Krzysztof Bosak na serwisie X:
Polska rządzona przez PIS była bananową republiką dla kapitału ze Wschodu i z Zachodu. Prawo wobec kogoś z zagranicy jest tu stosowane dopiero gdy obywatele siłą i rozgłosem medialnym zaczynają to kontrolować i wymuszać. Wówczas coś na moment się zmienia. Przez chwilę wszyscy udają, iż obowiązują jednakowe reguły dla lokalsów i przejezdnych. Ale wszyscy wiemy, iż jest inaczej. Bo za tutejszymi nie stoi żadna ambasada. A za przejezdnymi owszem.
Jeśli w Polsce stajesz po stronie swoich to możesz co najwyżej narobić sobie problemów. Jeśli stoisz po stronie obcych, reprezentujesz obcy kapitał w Polsce, to możesz karierę polityczną zaczynać. Na przykład od ministra finansów, z obietnicą, iż po dwóch latach idziesz na premiera i na lidera. I tak tu się żyje nad Wisłą.
Żadne takie fakty nie psują dobrego samopoczucia większości „państwowców. Bo większość z nich dobrze wie jakie są reguły gry. Jak w PRL, tak i dziś, kariery ułatwiają takie zasady jak „nie pytaj, nie interesuje się, nie oceniaj”. „Ciszej idziesz, dalej zajdziesz” itd.
Dlatego przez osiem lat rządu PiS „państwowcy” nie postąpili o pół kroku w eliminowaniu takich patologii. Oni uwierzyli, iż dobro państwa polega na tym, żeby to oni byli na urzędach. Skoro tak to nie ma tak zgniłego kompromisu, którego nie należałoby zawrzeć.
Polska rządzona przez PIS była bananową republiką dla kapitału ze Wschodu (i z Zachodu). Prawo wobec kogoś z zagranicy jest tu stosowane dopiero gdy obywatele siłą i rozgłosem medialnym zaczynają to kontrolować i wymuszać. Wówczas coś na moment się zmienia. Przez chwilę wszyscy… https://t.co/F8igyrUXgD
— Krzysztof Bosak (@krzysztofbosak) December 3, 2023Teraz z władzą wita się nowa ekipa. Zamiast „państwowców” będą „demokraci” i „europejczycy”. Oni dla odmiany wierzą, iż dobro państwa to zmienić tych co są na urzędach i nie ma tak zgniłego kompromisu, którego nie warto zawrzeć dla osiągnięcia tego celu. Możemy więc przewidywać, iż na poziomie realnym, czyli reguł panujących np. w transporcie na ulicy, nie zmieni się nic.
Ulica jest odporna i na „państwowców” i na „demokratów”. Ulica rządzi się pragmatyką, a pragmatyka jest taka, iż nikt na państwowej pensji nie będzie bez polecenia z góry szukał sobie problemów. Polecenia nie nadejdą, bo wyżej też nikt nie szuka problemów (ambasady czuwają).
Poza tym tak jest wygodnie dla wszystkich. Poza może jakąś branżą, która akurat bankrutuje. A iż nigdy wszystkie branże nie bankrutują jednocześnie to jakoś to się rozejdzie po kościach. Byle do wyborów. Tych, a później do następnych.