Kiedy tylko jakakolwiek zagraniczna firma kupi czy przejmie jakieś polskie przedsiębiorstwo, w Polsce zaczyna się żałoba narodowa. Olaboga, Ursus poszedł w obce, ukraińskie na dodatek ręce, kto nam teraz będzie robił traktory? Do kroćset, jakaś zagraniczna firma kupiła polską fabrykę wódki. Ostatnio słyszałem lament, gdy Lisner kupił firmę Graal, też robiącą przetwory, głównie z ryb.
Czy to źle? Zależy jak na to patrzeć. Według logiki "typowego Kowalskiego" źle jest, gdy osoba z zagranicy kupuje polską firmę, dobrze zaś, gdy Polak kupuje firmę zagraniczną, Bardzo dobrze, pokazujemy zachodowi środkowy palec, wykupujemy ich rodowe srebra, bo jesteśmy lepsi. Szlachta górą!
To nie tak. To zupełnie nie tak. Oczywiście dla polskiej gospodarki dobrze byłoby dobrze, gdybyśmy mieli mnóstwo silnych firm. I wbrew pozorom mamy, bo przejęcia i fuzje działają w obie strony.
Tak, Polska straciła Ursusa, który zresztą od wielu lat przynosił straty i nikt z polskiego podwórka nie chciał w niego zainwestować. Nie mamy już Graala, będzie Lisner. Nie mamy jakiejś marki wódki, czy wielu innych firm. Ale ciągniki będą dalej produkowane, ludzie będą mieć pracę, podatki będą spływać do budżetu. Lisner nie zamknie Graala, będzie w niego inwestował.
No i jak Orlen powiększa swoją sieć stacji w Niemczech, to już jest super. Ma też rafinerię na Litwie, stacje w Czechach itd. KGHM ma kopalnię w Chile! To przecież w porządku. Jak polskie firmy informatyczne kupują konkurencję z Zachodu, to jest to naturalny proces, prawda? To, iż polskie Pepco (notowane na GPW) kupuje brytyjską sieć supermarketów, a eSky najstarsze brytyjskie biuro podróży – jest super.
Ludzie, zluzujcie
Proponowałbym spuszczenie nieco powietrza z tego balonika narodowej dumy. Tak się dzieje, iż jedne firmy kupują drugie. Polskie przedsiębiorstwa przejmują firmy w Niemczech, w Wielkiej Brytanii, eksportują na cały świat.
Ale i zagraniczne koncerny inwestują u nas, dają ludziom pracę, płacą podatki, powiększają polskie PKB. To działa w obie strony, nie ma się co nadymać, nie ma się co obrażać. A polska duma narodowo-gospodarcza przebija czasem granice zdrowego rozsądku.
Wiecie, co ostatnio słyszałem? Że w zasadzie na Żeraniu to powinno się otworzyć jakąś fabrykę samochodów. Na przykład montować tam Izerę. No bo przecież tam stoi gotowa fabryka, "jest miejsce, są kadry". I to nie jest wcale taka odosobniona opinia.
Problem w tym, iż kompletnie oderwana od realiów. Bo ostatnim montowanym na Żeraniu autem był Chevrolet Aveo, jego składanie zakończono ponad dekadę temu, bo nikt nie chciał tych aut już kupować. O jakiej wyszkolonej kadrze my tu mówimy?
Tereny fabryki są systematycznie wyprzedawane pod zabudowę mieszkaniową, właścicielem spółki FSO jest ukraińskie AvtoZAZ. To kiedyś były obrzeża miasta, teraz dawna fabryka jest w środku wielkiej dzielnicy mieszkaniowej. Nikt tam nie zacznie produkcji, bo to się nie opłaca.
Naprawdę łatwiej jest postawić nową fabrykę w polu, niż odrestaurować zabytkowy już Żerań. Możemy mówić co najwyżej dość krótkich, historycznych tradycjach. Tyle iż tradycje nie budują samochodów.
Fuzje i przejęcia to norma
To norma, iż polskie firmy są kupowane przez zagraniczne, ale i same kupują przedsiębiorstwa z innych krajów. Moim zdaniem najważniejsze jest, by jak najwięcej takich transakcji (w obie strony) odbywało się wewnątrz rynku unijnego. W ten sposób w siłę rośnie cała Unia Europejska. A wiemy dobrze, iż przesadnie wysoki wzrost gospodarczy nie jest niestety jej (a więc i naszym) udziałem...
Na świecie mamy kilka potęg gospodarczych: USA, Chiny, Unia Europejska. Polska jako pojedynczy kraj niestety średnio się liczy. Mamy większe znaczenie jako część Unii. Dobrze więc by było, gdybyśmy nie wspierali przesadnie Chin czy USA. Osłabianie Unii jest też w interesie Rosji, pamiętajmy o tym.
I naprawdę nie musimy się przejmować tym, iż zagraniczne przedsiębiorstwo kupi tę czy inną polską firmę.