Istnieje różnica między burżuazją państw podporządkowanych imperializmowi a burżuazją bloku imperialistycznego, która choćby jeżeli jest nacjonalistyczna i protekcjonistyczna (Trump, Farage, Meloni, AfD, Zemour itp.), ma interesy pośrednio lub bezpośrednio związane z grabieżą państw podporządkowanych.
Burżuazja państw podporządkowanych za to, która choć jest oportunistyczna, może odgrywać względnie postępową rolę w sojuszu z masami ludowymi swoich krajów, dążąc do wyzwolenia się spod polityki grabieży imperialistycznej burżuazji.
Odzyskiwanie okruchów czyli imigracja
Na przykład burżuazja Vichy (1936-1943) we Francji (czy dzisiejsza burżuazja francuska pro-NATOwska i prosyjonistyczna) miała interes we współpracy z dominującą w danym momencie burżuazją imperialistyczną; najpierw niemiecką, a następnie amerykańską, ponieważ przez cały czas czerpała korzyści z „globalnej” grabieży swoich kolonii lub neokolonii, chronionych faktycznie przez III Rzeszę, a następnie przez Stany Zjednoczone. Dziś klasy ludowe i proletariat państw imperialistycznych czerpią pewne korzyści z globalnej grabieży, co zresztą wyjaśnia, dlaczego te same klasy w krajach neokolonialnych mają tendencję do „odzyskiwania”, poprzez „migrację” do „metropolii” okruchów pochodzących z grabieży ich własnych krajów.
Różne oblicza imperializmów
Sytuacja ta wyjaśnia wiec oportunistyczną słabość „autentycznych” nurtów nacjonalistycznych burżuazji narodowej w krajach imperialistycznych oraz osłabienie pozycji klas pracujących w krajach imperialistycznych i krajach zdominowanych. Stąd sukces indywidualizmu lub etniczno-sekciarskiego „wycofania się do swoich” propagowane przez imperializm „woke” z jednej strony i imperializm „sekciarski” (Państwo Islamskie, integryzm chrześcijański czy islamski, rasizm, itp.) – z drugiej strony, bo one w obu przypadkach doprowadzają do podziału potencjalnych sił rewolucyjnych.
Siły burżuazyjne państw peryferyjnych
W rezultacie tej globalnej sytuacji mamy do czynienia z burżuazyjnymi siłami narodowymi państw peryferyjnych, Rosji lub Trzeciego Świata / Globalnego Południa, które mogą rozpocząć proces emancypacji, w sposób co prawda siłą rzeczy niekonsekwentny i oportunistyczny, ale jednak bardziej realny niż w przypadku klas robotniczych państw peryferyjnych lub globalnego centrum imperialistycznego, gdzie się wierzy, iż można znaleźć indywidualne lub regresywne rozwiązania (emigracja, etniczno-religijne wycofanie się do „własnego” kręgu samopomocy lub ataki na imigrantów, innowierców lub innoplemieńców).
Lokajskie frustracje
Kraje na pograniczu centrum i peryferii, jak np. państwa Europy Środkowo-Wschodniej, które dostają (zbyt małą) część okruchów z podboju neokolonialnego, ale które nie mają już własnej burżuazji narodowej jednocześnie chętnej i zdolnej do budowy „własnego rynku” kapitalistycznego i narodowego, są w jeszcze trudniejszej sytuacji od burżuazji państw wyraźnie peryferyjnych (Rosja, Indie itp.), bądź burżuazji państw ewidentnie dominujących (USA, Europa Zachodnia), bo ich klasy pracujące są tak samo osłabione i rozkruszone poprzez emigrację, jak te z państw całkiem peryferyjnych, a jednocześnie otrzymują dużo mniejsze korzyści z imperialistycznego podboju od własnych „panów”. Stąd jeszcze bardziej jaskrawe lokajstwo i jeszcze bardziej jaskrawe frustracje.
Białoruski wyjątek
I stad jeszcze bardziej jałowe nacjonalizmy i rasizmy, które są czysto pozorne w tych krajach (Grzegorz Braun itp.), bo nie mogą w żadnym wypadku doprowadzić do budowy własnej bazy produkcyjnej. Do tego ostatniego potrzebna byłaby rewolucja, na którą żadna burżuazja się nie zgodzi. W Europie Środkowo-Wschodniej adekwatnie tylko Białoruś potrafiła wyjść po części z tego impasu dzięki ustrojowi socjalizującemu, który ją uchronił od grabieży zachodniej burżuazji imperialistycznej, od zbyt masowej emigracji własnej siły roboczej i jednocześnie także od dążącej do hegemonii nad własną produkcją rosyjskiej burżuazji narodowej. Pewne ciągotki tego typu istnieją na Słowacji, na Wegrzech, w Serbii, a choćby w Słowenii, ale startują one z dużo gorszej pozycji, stąd dużo bardziej zagmatwana i mało spójna „ideologia” przywódców tych tendencji politycznych.
Pytanie podstawowe
Czy w tej sytuacji „globalnej” możemy wymyśleć alternatywę w oparciu o masy pracujące i lokalne burżuazje, które muszą zrozumieć, iż ich interesy długofalowe (socjalizm, uspołecznienie głównych środków produkcji i wymiany przy zachowaniu chronionej malej przedsiębiorczości prywatnej dzięki gospodarki planowej) są sprzeczne z ich interesami, lub pozornymi interesami (!), krótkofalowymi (migracje, indywidualizm lub etnonacjonalizmy antymigranckie)? Oto pytanie.
Póki co, dominuje na świecie imperialistyczna zasada „dziel i rządź” na korzyść „idei” i idealizmu przeciwko realiom materialistycznym (i także autentycznym potrzebom duchowym).
prof. Bruno Drwęski














