Prawdy o bezsilności i zależnościach

nno.pl 4 days ago

To fikcja, iż prawda każdorazowo zwycięża, iż jest zawsze ożywcza i piękna. To standard bajek. W rzeczywistości prawda bywa bolesna, ponura i dojmująca.

Minął miesiąc od propozycji zawieszenia broni w Ukrainie. Przez chwilę można było mieć nadzieję na pokój (przynajmniej chwilowy). Nie doszło do niego. Administracja USA sygnalizuje zniecierpliwienie, Rosja gra na czas i… na nosie całemu światu, a nasi sąsiedzi giną dzień po dniu. Chodzę wieczorami z psem i myślę o bombach spadających kilkaset kilometrów stąd. Po trzech latach przez cały czas jest to trudne do pojęcia. U nas jest cicho, ale w wielu głowach huczy. Nie tylko niezrozumienie, narasta też niepokój i poczucie kompletnej bezsilności. Czego bym nie zrobił, będzie tak, jak wymyślą sobie wielcy. Idę o zakład, iż tak samo myśleli ludzie w Ukrainie chwilę przed i tuż po 24 lutego 2022 r. I nie dało się niczego zrobić. przez cały czas się nie daje: niemoc to chyba najstraszliwsza część prawdy o naszym zbiorowym życiu w dużej skali.

To samo dzieje się w światowej gospodarce. Amerykańskie cła pojawiają się lawinowo, później są zamrażane, giełdy szaleją, kursy walut reagują gorączkowo. Niezależnie od poglądów znakomita większość z nas woli stabilność od chaosu. Co możemy z tym zrobić? kilka we adekwatnym problemowi zakresie. Zabezpieczamy w miarę możliwości swój los. Przy zbiorowych problemach na dłuższą metę musi urosnąć pula egocentryzmu. Gorzka to prawda, szczególnie jeżeli jest się w położeniu, w którym jak powietrze potrzebna jest solidarność.

Klimat czy bezpieczeństwo?

Chciałbym, aby stawienie czoła katastrofie klimatycznej i adaptacja do niej działy się na serio. I na chciejstwie się w gruncie rzeczy kończy, szczególnie ostatnio, kiedy zmiana klimatu ustąpiła miejsca bezpieczeństwu (temu militarnemu, tu i teraz). kilka się w tym temacie dzieje na plus zarówno od strony biznesowej podaży, jak i konsumenckiego popytu. Indywidualna wstrzemięźliwość wyparowuje w kotle zbiorowej zachłanności. W marcu 2025 r. Temu wyprzedziło Allegro w liczbie użytkowników w Polsce (choć dla porządku trzeba dodać, iż ATS – Average Time Spent cały czas jest znacznie wyższy na krajowej platformie). Technologii do masowego odłączenia wzrostu gospodarczego od wpływu środowiskowego jeszcze nie mamy, więc przyspieszający konsumpcjonizm oznacza z automatu większą presję na środowisko. Być może trzeba jeszcze poczekać. Czekamy zatem.

Omnibus… i co dalej?

Dobrze byłoby skuteczniej kierować strumienie finansowe w stronę zrównoważonych projektów, a tu za sprawą Omnibusa zmniejszają się obowiązki sprawozdawcze biznesu, bez czego np. banki pozostaną bez informacji o inwestycjach. Co można zrobić z unijną regulacją? Niewiele, albo nic – słuszność ulega wygodzie. Prawda jest taka, iż jesteśmy na łasce innych. Wszechogarniające zależności rozrysowywane rokrocznie przez Światowe Forum Ekonomiczne w Global Risks Reports nie są wyłącznie pogmatwanymi grafikami. To obrazy naszych głębokich uzależnień, które powinny działać jak sole trzeźwiące na wypadek ułudy sprawstwa. Przykre to wszystko, a przykłady, gdzie wpływu mamy tyle, co kot napłakał, można by długo mnożyć.

Nie odkrywam tu Ameryki, wiem. Poczucie bezsilności i zależności to w gruncie rzeczy naturalne przymioty naszego losu, począwszy od przemijania czy sił natury. Ale w przypadku życia społecznego czujemy jakoś podskórnie, iż skoro ta sfera zależy od ludzi, to może pozostaje pod jako taką kontrolą (w przeciwieństwie do pogody, której sankcjonować się nie da). Prawda jest jednak taka, iż w ogromnej większości wydarzeń mamy bardzo ograniczone sprawstwo.

Czy cokolwiek jeszcze od nas zależy?

Nie mam pewności, co zrobić z tak jawnymi bezsilnościami i zależnościami (oczywiście doskwierają one tylko części z nas). Domyślam się, iż po pierwsze, potrzebujemy łaskawości dla swojej niemocy, uznania, iż pewne prawdy są nieprzekraczalne, iż istnieją strukturalne ograniczenia, których nie da pozaklinać, iż nie wszystko jest kwestią interpretacji. W tym sensie od zawsze uważałem za niezwykle szkodliwe wmawianie ludziom, iż mogą wszystko, iż wszystko siedzi w ich głowach, iż na wszystko przyjdzie czas. To kpina z rzeczywistości i oczywistości, dokładnie jak wiara, iż dobro zawsze wygrywa, a oliwa na wierzch wypływa.

Po drugie, nie trzeba zmieniać biegu historii, żeby dociążyć życie znaczeniem. Czasami wystarcza średni albo choćby mały zasięg.

Im mniejsza skala, im węższy wycinek, tym większy wpływ: na swoje dzieci, na kolegów i koleżanki w pracy, na jakość trawnika pod blokiem po tym, jak mój pies się na nim załatwi, na urywek bezpieczeństwa na drodze – tam to działa. Tylko czy wystarcza, aby oswajać swoje granice?

Kieran Setiya w książce LIfe is hard. Filozofia na trudne czasy pisze, iż szczęśliwe życie nie polega na tym, iż robi się wszystkie wspaniałe rzeczy dostępne człowiekowi jako takiemu. Wystarczy ich tylko trochę (plus ewentualnie świadomość, iż są jeszcze inne). Nie jest to specjalnie duże pocieszenie, ale może jedyne. Nie zwalnia z troski o innych, jednak urealnia inercję, frustrację czy w skrajnych przypadkach poczucie winy. Podejrzewam, iż w najbliższym czasie będziemy mieli niestety sporo okazji do obłaskawiania własnej niemocy: trudne czasy każą stawać oko w oko z wieloma zmurszałymi prawdami.

Read Entire Article