez Bogdana Rymanowskiego, czy rząd PiS planował rozbiór Ukrainy.
Zacytuję słowa Jacka Karnowskiego o ostatnim –miejmy nadzieję – występie ławrowczyka Sikorskiego na polskiej scenie politycznej: „Skala kłamstwa, którym posługuje się Sikorski, jest porażająca. Jest dokładnie taka sama jak wówczas, gdy Niemcy próbowali przekonać świat, iż to Polacy na nich napadli w Gliwicach. Jest dokładnie taka sama jak wówczas, gdy Sowieci przekonywali, iż wkroczyli na wschodnie tereny II RP by „chronić ludność”. To jest ten sam duch bezczelności tak wielkiej, iż zapiera dech w piersiach”.
Ławrowczyk Sikorski i jego występy na scenie politycznej, w tym w Parlamencie Europejskim bynajmniej nie przeszkadzają Führerowi totalitarnej opozycji. Tusk więc nie odetnie się od pupilka Ławrowa, tak samo jak nie odciął się od ekonomisty Grabowskiego, który ujawnił program Platformy Obywatelskiej na likwidację Polski. Tusk nie odetnie się także od Vincenta Rostowskiego, który przyłączył się do plującego na Polskę ławrowczyka! Przecież Niemcy nie dali by sobie rady z Polakami, gdyby Tusk był tylko sam - bez armii oszustów, zdrajców i lizusów błogosławiących jak nie ZSRR to RFN i jak nie Rosję Putina to Niemiecką Unię Europejską. Bez tej armii zdrajców, sprzedawczyków i zwyczajnych kanalii komunizm w Polsce nie trwał by pół wieku!
Gigantyczna kasa przepływająca do "praworządnej" Europy jak nie z Rosji, to od rządzącego światem żydostwa przekonała niejednego „ekonomistę”, „męża stanu” i „moralnego ałtoryteta” do paktu z diabłem. Z tego paktu nie da się już wyzwolić. Stąd też wzięło się powiedzenie, iż „Donald Tusk oddałby Polskę za czapkę śliwek, podczas gdy Kaczyński oddałby życie za Polskę”…