
Tytuł nie ma nic wspólnego z prezydentem USA. A jeżeli ma, to nie wina Tuska, ale krzesła. Nabijanie się z debilizmu postarzałego słodziaka, do dobrego tonu nie należy. O czym lubią ględzić wszystkie tygryski, oraz politycy ze starego portfela. Gdyż jutrzejszy noblista i obecny Pucybut Historii, zasługuje na współczucie raczej, aniżeli na podśmiechujki. Gdyż przytłacza go puchowy ciężar braku odpowiedzialności za Kraj, którego mieszkańcy zechcieli ujrzeć w nim prezydenta. I osadzili go na posadzie opatrznościowego męża. Za co litować się trzeba nad nimi, bo sami się wykolegowali z logiki takim wyborem. ale nie za długo należy bawić się we współczucie i załamywanie rąk, gdyż jeżeli ktoś jest głupi na własne życzenie, to kij mu w oko.2
Jak w obietnicę złodzieja, iż podają okradzionego do sądu, lub mrówki grożącej słoniowi, iż go zgwałci, w kibolskim świecie Nawrockiego z Kaczystanu, wierzy się w takie zapewnienia w sposób niezachwiany. Podobnie z wszelkimi innymi śmiesznostkami, jak imigranci roznoszący egipskie plagi, wielopłciowe osobniki uprawiające sodomię z gomorią, oraz babony dające w szyję. Ponieważ stało się tak, iż wiara zastąpiła argument.3
W czasach znanego heretyka polskości, biskupa Ignacego K. kursowały plotki o bogactwie i żarłoctwie kleru. Dostojnik ten, zamiast przykładnie dymać młodzianków, wyłamał się z tradycji i napisał coś w rodzaju literackiego donosu o nazwie Monachomachia.
Co tępsze katabasy powątpiewały w prawdę tych plotek i z ambon krzyczały żarliwymi słowy: na pozór i rzekomo. Krzyczały choćby wówczas, gdy od strony zakrystii dolatywały bogobojne wrzaski macanych ministrantów.4
Wedle Kopalińskich, Glogerów i Reczków, wyraz polityka, w epokach onegdajszych znaczył tyle, co grzeczność. Zachować się politycznie, to jakby powiedzieć iż było się grzecznym. Tak głosiły legendy. Jednakowoż nie ma podstaw, by wierzyć w te banialuki, bo już za panowania faraonów, tamtejsza polityka nie różniła się od dzisiejszej; też były frakcje, dworskie knucia i bitwy o koryto, też odbywały się walki buldogów i między koteryjne próby rozdeptywania opozycji. Też pleniły się układy i zależności, też rozkwitały kradziejstwa i odchodziło robienie na szaro. Nominowany przez cesarza Kaligulę nieznany nikomu koń został senatorem i jako Pan Ekscelencja Ichacha, decydował o losie ludzi. Od tamtych czasów zaszły zmiany i konika zastąpił Prezydencki Radca Czarnek.5
Jako iż większość polityków chce uchodzić za cnotliwych patriotów i nie pasuje im być osłami, opracowali naukową metodę włażenia w pupcię i nazwali ją dyplomacją; działa ona tak samo, jak mordobicie, tyle iż zamiast kastetu, stosuje się uśmiechy, pokłony, bułki przez bibułkę.
Jej początki były trudne, a dla posłów przenoszących złe wieści, kończyły się skróceniem o wierzchołek tułowia. Metody traktowania przeciwników zostały udoskonalone i w aktualnych czasach już nie zabija się parlamentariuszy, a zamiast nagradzać zbrodniarzy wojennych plutonem egzekucyjnym, ugaszcza się ich, jak zwycięzców słusznej sprawy.6
Korespondenci wojenni, to temat wstydliwy. Z jednej strony wojenni zbrodniarze, z drugiej nieliczni odważni, pokazujący reszcie kiwających palcem w bucie, do czego zdolny jest człowiek. To, iż ludzie nieobojętni na okrucieństwo zdarzają się jeszcze, jest poza dyskusją. ale to, iż przez cały czas istnieją wojny jako metody rozwiązywania konfliktów, interesuje mnie bardziej. I dlatego uważam ów temat za wstydliwy.
Dlaczego są i dlaczego nie znikną wojny? Bo są dochodowe. Bogacą się na nich wszyscy oprócz cywilów i ochroniarzy władz. Drugim powodem ich trwania jest strach agresorów; premier Izraela kontynuuje ludobójstwo, ponieważ wie, iż chwilą jego zakończenia utraci immunitet i posadę. W konsekwencji czeka go sąd i więzienie. Putin wie, iż dopóki trwa wyrzynanie Ukraińców, jest bezpieczny. Więc będzie ciągnąć masakrę bez przeszkód.
7
Zaiste, nudnym jest bezustanne dziwienie się rankingom zaufania do podleców. To, iż na czółku sondażowej szpicy pojawia się prezydent kiboli, na drugim miejscu plasuje się browarowy konfederat, a dopiero na trzecim - Sikorski, jest normą; gdyby tych dwóch nie było ani trochę, a trzeci znalazłby się na pierwszym, żylibyśmy w normalnym, a nie w operetkowym kraju. Jeno zielone ludziki z PiS-u kumkałyby zawzięcie, iż suweren ogłupiał.
8
Zakrawa na prawdę to, iż brunatnienie Europy przybiera realne kształty i iż ma ona coraz mniej czasu w walkę z populizmem o demokrację. Zalatuje prawdą niewygodną, wstydliwą i wypowiadaną trwożliwym szeptem; populizm opanowuje świat i odnosi zwycięstwo we wszelkich dziedzinach. Nauka, kultura, poglądy na codzienną obyczajowość – ulegają przenicowaniu. Zamianie pozytywów na mankamenty. Obróbce dotychczas obowiązujących pojęć. Całe połacie globu są poddawane demagogicznym presjom. Logika stała się herezją, a politycy z dolnej półki uparcie i od lat twierdzą, iż białe jest czarne; pytań z gatunku nudnych jak flaki z olejem, jest mnóstwo przeogromne i zadawanie ich co sekundę, nie zmieni Brauna w owieczkę zdolną pokochać Żydów miłością szczerą, a nieokiełznaną, zaś Trampa zmusić do wycofania się z interesownego afektu do Putina.
9
Jak i czy populizm wytrzyma napór zdrowego rozsądku, oto pytanie godne braku odpowiedzi. Ponieważ albowiem było ono pół aktualne zaraz po powstaniu Żelaznej Kurtyny. Wtedy należało poniechać taktycznych zachwytów na poczynaniami Wujaszka Joe. Wnet po alarmowym dzwonku w postaci Jałty i innych oznak nadciągającej zawieruchy. Teraz musimy od nowa i za karę, nauczyć się życia wśród gówien i już na stałe zamieszkać w kiszce stolcowej czekając na kolejne, nieudane Powstanie.