W ostatnich latach słyszeliśmy od kolejnych rządów i ich ministrów obrony narodowej o tym, iż kupujemy nowoczesny sprzęt w postaci samolotów, czołgów, systemów rakietowych i innej nowoczesnej rzekomo broni, która miała by nas bronić przed „wrogiem” z Rosji, bo przestano udawać tak jak prawie 20 lat temu temu, iż ówcześnie pożądany, a ostatecznie nie zainstalowany system antyrakietowy miał nas bronić przed rakietami mającymi lecieć z Iranu. Na to wszystko z naszych pieniędzy bądź pożyczonych wydajemy w ostatnich latach dziesiątki miliardów złotych, a można się spodziewać, iż w najbliższym czasie wydamy ich jeszcze więcej.
BBN alarmuje
Jak więc można wytłumaczyć tego typu zapewnienia takim faktem, iż zdaniem szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego Dariusza Łukowskiego zapasy amunicji w Polsce wystarczają na jeden lub dwa tygodnie działań bojowych. Do tego to co interesujące najmniej amunicji nasz kraj ma do starszych rodzajów broni. Tyczy się to przestarzałego sprzętu, dla którego nie produkujemy już sprzętu bojowego, więc mamy to co gromadziliśmy wiele lat temu. Przypomina to więc historię kampanii wrześniowej 1939 roku, gdzie tak naprawdę po dwóch tygodniach walk było wiadomo, iż Polska przegrywa i pozostaje jej się poddać. Teraz sytuacja wygląda podobnie i zadać można sobie pytanie jak ma się to do samobójczych zapewnień emerytowanych generałów z Polski, w rodzaju gen. Skrzypczaka, który twierdził iż pogonimy Rosję za Ural. Okazuje się, iż kupowano różny sprzęt zza granicy, ale jak oświadczył szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz „po rządach poprzedników zdolności produkcyjne amunicji de facto nie istniały, teraz jest to nadrabiane; jest już oprzyrządowanie i zabezpieczenie finansowe, teraz wielkie wyzwanie szczególnie przed Polską Grupą Zbrojeniową, by postawić fabryki amunicji„. Uzbrojony po zęby kraj, naszpikowany nowoczesnym sprzętem wedle oświadczeń ministrów, premierów czy prezydentów jest w tejże kwestii rozbrojony.
Zwarci i gotowi chociaż dziurawi
Po oświadczeniu szefa BBN powstała widocznie niezręczna sytuacja, ale szef MON zapewnił iż teraz zadanie ma Polska Grupa Zbrojeniowa aby postawić fabrykę amunicji. Dodał on w stylu „wicie, rozumicie”, „my jesteśmy zwarci i gotowi”, iż „musimy to nadrabiać. Szkoda, iż tamten czas został zmarnowany, ale my to na pewno nadrobimy„. Szef BBN stwierdził, iż „Polska odbudowuje dziś potencjał wykorzystując czas dawany przez obronę Ukrainy przed rosyjską agresją liczy na to iż w ciągu dwóch-trzech lat ten potencjał zostanie na tyle odbudowany, by móc przeciwstawić się napaści ze strony Rosji”. Po pierwsze więc szef BBN zakłada a priori, iż Rosja nas zaatakuje, a po drugie w takim razie jak mamy rozumieć poczeka na to, abyśmy mogli odbudować nasz potencjał w kwestii amunicji? Marszałek sejmu Szymon Hołownia mówił w związku z wybuchem afery, iż musimy kupować gdzie się da amunicję, ściągać technologię oraz linię produkcyjną ze Słowacji, a także restartować oddział firmy w Pionkach w celu produkcji prochu. Oprócz zwartych i gotowych, aby współpracować z mniejszym i mniej licznym krajem jakim jest Słowacja w celu uzupełnienia braków w amunicji jesteśmy także dziurawi, co przyznał sam Walery Załużny, będący w tej chwili ambasadorem Ukrainy w Wielkiej Brytanii. Powiedział on, iż „że ukraińskie rakiety spadały na terytorium Polski. Podczas spotkania ze studentami we Lwowie stwierdził również, iż kraje bałtyckie mają wątpliwości co do skuteczności artykułu 5 Traktatu Północnoatlantyckiego”. Co wskazuje na to, iż także mizernie wygląda u nas nie tylko kwestia uzbrojenia w amunicję, ale w zestawy antyrakietowe jeżeli Załużny mówi iż spadały u nas także rakiety rosyjskie. A przecież władze USA przyznały iż ukraińskie rakiety spadające w Polsce miały być prowokacją, która miała za zadanie wciągnąć nasz kraj w wojnę z Rosją, co wtedy mogło by ujawnić gwałtownie nasze zdolności bojowe, do czego na szczęście nie doszło, patrząc na wnioski płynące z wypowiedzi szefów BBN oraz MON.
Bartłomiej Doborzyński (Klub Myśli Polskiej – Gdańsk)
Więcej tekstów autora na barometrpolski.pl