Od redakcji: sprawa tzw. buntu Wagnera ma niespodziewany epilog. Oto, jak informują media w Rosji, Władimir Putin spotkał się z Jewgienijem Prigożynem i 30 dowódcami Grupy Wagnera i rozmawiał z nimi bardzo długo. Na ten temat pisze liberalizujący dziennik „Niezawisimaja Gazieta”:
„Jak dowiedział się NG, tylko lider Sprawiedliwej Rosji – Za Prawdę (SRZP), Siergiej Mironow, był gotów skomentować „odwołanie” tzw. buntu Wagnera PMC. Teraz, gdy wydaje się, iż Władimir Putin zrehabilitował zarówno najemników, jak i dyrektorów firmy, Mironow powiedział, iż był zwolennikiem takiego kroku.
Partia komunistyczna i Partia Liberalno-Demokratyczna postanowiły nie zmieniać tekstu swojej przysięgi na wierność prezydentowi, ale lewica zauważyła, iż interesuje są ich bieg historii, a nie los jednostek. Kreml jasno daje do zrozumienia, iż sprawa jest całkowicie zakończona. To najwyraźniej oznacza, iż nie będzie odpowiedzi na najważniejsze pytanie: dlaczego władze pozwoliły mediom zamieścić kompromitujący materiał na temat Jewgienija Prigożyna po 29 czerwca.
Rzecznik prezydenta Dmitrij Pieskow zapytany 11 lipca przez media o przyszłość Prigożyna, odpowiedział bardzo zwięźle: „Nie ma żadnych nowych faktów, które mógłbym skomentować”. I to było kolejne potwierdzenie kontrastu, jaki powstał w związku z całkowitym milczeniem wszystkich władz w związku z dyskusją o nowym zwrocie sprawy z tzw. zbrojnym buntem Grupy Wagnerowskiej w dniach 23-24 czerwca.
Przypomnijmy, iż ten sam Pieskow w przeddzień potwierdził wyciek informacji do zachodnich mediów, iż Putin przyjął Prigożyna na Kremlu 29-go wraz z 35 dowódcami „muzyków” i słuchał ich wersji wydarzeń przez prawie trzy godziny. Ponieważ po tym dniu w przestrzeni medialnej pojawiły się wiadomości o zwrocie Prigożynowi odebranych mu przedmiotów i kosztowności, a także o swobodnym poruszaniu się Prigożyna po kraju, uznano, iż prezydent wybaczył słynnym żołnierzom Rosji, którzy również po raz kolejny potwierdzili swoją lojalność wobec niego.
Jednak w tym samym czasie w przestrzeni informacyjnej – przede wszystkim w federalnych kanałach telewizyjnych – pojawił się materiał kompromitujący Prigożyna, związany nie tyle z jego teraźniejszością, co z burzliwą przeszłością. I na ten temat, jak się okazuje, nie było oficjalnego komentarza z Kremla, a teraz, najwyraźniej, też go nie będzie. Ciekawe, iż w tym samym czasie wszystkie organy i szczeble rosyjskiego rządu, które w tamtych dniach publicznie przysięgały wierność prezydentowi i przeklinały buntowników i zdrajców, z jakiegoś powodu nie chcą teraz wyjaśnić swojego stanowiska w świetle nowych okoliczności, czyli praktycznie całkowitego „odwołania” faktu samego buntu.
A jeżeli gubernatorzy opublikowali swoje akty lojalności wobec prezydenta w sieciach społecznościowych, to, powiedzmy, kierownictwo Dumy Państwowej, w tym liderzy wszystkich partii parlamentarnych, 27 czerwca na sesji plenarnej niższej izby celowo mówili o wielkości Putina. On, jak mówią, zatrzymał wojnę domową, którą niektórzy chcieli rozpętać w interesie Zachodu, jeżeli nie w ogóle na jego zlecenie. Dlatego „Niezawisimaja Gazieta” zwróciła się do partii zasiadających w Dumie o informację, czy zamierzają skorygować swoje stanowisko w stosunku do Wagnera, a w rzeczywistości Prigożyna.
Tylko Sprawiedliwa Rosja odpowiedział na prośbę, przekazując komentarz Mironowa: „Wielokrotnie powtarzałem, iż chłopaki z Wagnera to prawdziwi patrioci. Zawsze służyli swojemu krajowi i naszemu prezydentowi. Pokazało to spotkanie Władimira Putina z kierownictwem Grupy na Kremlu. Najważniejsze jest to, iż byli w stanie przekazać głowie państwa swoje stanowisko w sprawie wydarzeń z 23-24 czerwca. Po raz kolejny mieliśmy okazję udowodnić lojalność i miłość do kraju. Cieszy fakt, iż prezydent ich wysłuchał, a także zaproponował dalsze możliwości działania. Bardzo dobry krok. Tak wysoce profesjonalni i zmotywowani bojownicy powinni być docenieni, a ich doświadczenie i umiejętności powinny być wykorzystane. Wielokrotnie mówiłem, iż w dniach 23-24 czerwca kierownictwo Grupy im. Wagnera popełniło błąd. Ale jestem przekonany, iż będą mogli odpokutować za swoją winę swoją dalszą pracą dla dobra ojczyzny” – powiedział przewodniczący partii.
Inne partie nie spieszą się jednak z wprowadzaniem korekt. Tak więc w Partii Liberalno-Demokratycznej służba prasowa frakcji nie wypowiedziała się na ten temat, ale za kulisami członkowie partii zauważyli, iż nie wiadomo jeszcze, o czym dokładnie prezydent rozmawiał z wagnerowcami. Nie było też oficjalnego wyjaśnienia ze strony partii komunistycznej, ale stało się jasne, iż najwyraźniej jego nie będzie.
Zastępca przewodniczącego Komitetu Centralnego Dmitrij Nowikow powiedział NG: „Początkowo sam prezydent nazwał wydarzenia dokładnie tak, jak komentowaliśmy. A teraz stało się wiadome o wydarzeniu, które już dawno minęło. W rzeczywistości to już historia, to nie politycy powinni to komentować, ale historycy”. Szef działu analitycznego Komunistycznej Partii Federacji Rosyjskiej, Siergiej Obuchow, wyjaśnił NG: „A jaka jest potrzeba komentowania tego teraz? Nasza partia jest głosem „wściekłych patriotów”, nie mówimy o jednostkach, ale o sytuacji, co to wszystko oznacza dla frontu i dla zwycięstwa. jeżeli coś zostało ustalone na górze, a głowa państwa spotkała się z liderem Grupy, to nie jest to bunt. Polityka to potrzeba negocjowania”. Jego zdaniem spotkanie to było dyskretne, bo Kremlowi nie opłacało się o nim rozmawiać. Obuchow zauważył zamieszanie na szczytach władzy, kiedy „nie wie lewica, co robi prawica”. Jego zdaniem „władza działa teraz bez oglądania się na instytucje: niezależną opinię publiczną, parlament, wybory, sądy, media itp.”
Pod koniec czerwca członkowie partii byli bardziej dosadni i szczerzy. Na przykład lider Partii Liberalno-Demokratycznej Leonid Słucki, powiedział: „Wszyscy musimy zapobiec próbom wzniecenia wewnętrznych konfliktów, które mogą powstrzymać naszą armię ciosem w plecy w przeddzień zwycięstwa nad wrogiem”. Przywódca Komunistycznej Partii Federacji Rosyjskiej Giennadij Ziuganow mówił nieco łagodniej, nazywając wydarzenia 24 czerwca nie zdradą, ale konfliktem i ciesząc się, iż nie zakończył się rozlewem krwi. „Bunt wzniecony przez nieodpowiedzialnych ludzi, powołujących się na swoje ambicje, w rzeczywistości postawił na szali bezpieczeństwo całego kraju” – skarżył się komunista. Jednak na posiedzeniu Dumy Państwowej 27 czerwca to Ziuganow zaoferował podziękowanie Putinowi za jego zdecydowane działania, po czym przewodniczący Dumy Państwowej Wiaczesław Wołodin natychmiast wezwał deputowanych do klaskania.
Szef Grupy Ekspertów Politycznych, Konstantin Kałaczew, wyjaśnił NG: „Partie po prostu nie mają teraz nic do powiedzenia. Nasz prezydent jest nieomylny, jego działania są albo dobre, albo nic się o tym nie mówi. A teraz kontekst jest taki, iż możesz powiedzieć coś złego i popełnić błąd. Lepiej więc milczeć i nie popełniać błędów. A strony nie widzą żadnej korzyści w komentowaniu sytuacji teraz, a zatem nie mają takiego celu”.
Co więcej, „bunt wojskowy” został już przekwalifikowany na „petycję w formie buntu”, kiedy poddani postanowili odwołać się do prezydenta w formie takiego „wiecu”. Ekspert zwrócił uwagę na kilka interesujących punktów spotkania 29 czerwca. Po pierwsze, jego tajność: skoro nie zostało to ogłoszone, nie było to planowane, ale skoro mimo to zostało ogłoszone, to najwyraźniej Kreml postanowił ostatecznie zamknąć temat. A z punktu widzenia dramaturgii przepływów informacji taka przerwa jest poprawna. Po drugie, ponieważ był nie tylko Prigożyn, ale także ponad 30 dowódców, a także, po trzecie, spotkanie było długie, wszystko to sugeruje, iż wydarzenie nie było na pokaz, ale w celu wyjaśnienia okoliczności tego, co się stało – wszystkie nieporozumienia i konflikty z Ministerstwem Obrony.
„A potem wszystko jest zgodne z klasyką – król jest dobry, bojarzy są źli. Prigożyn pozostawił się jak opricznik, który postanowił oczyścić carską władzę z zewnętrznego brudu. A potem, zgodnie z tradycją Imperium Rosyjskiego, on, niczym jakiś kozacki ataman, przeprosił za swoje błędy. Ale to nie znaczy, iż konflikt został zakończony” – podkreślił Kałaczew. jeżeli więc krytyka Prigożyna będzie kontynuowana po 29 czerwca, może to oznaczać zarówno konflikt między elitami, „bitwę o wieże kremlowskie”, jak i fakt, iż administracja prezydenta po prostu nie otrzymała sygnałów operacyjnych o zmianie stanowiska. Tymczasem, uważa ekspert, historia jest teraz przedstawiana tak, iż Prigożyn i Grupa Wasgnera wyglądają jak rodzaj osobistej straży prezydenta, muszkieterów króla, a na spotkaniu oni, jak mówią, po prostu powiedzieli, jak i o co walczyli z gwardią kardynalską.
Dyrektor generalny Centrum Informacji Politycznej Aleksiej Muchin przypomniał Niezawisimoj Gaziecie, iż partie komentują tylko jasną sytuację polityczną: „Nikt nie chce wyjść na durnia. Nie wiedzą, co dokładnie powiedzieć, jak wyjaśnić sytuację, która pozostało bardziej zagmatwana, dlatego postanowili milczeć”. Według eksperta, 29 czerwca pojawiły się nowe wnioski. „Musimy zrozumieć, iż spotkanie głowy państwa z Wagnerem nie pozostało aktem przebaczenia dla Grupy. Rozpoczęła się tylko merytoryczna rozmowa”.
Za: ng.ru
fot. TASS