AUTOR: TYLER DURDEN
W tym momencie można by pomyśleć, iż sabotaż gazociągów Nord Stream to już zamierzchła historia. W końcu media głównego nurtu i wiadomości telewizyjne w czasie największej oglądalności w zasadzie "ruszyły do przodu", gdy tylko stało się jasne, iż Rosja nie ma z tym nic wspólnego.
W tym momencie choćby wśród zaciekłych wrogów Moskwy panuje zgoda co do tego, iż seria wybuchów z 26 września 2022 r., która unieruchomiła gazociągi NS-1 i NS-2 z Rosji do Niemiec, miała udział Ukrainy i/lub Zachodu. Podczas gdy źródła MSM faworyzują teorię, iż była to tajemnicza grupa proukraińskich agentów na małym jachcie, legendarny dziennikarz śledczy Seymour Hersh poinformował, iż była to operacja specjalna CIA i US Navy z pomocą norweskich służb wywiadowczych.
Od tego czasu trwające śledztwo prowadzone przez Niemcy, Danię i Szwecję w sprawie szczegółów tego, co się wydarzyło, przez cały czas przynosi bardzo interesujące, stopniowe postępy. Najnowsze z nich zostało ujawnione w raporcie Wall Street Journal w tym tygodniu i dotyczy wyraźnego utrudniania śledztwa przez Polskę, które zostało uznane przez urzędników za wysoce podejrzane.
Jak informuje WSJ, "polscy urzędnicy odmówili współpracy z międzynarodowym śledztwem w sprawie sabotażu gazociągów Nord Stream i nie ujawnili potencjalnie kluczowych dowodów, jak twierdzą europejscy śledczy pracujący nad tą sprawą".
Cover-up?... Nie mówisz:
Polscy urzędnicy zwlekali z dostarczeniem informacji i zataili najważniejsze dowody na temat domniemanych ruchów sabotażystów na polskiej ziemi, twierdzą śledczy. Teraz mają nadzieję, iż nowy rząd w Warszawie, który objął urząd w grudniu, pomoże rzucić światło na atak.
Europejscy śledczy od dawna uważają, iż atak został przeprowadzony z Ukrainy przez Polskę. Twierdzą jednak, iż brak pełnej współpracy ze strony Warszawy utrudnia ustalenie, czy atak miał miejsce za wiedzą byłego polskiego rządu, czy bez niej.
I dalej: "Niektórzy wysocy rangą urzędnicy europejscy mówią, iż rozważają zwrócenie się do biura Donalda Tuska, nowego premiera Polski, o pomoc w śledztwie w sprawie największego aktu sabotażu na kontynencie europejskim od czasów II wojny światowej".
Więcej informacji z raportu:
Śledczy nie przedstawili dowodów łączących polski rząd z eksplozjami i twierdzą, iż choćby jeżeli w zamachy brali udział polscy urzędnicy, mogło to nastąpić bez wiedzy przywódców politycznych. Twierdzą jednak, iż wysiłki polskich urzędników, aby utrudnić śledztwo, sprawiły, iż stali się coraz bardziej podejrzliwi co do roli i motywów Warszawy.
Polska jest oczywiście wiodącym krajem NATO w Europie Wschodniej i z pewnością nie byłoby zaskoczeniem, iż polski wywiad lub wojsko były w to zaangażowane. Stany Zjednoczone w ostatnim czasie współpracowały z Polską także w kwestiach obronności, w ramach tzw. wschodniej flanki NATO.
Kropki są stopniowo łączone choćby w mediach establishmentu...
Zwłaszcza Moskwa bez wątpienia bacznie obserwuje takie doniesienia, a wszystko to mocno sugeruje, iż w oficjalnym europejskim śledztwie, które prawdopodobnie będzie się ciągnąć latami, przez cały czas będą niespodzianki i potencjalne bomby. Inną kwestią jest to, czy świat kiedykolwiek ujrzy pełną prawdę o operacji sabotażowej.
Przetlumaczono przez translator Google
zrodlo:https://www.zerohedge.com/