Mój Syn pierworodny tak napisał pod moim przedwczorajszym wpisem postulującym likwidację IPN:
Każde liczące się państwo na świecie prowadzi swoja politykę historyczną.
Częściowo na użytek własny, celem kształtowania jakichś tam postaw
obywatelskich, dumy narodowej, takie tam, częściowo jako element
politycznego wpływu. Myślisz, ze świat wyglądałby tak samo, gdyby np.
Niemcy aktywnie nie działały na rzecz swojego wizerunku na świecie, między innymi właśnie polityką historyczną?
Albo wyobraź sobie, ze Polska przestaje prowadzić politykę historyczna:
nie tylko rozwiązujemy IPN, ale tez przestajemy finansować muzea,
likwidujemy obchody rocznic tego i owego, rozbieramy pomniki itd. itp.
Jedno-dwa pokolenia, i z Polaków staniemy się ludźmi mieszkającymi w
Polsce. Albo i nie, bo po co komu wtedy Polska? Przecież sa wspaniale
Niemcy z piękną historia. I Czechy. I Rosja.
Wspólnoty większe niż mała wioska potrzebują opowieści. Bez tego nie
działają. Wiec tak, dopóki istnieją na świecie państwa narodowe, i dopóki każde z nich prowadzi swoją politykę historyczna, raczej powinniśmy brać w tym udział.
Choćby ta polityka miała polegać na nieustannym dążeniu do prawdy.
Odpowiadam. Po pierwsze są dwa słowa: „historia” i „polityka historyczna”. Historia to nauka o czasach mienionych. Polityka historyczna to przemilczanie niewygodnych faktów dla danej narracji politycznej i uwypuklanie wygodnych.
Pomnik Leopolda II w Brukseli bez informacji, iż jest odpowiedzialny za zamordowanie 10 milionów Murzynów w swojej plantacji kauczuku, to jest polityka. Uważanie, iż dzięki Czochralskiemu mamy współczesną elektronikę, to jest polityka. Negowanie Katynia w PRLu, to była polityka. Chwalenie się, jak to myśmy sami pokonali Niemców pod Monte Cassino, to jest polityka. Czyli fałszowaniem tego, co było faktycznie w przeszłości.
Zdanie „choćby ta polityka miała polegać na nieustannym dążeniu do prawdy” jest niezgodne z definicją określenia „polityka historyczna”. Tym się zajmuje historia, którą i ja się pasjonuję.
Wydziały historyczne na uniwersytetach i Instytut Historii PAN zajmują się (mam taką nadzieję) historią. Oczywiście, można mieć zdania różne, na przykład, na temat Gierka, ale na tym polega nauka. W świecie naukowym nie ma polityki- kariery robi się poprzez ważne i interesujące badania, a nie poprzez nominacje rządowe, jak to było i jest w IPN.
IPN, oprócz zajmowaniem się historią, ma także zajmować się ściganiem tych, co Polsce szkodzą, albo szkodzili. Czyli dublowaniem zadań prokuratury.
Jest kilka książek Tomasza Piątka- mam nadzieję, iż wszyscy Czytelnicy Polski 2031 je przeczytali. Tomasz Piątek podaje sporo związków naszych polityków z Rosją. Czy IPN wydał oficjalny komentarz do tych książek? NIE WYDAŁ, bo polityka historyczna polega na przemilczaniu faktu, że, na przykład, spora część KORu to byli agenci ZSRR.
Natomiast o nacjonalizmie w kontekście polityki historycznej napiszę jutro.
Michał Leszczyński