„To my, to nasze idee, między innymi patriotyzm, muszą stanowić mainstream. To musi być główny nurt życia społeczno-politycznego w Polsce i nie ma najmniejszego powodu, aby odczuwać z tego powodu jakikolwiek wstyd czy zażenowanie. Wierzę, iż uda nam się obudzić w Polakach tego uśpionego «patriotycznego olbrzyma»” – mówił w rozmowie z portalem Narodowcy.net prezes Stowarzyszenia Marsz Niepodległości Bartosz Malewski.
Narodowcy.net: Od jak dawna jesteś związany z Marszem Niepodległości?
Bartosz Malewski: To się zbiega z rozpoczęciem mojej działalności w Młodzieży Wszechpolskiej, czyli w 2012 roku. Wtedy byłem na Marszu po raz pierwszy, wówczas jeszcze samodzielnie, ale od 2013 roku, będąc Prezesem Okręgu Lubelskiego Młodzieży Wszechpolskiej, razem z Wszechpolakami organizowaliśmy corocznie 11 listopada zorganizowane wyjazdy do Warszawy. Na przełomie 2017 i 2018 roku dołączyłem do zarządu Stowarzyszenia Marsz Niepodległości w charakterze członka tego organu i tę funkcję pełniłem nieprzerwanie do 19 lutego 2023 r., czyli do dnia, w którym zostałem powołany na funkcję Prezesa Zarządu.
Hasło tegorocznego MN to „Jeszcze Polska nie zginęła”. Dlaczego taki wybór?
Powodów jest wiele. Po pierwsze to hasło uniwersalne i na tyle pojemne o ile chodzi o możliwości interpretacyjne, iż każdy może się pod nim podpisać i rozumieć na swój własny sposób. To przecież słowa nam wszystkim znane, słowa, od którego zaczynamy nasz narodowy hymn. W ten sposób zapraszamy do udziału każdego, komu bliskie są ideały niepodległości i suwerenności Polski, a wierzę, iż Polaków, którzy w sposób szczery te wartości chcą zaprzepaścić jest niewielu.
Podkreślamy te słowa, by zwrócić w sposób szczególny uwagę na wartość tego, iż żyjemy we własnym państwie – państwie co istotne jeszcze niepodległym i jeszcze suwerennym. To wcale nie było oczywiste dla naszych przodków i to wcale nie jest oczywiste dla naszych potomków. Zwracamy uwagę na to, iż niepodległość i suwerenność nie są wartościami danymi na zawsze, nie mogą być dla nas oczywistością.
Obserwujemy to, co dzieje się na świecie i wcale nie musimy rozglądać się daleko. Od ponad roku mamy wojnę na Ukrainie, w której Rosja jest bezsprzecznym agresorem. Wiemy, iż ten konflikt już teraz oddziałuje na Polskę. Cały czas istnieje ryzyko, iż dotknie nas bezpośrednio. W czasach pluszowego pacyfizmu, kiedy społeczne wskaźniki gotowości zbrojnej obrony ojczyzny są drastycznie niskie, przypominamy, iż w życiu są ideały, za które warto walczyć, jeżeli będzie taka potrzeba – tak, jak postąpili nasi ojcowie i dziadkowie. Oni byli gotowi oddać życie za wolność dla naszego pokolenia. Teraz naszą rolą jest o tę wolność dbać.
Zwracamy też uwagę, iż krok po kroku, metodą plastrów salami, Polska odzierana jest z suwerenności. Unia Europejska od lat rozpycha się łokciami i nogami w polskiej przestrzeni prawno-politycznej. Polska, decyzją wszystkich kolejnych rządów III RP, przesuwa decyzyjność w ręce europejskich urzędników, których nikt z nas nie wybierał. Wielce prawdopodobna jest również zmiana traktatów unijnych i zastąpienie zasady jednomyślności zasadą głosowania większościowego, do czego dążą Niemcy.
Dostrzegamy więc istotne zagrożenia tak dla niepodległości, jak i dla suwerenności Polski i z wyzwania ich obrony nie możemy skapitulować. Tylko dzięki naszej dzisiejszej aktywności, tylko dzięki jasnej, zdecydowanej, prosuwerennościowej postawie, będziemy mogli przez cały czas z dumą mówić i śpiewać: „Jeszcze Polska nie zginęła!”
Jak oceniasz potencjał potencjał tegorocznego Marszu Niepodległości. Czy ze względu na nastroje społeczne spodziewasz się dużej frekwencji?
Prawda jest taka, iż nigdy nie jesteśmy w stanie przewidzieć dokładnie tego, jaki będzie Marsz Niepodległości w danym roku. Do 11 listopada pozostało jeszcze trzy tygodnie. W tym czasie może się jeszcze wiele wydarzyć, zwłaszcza, iż jesteśmy na świeżo po wyborach. Władzę prawdopodobnie przejmie dotychczasowa opozycja centrolewicy i stricte lewicy. To nie pozostaje bez znaczenia, bo te prawdopodobne zmiany polityczne oznaczają przyspieszenie procesów federalizacyjnych w UE. Nagle, akurat po wyborach, kiedy znany jest ich wynik, dziennikarze i publicyści polskojęzycznych mediów o niemieckim kapitale wracają z hasłem „Stanów Zjednoczonych Europy”. Widzimy narastające zaniepokojenie tym faktem w polskim narodzie i jestem przekonany, iż Polacy dadzą temu wyraz właśnie podczas Marszu Niepodległości. Z pewnością więc 11 listopada na ulicach Warszawy zobaczymy co najmniej tyle biało-czerwonych flag, ile w latach poprzednich.
Czy Marsz Niepodległości ponownie może obudzić w polskim społeczeństwie „modę na patriotyzm”?
Taka „moda na patriotyzm” wyrażająca się między innymi w postaci ubrań z motywami patriotycznymi była widoczna szczególnie w latach 2012-2015. Z czasem zaczęto to niesłusznie wyśmiewać. Nie dajmy sobie wmówić, iż orzeł czy biało-czerwone barwy na bluzie są passe. Amerykanie, Brytyjczycy, Francuzi nie czują wstydu nosząc ubrania z narodowymi barwami. Dlaczego w nas, Polakach, próbuje się wywołać uczucie wstydu, z powodu pozytywnego uczucia względem własnego narodu i państwa i naturalnej potrzeby publicznego zamanifestowania tego?
Jest też w tym i nasza własna wina. Często narzekamy na mainstream, ustawiając się w przeciwstawnym obozie do głównego nurtu. Niektórzy z nas czują dumę, iż grubą kreską odseparowali się od świata i jawią się jako jedyni patriotyczni i narodowi. W ten sposób sami skazujemy się na margines. Musimy zmienić myślenie. To my, to nasze idee, między innymi patriotyzm, muszą stanowić mainstream. To musi być główny nurt życia społeczno-politycznego w Polsce i nie ma najmniejszego powodu, aby odczuwać z tego powodu jakikolwiek wstyd czy zażenowanie. Wierzę, iż uda nam się obudzić w Polakach tego uśpionego „patriotycznego olbrzyma”.
Czy udało się już „posprzątać” po Robercie Bąkiewiczu w Stowarzyszeniu Marsz Niepodległości? Jaka jest szansa na odzyskanie wszystkich rzeczy należących do SMN?
Skala spraw do uporządkowania jest tak duża, iż ten proces cały czas trwa. Poprzedni Prezes pozostawił Stowarzyszenie z wyczyszczonymi kontami i długami. Nie spłacał choćby niektórych ze swoich współpracowników. Co interesujące z niektórymi z tych, których nie spłacał, współpracuje nadal. Przede wszystkim powoli i sukcesywnie staramy się te należności rozkładać na raty i regulować, ale to potrwa.
Inną sprawą jest majątek Stowarzyszenia. Część sprzętu udało nam się odzyskać, ale nie wszystko. Kierowaliśmy i kierujemy wezwania w stronę poprzedniego Prezesa i jego współpracowników o wydanie składników majątkowych, jednak pozostają one bez odpowiedzi. W związku z tym złożyliśmy też zawiadomienie o popełnieniu szeregu przestępstw, w tym przestępstwa przywłaszczenia. Sprawa ma swój bieg, ale z uwagi na dobro postępowania, nie będę wchodził w tej chwili w szczegóły. Z całą pewnością będziemy dochodzić zwrotu wszystkiego, co stanowi własność Stowarzyszenia.
W tym miejscu dziękuję wszystkim tym, którzy wspierają Stowarzyszenie finansowo. To dzięki darczyńcom możemy powoli wychodzić z „odziedziczonych” problemów. Nasi poprzednicy za pełnienie funkcji w Stowarzyszeniu pobierali wynagrodzenie. My wykonujemy swoją pracę nad uporządkowaniem tych spraw i nad przygotowaniem nadchodzącego Marszu Niepodległości w sposób woluntaryjny, nie pobierając z tego tytułu ani złotówki, spędzając nad tym nieraz długie wieczory i noce, bo w ciągu dnia każdy z nas pracuje zawodowo. Ale mamy w sobie determinację, bo Marsz Niepodległości jest tego poświęcenia wart.
Byłeś kandydatem na senatora z ramienia Konfederacji. Nie obawiałeś się zarzutów o upolitycznienie MN?
Tak, kandydowałem w swoim rodzinnym okręgu na Podlasiu. Zdobyłem 14 084 głosy, co przełożyło się na 14,08% poparcia, ale senatorskiego mandatu nie zdobyłem. Zgodnie zresztą z przewidywaniami, bo w warunkach jednomandatowych okręgów wyborczych, przy dominacji dwóch największych ugrupowań – PiS i PO – było pewne, iż mandat powędruje w ręce przedstawiciela którejś z tych partii. Sądzę jednak, iż nie można oddawać pola politykom centrowym. Jako narodowcy, o ile chcemy poszerzać nasz wpływ na rzeczywistość, musimy uczestniczyć w życiu politycznym. Kropla drąży skałę. Zresztą, dla kogoś, kto działa w sferze społeczno-politycznej od ponad dekady, czynny udział w wyborach jest ścieżką naturalną. Startowałem z rekomendacją Ruchu Narodowego, którego powstanie zostało ogłoszone podczas Marszu Niepodległości w 2012 roku. W tym sensie Marsz Niepodległości, po próbie wyprowadzenia tej inicjatywy w kierunku rządzącej dotychczas partii centrowej, wraca niejako do swych korzeni ideowych. W czasie kampanii nie wykorzystywałem jednak szyldu Marszu Niepodległości, nie budowałem swojej popularności na tym gruncie. Powiem więcej – nie prowadziłem tak aktywnej kampanii, jak pozostali kandydaci, właśnie z tego względu, iż priorytetem był i przez cały czas jest Marsz Niepodległości i to tutaj przede wszystkim angażuję swój czas i energię. Z całą mocą podkreślam, iż Marsz Niepodległości pozostaje inicjatywą przede wszystkim społeczną i oddolną i sukces tego wydarzenia zależy przede wszystkim od jego uczestników, którzy mają różne sympatie polityczne, ale to co ich łączy to Polska w sercu.