POLSKAWOLNA.PL: PRZYBYWA CZYTELNIKÓW I PYTAŃ, CO DALEJ?

polskawolna.pl 10 months ago
Powyższe, akurat nie najbardziej drastyczne, zdjęcie ofiar bestialskiego mordu dokonanego przez pro-banderowską dzicz na rosyjskojęzycznych obywatelach Ukrainy w odesskim Domu Związków Zawodowych 2 maja 2014 roku (a więc 70 lat po Rzezi Wołyńskiej) tłumaczy rekordową poczytność tekstu „Męczyć trzeba, czyli ukraińskie tortury na każdy dzień roku”.

To było do przewidzenia. POPiS-owe mordobicie o wyrwanie jak największego kawałka sukna po tym, co zostało z resztek Polski objęło również media. Gotowość propagandowego promowania jedynie słusznej partii za jeszcze bardziej słuszne pieniądze działa na wyobraźnię setek pasożytów bez społecznie użytecznego zawodu. Watahy dyspozycyjnych „dziennikarzy” powiedzą, pokażą i napiszą wszystko, czego od nich oczekują partyjni kacykowie.

Nic dziwnego, iż powoli ale systematycznie rośnie znaczenie i grono odbiorców mediów takich jak PolskaWolna.pl – wydawanych i redagowanych przez konkretne, znane z imienia i nazwiska osoby oraz zdolnych – dzięki minimalizacji kosztów oraz kompetencjom i doświadczeniu – funkcjonować w oparciu o własne środki. Decydująca w tym wypadku okazuje się silna motywacja do traktowania niezależnego dziennikarstwa jako powołania w służbie swojemu Narodowi,

Przeglądam statystyki naszego portalu za ostatnie miesiące (są dostępne dla wszystkich zainteresowanych, co też stanowi rzadkość) i jeszcze bardziej umacniam się w przekonaniu o słuszności swojego wyboru sprzed ponad 30 lat, gdy francuski koncern Hersant zaproponował mi funkcję w ścisłym kierownictwie „Dziennika Bałtyckiego” wykupionego za bezcen od solidarnościowych geszefciarzy.

Zachętą do „przyklepania” atrakcyjnego finansowo i prestiżowo angażu miał być rekonesans po francuskich redakcjach Hersanta – od znanego na całym świecie paryskiego dziennika „Le Figaro” po lokalną gazetę w Montpellier. Oglądałem m.in. miejsce pracy kilkudziesięciu dziennikarzy „Le Figaro” pracujących we wspólnym pomieszczeniu, nie zapewniającym choćby minimum dyskrecji w rozmowach z szukającymi pomocy czytelnikami oraz słuchałem uważnie m.in. szefowej marketingu w lokalnym tytule, która z uśmiechem wyprowadziła mnie z błędnego przekonania, iż o zawartości gazety decyduje jej redaktor naczelny, a nie np. najwięksi zleceniodawcy reklam. Oglądałem, słuchałem i mogłem wyobrazić sobie jak będzie wyglądał „Dziennik Bałtycki” za kilka lat. Dla dziennikarza z wyboru decyzja mogła być tylko jedna. Postawiłem na realizację zasady „Sam sobie żeglarzem, okrętem i sterem”.

Dzisiaj PolskaWolna.pl z liczbą około 20 tys. unikalnych lokalizacji, ponad 70 tys. wywołań i blisko 400 tys. pobranych plików, uzyskaną przy miesięcznym budżecie możliwym do wysupłania choćby z dziennikarsko-inżynierskiej emerytury jest w stanie spokojnie konkurować z mediami kosztującymi po stokroć więcej, włącznie z takimi jak wspomniany „Dziennik Bałtycki”. Oczywiście, mówimy tutaj tylko o konkurencji pod względem liczby czytelników, a nie rzetelności i obiektywizmie przekazywanych im treści, gdyż ten parametr w wypadku partyjno-agenturalnych gadzinówek po prostu nie istnieje.

Ciekawie, a przy tym jakże wymownie prezentuje się lista najpopularniejszych publikacji na naszym portalu w ubiegłym roku. Pod tym względem pozycja zdecydowanego lidera należy do materiału pt. MĘCZYĆ TRZEBA, CZYLI TORTURY NA KAŻDY DZIEŃ ROKU, ukazujący bestialstwo ukraińskiej dziczy nie tylko wobec Polaków w latach 1943 – 1947 ale także wobec rosyjskojęzycznych obywateli Ukrainy mordowanych, gwałconych i palonych żywcem w odesskim Domu Związków Zawodowych niespełna 10 lat temu, czyli jak najbardziej współcześnie. Wprawdzie czytanie przychodzi Polakom w tej chwili znacznie trudniej niż oglądanie ale liczone w dziesiątkach tysięcy grono osób, które zadały sobie trud lektury ww. tekstu dowodzi, iż jego publikacja warta była ponoszenia wielu przykrych konsekwencji, jakich doświadczamy z tego powodu.

Na kolejnych miejscach pod względem popularności – choć w znacznym oddaleniu od wyniku ww. materiału – znalazły się:

GIETRZWAŁD: KORYTO PONAD SANKTUARIUM?
UWAGA, GESZEFCIARZE: ASSETA
ABP. VIGANO O WATYKAŃSKIEJ DEKLARACJI „FIDUCIA SUPPLICANS”: Z PODSZEPTU SZATANA
BANDEROWSKI POMIOT W BELWEDERZE?
GIETRZWAŁD: WOJEWODA ODPOWIADA NA PETYCJĘ
GIETRZWAŁD: TOKSYCZNE ŚMIECI BEZPIECZNIEJSZE OD DRZEW?
W ODPOWIEDZI PiS-OWSKIEMU „OBROŃCY KOŚCIOŁA”
RATUJMY OJCZYZNĘ W GIETRZWAŁDZIE!
CZY „LALECZKA CHUCKY” REAKTYWUJE GENERALNĄ GUBERNIĘ?

Godna podkreślenia wydaje się znaczna popularność tekstów poświęconych losom Sanktuarium Maryjnego w Gietrzwałdzie, zarówno w kontekście śmieciowej agresji niemieckiego Lidla na to miejsce, jak i jego marginalizowania oraz dewastowania od wewnątrz – przez samych zakonników-zarządców i lokalną hierarchię kościelną. Z pełną odpowiedzialnością za słowa stwierdzam, iż o Gietrzwałdzie pisaliśmy w sposób najbardziej obiektywny, demaskujący prawdziwe intencje jego pseudo-obrońców jak np. tzw. Komitet Obrony Gietrzwałdu oraz bez przemilczania roli, jaką w tolerowaniu śmieciowego przękretu odegrał metropolita warmiński, abp. Józef Górzyński. Obiecuję, iż pozostaniemy równie konsekwentni w dalszym śledzeniu i upublicznianiu wszystkiego, co wiąże się z miejscem objawień Królowej Polski.

Co dalej? Nie zamierzamy sięgać po wsparcie ze strony Czytelników na wydawanie portalu w jego dotychczasowej formule. Te potrzeby jest w stanie zaspokoić wyższa od średniej inżyniersko-dziennikarska emerytura niżej podpisanego oraz fakt, iż większość czynności redakcyjnych wykonuje sam, a za swoje publikacje honorariów nie pobiera.

Oczywiście, w ślad za opiniami wielu Czytelników, widzę także potrzebę – zwłaszcza w obecnej sytuacji Polski – rozszerzenia zawartości portalu o bezpośrednie i bezkompromisowe relacje z najważniejszych wydarzeń krajowych, od przedstawiania zakulisowych rozgrywek podczas kolejnych posiedzeń Sejmu po np. – niestety, już zakończone pełną kapitulacją – protesty przewoźników i rolników na polsko-ukraińskiej granicy. Ba, kilku z moich rozmówców bądź korespondentów już zasiliło redakcyjne konto darowiznami na powyższy cel.

Nie zamierzam zawieść ich oczekiwań ale wyjazd do Warszawy i zebranie materiałów do pierwszej relacji z posiedzenia Sejmu (prawdopodobnie będzie to sesja w dniach od 7 do 9 lutego br.) potraktuję – póki co – jako eksperyment rozpoznawczy. jeżeli ta inicjatywa wypali, wówczas będziemy ja kontynuowali ale na jasno określonych warunkach. Nie interesuje mnie bowiem dołączenie do internetowych oszustów hołdujących zasadzie „Dajcie mi pieniądze, a ja się urządzę”. Mówiąc krótko: ani jednej złotówki z darowizn na cele inne niż sfinansowanie kosztów relacji (transport, noclegi itp. opłaty) ale także ani jednej złotówki na opłacenie ww. relacji z mojego, emeryckiego budżetu przeznaczonego na utrzymanie portalu w jego dotychczasowej formule.

Henryk Jezierski
(22.01.2023)

P. S.

Zainteresowanym wsparciem powyższego przedsięwzięcia choćby najskromniejszym datkiem podaję stosowne namiary z prośbą o dopisanie do przelewu/przekazu słowa „Darowizna”:

Przelewy bankowe: konto nr 50 1020 5558 1111 1172 6980 0030 (PKO Inteligo)
Przekazy pieniężne: Henryk Jezierski, 80-032 Gdańsk, ul. Gościnna 8b

Read Entire Article