Zbigniew Ziobro w piątek pojawił się w siedzibie Telewizji Republika, gdzie udzielił wywiadu. Chwilę później został zatrzymany przez policję, która zamierzała doprowadzić go na posiedzenie komisji śledczej ds. Pegasusa. Komisja po przegłosowaniu wniosku o 30-dniowy areszt dla polityka zdecydowała o zamknięciu obrad.
Dziennikarz TVN24 nie dał się sprowokować. „To jest Telewizja Republika”
W pewnym momencie Telewizja Republika zaczęła transmitować, jak dwóch jej pracowników zaczepiło reportera TVN24 Sebastiana Napieraja wychodzącego z budynku prawicowej stacji. Zaczęli go zasypywać pytaniami: — Kiedy stacja TVN, zakładana przez Wojskowe Służby Informacyjne, długie ramię Moskwy, odda pieniądze z FOZZ-u? — brzmiało jedno z nich.
Sebastian Napieraj ignorował te pytania i sam zaczął nagrywać sytuację. Polecał reportaż TVN24 o Republice właśnie. — Reportaż Marty Gordziewicz „Republika propagandy” w TVN24. Mogą państwo zobaczyć tam, jak media związane z Tomaszem Sakiewiczem w ostatnich latach za rządów PiS otrzymały ogromne pieniądze ze spółek Skarbu Państwa za czasów rządów PiS. Wyliczenia zaprezentowane w tym reportażu pokazują, iż w ostatnich latach było to ok. 150 mln zł — mówił. W pewnym momencie zwrócił się do zasypującego go pytaniami pracownika Republiki i powiedział: — Pan ciągle nie widział tego reportażu.
Pytania jednak nie cichły. — Czy to, co pan mówi, wynika z zazdrości Telewizji Republika, iż mamy o wiele większą oglądalność niż TVN24? — padło kolejne. Dziennikarz TVN24 w końcu podsumował, iż „to jest Telewizja Republika powiązana wprost z PiS, tam każdego dnia komunikaty, przekazy dnia prosto z Prawa i Sprawiedliwości”.
Później w serwisie X napisał: „Po zatrzymaniu Zbigniewa Ziobry na ulicy zaczepiło mnie kilku patostreamerów, których musiałem z dziennikarskiego obowiązku wyjaśnić. Dziękuję za czas antenowy!”.