Poland – a country without...torture

niepoprawni.pl 3 weeks ago

- Tortury to stosowała Inkwizycja, a potem UB. Ksiądz Olszewski zwyczajnie siedział w areszcie i nie ma na co narzekać – odpowiedziała mi znajoma prawniczka, kiedy zapytałem ją, co sądzi o „metodach wydobywczych” stosowanych wobec więźniów w uśmiechniętej POlsce.

Od razu przypomniał mi się Józef Szwejk. Oto jak pocieszał osadzonych wraz z nim w areszcie w austriacko-węgierskiej Pradze w 1914 r.

Powróciwszy do izby aresztanckiej oznajmił Szwejk obecnym, iż takie przesłuchiwania to niezgorsza frajda.

— Trochę tam pokrzyczą, a w końcu człeka wypędzą. Dawniej — wywodził — bywało gorzej. Czytałem kiedyś taką książkę, iż oskarżeni musieli chodzić po rozpalonym żelazie i pić roztopiony ołów, żeby się pokazało, kto jest niewinny. Albo wtykali takiemu nogi w buty hiszpańskie i rozciągali go na drabinie, jeżeli nie chciał się przyznać, albo też przypalali mu boki strażackimi pochodniami, jak to robili na przykład świętemu Janowi z Nepomuka. Podobno ryczał przy tym, jakby go ze skóry łupili, i nie zamilkł, dopóki nie zrzucili go z mostu Eliszki do Wełtawy, i to w worku nieprzemakalnym. Takich wypadków było więcej, a jeszcze na dobitkę człowieka ćwiartowali albo wbijali go na pal gdziesik tam koło Muzeum. A jeżeli wtrącili tylko takiego do wieży na śmierć głodową, to czuł się z uciechy jak nowo narodzony.

Dzisiaj to jedna wielka frajda dostać się do kryminału — pochwalał Szwejk nowe czasy — nie ma ćwiartowania, nie ma hiszpańskich butów.

Jaroslav Hašek Przygody dobrego wojaka Szwejka podczas wojny światowej, tom I

tłum. Paweł Hulka-Laskowski

Według Szwejka niewątpliwie zarówno ksiądz Michał Olszewski jak i dwie panie – Karolina Kucharska i Urszula Dubienko nie powinni narzekać. W końcu nikt nie kazał stąpać im po rozżarzonym żelazie ani też nie przypalał boków.

Formalnie miałby rację, bowiem polskie prawo karne stoi na stanowisku, iż funkcjonariusz publiczny sprawcą tortur może być jedynie… podczas konfliktu zbrojnego!

Słowo „tortury” użyte w Kodeksie karnym jest bowiem tylko w art. 118a § 2 pkt 3 k.k. penalizującym stosowanie tortur skierowanych przeciwko grupie ludności i podjętych w celu wykonania lub wsparcia polityki państwa lub organizacji, oraz w art. 123 § 2 k.k. odnoszącym się do osób, które składając broń lub nie dysponując środkami obrony, poddały się, rannych, chorych, rozbitków, personelu medycznego lub osób duchownych, jeńców wojennych, ludności cywilnej obszaru okupowanego, zajętego lub na którym toczą się działania zbrojne, albo innych osób korzystających w czasie działań zbrojnych z ochrony międzynarodowej.

Co ciekawe, problem ten zauważył… Adam Bodnar, gdy pełnił funkcję Rzecznika Praw Obywatelskich.

Obowiązujący bowiem Kodeks karny (uchwalony za czasów rządów postkomunistów wespół z PSL-em – premierem był wówczas niejaki Włodzimierz Cimoszewicz) zawiera bowiem istotną lukę w porównaniu z obowiązującymi w Europie przepisami. Co prawda ówczesne Ministerstwo Sprawiedliwości odpowiadając Bodnarowi (wówczas RPO) zwróciło uwagę, iż realizacja prawa zagwarantowanego w art. 3 Europejskiej Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności (Nikt nie może być poddany torturom ani nieludzkiemu lub poniżającemu traktowaniu albo karaniu) realizowana jest poprzez inne przepisy karne. Warto pamiętać, iż wspomniany przepis recypuje Konstytucja RP w art. 40, zatem wyjaśnienie dotyczy także aktualnej Konstytucji.

Stosowanie ww. przepisów, mających walor prawa obowiązującego nadrzędnie wobec polskiego Kodeksu karnego mają zapewnić art. 217 § 1 k.k. (naruszenia nietykalności cielesnej), art. 190 § 1 k.k. (tzw. groźba karalna), art. 191 § 1 k.k. (zmuszania innej osoby przemocą lub groźbą bezprawną do określonego zachowania), art. 231 § 1 k.k. (przekroczenie uprawnień przez funkcjonariusza publicznego), czy też art. 156 i 157 k.k. (spowodowanie uszczerbku na zdrowiu) oraz art. 207 § 1 k.k. (znęcanie się).

Ale…

Wg zgodnej opinii prawników, i to bez względu na wyznawany światopogląd, powyższe artykuły nie wyczerpują zakazu tortur. Owszem, pewna część niewątpliwie zawiera znamiona wymienionych przepisów.

Uważa się zatem, iż resztę znamion wyczerpują art. 245-247 KK.

Ale znowu stoimy wobec pozostawienia pewnych czynów poza regulacją karną. Art. 245 odpada, jako iż penalizuje bowiem działania wymierzone przeciwko określonej grupie podmiotów - uczestników postępowania sądowego, natomiast art. 1 Konwencji nie zawiera takiego ograniczenia i posługuje się wyrażeniem „jakakolwiek osoba”.

Art. 246 z kolei dotyczy sytuacji, w której funkcjonariusz publiczny lub ten, który działając na jego polecenie w celu uzyskania określonych zeznań, wyjaśnień, informacji lub oświadczenia, stosuje przemoc, groźbę bezprawną lub w inny sposób znęca się fizycznie lub psychicznie nad inną osobą.

A co w przypadku, gdy wymienione w nim czyny nie służą określonemu celowi, ale są po prostu zemstą za wcześniejszą działalność pokrzywdzonego? Albo gdy mają zastraszyć innych, jeszcze nie osadzonych?

W takim przypadku mówimy niestety o braku znamion.

I wreszcie art. 247. Zgodnie z nim kto znęca się fizycznie lub psychicznie nad osobą prawnie pozbawioną wolności, podlega karze więzienia od 3 miesięcy do lat 5. Pomijając już aspekt kary, która jest delikatnie mówiąc wyjątkowo łagodna (możliwość jej zawieszenia w całym zakresie) zważyć trzeba, iż tortury niekoniecznie muszą dotyczyć osób prawnie pozbawionych wolności. I wcale nie chodzi tutaj o jakieś „prywatne więzienie”, ale np. o osoby nieletnie przebywające w zakładach poprawczych.

Zwrócić także należy uwagę na użytą nomenklaturę. Otóż nie ma choćby wzmianki o torturach. Zamiast tego mamy „znęcanie się”, co w istocie jest pojęciem węższym.

Tymczasem prawnicze gremia międzynarodowe zgodne są co do jednego – tortury stanowią zbrodnię przeciw Ludzkości i jako takie powinny być zagrożone karą więzienia nie niższą, niż 6 lat.

I jak inne tego typu zbrodnie nie mogą ulegać przedawnieniu.

Tymczasem w Polsce tortur po prostu nie ma, gdyż dzięki Opatrzności od blisko ośmiu dekad żyjemy w pokoju.

Wielki filozof prawa Gustav Radbruch (1878-1949) pisał, że wymóg ustawowej określoności czynu zabronionego jest jednym ze składników idei prawa, obok sprawiedliwości i celowości.

Tymczasem w Polsce, jak wykazałem wyżej, tortury poza wojną nie istnieją. Co prawda w Komentarzu do Konstytucji pod red. prof. Safjana i Bosaka (2016) możemy wyczytać:

Problem tortur został kompleksowo uregulowany w tej Konwencji z 10.12.1984 r. (Dz.U. z 1989 r. Nr 63, poz. 378). W jej rozumieniu określenie "tortury" oznacza każde działanie, którym jakiejkolwiek osobie umyślnie zadaje się ostry ból lub cierpienie, fizyczne bądź psychiczne, w celu uzyskania od niej lub od osoby trzeciej informacji lub wyznania, w celu ukarania jej za czyn popełniony przez nią lub osobę trzecią albo o którego dokonanie jest ona podejrzana, a także w celu zastraszenia lub wywarcia nacisku na nią lub trzecią osobę albo w jakimkolwiek innym celu wynikającym z wszelkiej formy dyskryminacji, gdy taki ból lub cierpienie powodowane są przez funkcjonariusza państwowego lub inną osobę występującą w charakterze urzędowym, lub z ich polecenia, albo za wyraźną lub milczącą zgodą.

ale...

Co z tego, skoro w polskim prawie karnym próżno szukać sankcji za tortury popełnione w okresie pokoju? To, iż Konstytucja ich zabrania jest tylko kwiatkiem do kożucha.

Czy na tym bazuje Bodnar, tym razem jako syndyk upadłości Ministerstwa Sprawiedliwości?

Dzisiejsza opozycja powinna jak najprędzej wnieść projekt nowelizacji Kodeksu karnego.

Po artykule dotyczącym penalizacji handlu ludźmi powinien być dodany kolejny (189b):

§ 1. Kto dopuszcza się stosowania tortur, podlega karze więzienia na czas nie krótszy od lat 6.

§ 2. Kto czyni przygotowania do popełniania przestępstwa określonego w § 1, podlega karze więzienia od 3 miesięcy do lat 5.

§ 3. Kto dopuszcza się stosowania tortur ze szczególnym okrucieństwem, podlega karze więzienia na czas nie krótszy od lat 10.

§ 4. o ile następstwem czynu określonego w § 1 i 3 jest targnięcie się pokrzywdzonego na własne życie, sprawca podlega karze więzienia od lat 6 do lat 12.

§ 5. o ile następstwem czynu określonego w § 1 i 3 jest śmierć pokrzywdzonego, sprawca podlega karze więzienia od lat 6, karze 25 lat więzienia albo karze dożywotniego pozbawienia wolności.

I najważniejsze. By trwanie aktualnego reżimu nie pozwoliło na uniknięcie odpowiedzialności należałoby odpowiednio zmienić art. 105 Kodeksu karnego:

§ 1. Przepisów art. 101–103 nie stosuje się do zbrodni przeciwko pokojowi, ludzkości, przestępstw wojennych oraz tortur.

§ 2. Przepisów art. 101–103 nie stosuje się również do umyślnego przestępstwa: zabójstwa, ciężkiego uszkodzenia ciała, ciężkiego uszczerbku na zdrowiu lub więzienia łączonego ze szczególnym udręczeniem, popełnionego przez funkcjonariusza publicznego w związku z pełnieniem obowiązków służbowych.

Problem dla bodnarowców jest oczywisty. Kiedy bowiem obecny syndyk upadłości Min. Spraw. Bodnar był jeszcze „tęczowym” RPO interweniował często wobec „bestialstw” popełnianych przez okrutny reżim kaczystowski.

Szczególnie mocno zgrzyta zakładanie kajdanek zespolonych dwóm uwięzionym wraz z księdzem Olszewskim kobietom choćby podczas wyprowadzania na spacerniak wewnątrz aresztu śledczego z pismem, jakie Bodnarenko wystosował do ówczesnego ministra spraw wewnętrznych i administracji Mariusza Kamińskiego 22 stycznia 2020 roku.

Zarówno Reguły Mandeli, jak i Europejskie Reguły Więzienne, jasno wskazują, iż zabronione jest stosowanie łańcuchów, kajdan lub innych środków przymusu, które są z natury poniżające lub bolesne. Inne środki przymusu będą stosowane wyłącznie, gdy zezwala na to prawo oraz w konkretnych okolicznościach, m.in. jako zabezpieczenie przed ucieczką w czasie transportu, pod warunkiem, iż zostaną one usunięte na czas, gdy więzień (w tym wypadku zatrzymany) staje przed organami sądowymi lub administracyjnymi.

Także CPT zwraca uwagę, iż nie ma usprawiedliwienia dla stosowania kajdanek, gdy podejrzany jest przesłuchiwany. Kajdanki nie powinny być stosowane jako ułatwienie dla funkcjonariuszy. Tego typu zachowanie policjantów można interpretować jako przykład manifestacji siły państwa wobec jednostki, do którego nie powinno dochodzić w demokratycznym państwie prawa.

Podane argumenty co do zindywidualizowanej oceny stosowania kajdanek wobec zatrzymanych KMPT podnosi w swych raportach powizytacyjnych. W odpowiedzi policjanci informują, iż skoro przepisy zezwalają na używanie tego typu środków, to nie widzą oni potrzeby zmiany stosowanej praktyki. - W mojej ocenie zgadzają się tym samym na brak indywidualnego podejścia do osoby zatrzymanej – ocenia Adam Bodnar.

Postawa funkcjonariuszy w opisanych przypadkach jest tym bardziej niezrozumiała, iż zgodnie z ustawą o Policji mają oni obowiązek respektowania godności ludzkiej oraz przestrzegania i ochrony praw człowieka. Zarządzenie Komendanta Głównego Policji w sprawie zasad etyki zawodowej policjanta wskazuje zaś, iż we wszystkich swoich działaniach ma on obowiązek poszanowania godności ludzkiej oraz przestrzegania i ochrony praw człowieka. Wyrażają się to w szczególności respektowaniem prawa każdego człowieka do życia oraz zakazem inicjowania, stosowania i tolerowania tortur bądź nieludzkiego lub poniżającego traktowania albo karania.

]]>https://bip.brpo.gov.pl/pl/content/kajdanki-nie-ulatwienie-dla-policji-o...]]>

Jak należy traktować nakazanie rozbierania się do naga posiadającemu immunitet posłowi, następnie zaś kucie go niczym groźnego bandziora w kontekście wystąpienia Bodnarenki z 19 czerwca 2019 roku? Jak zrozumieć, dlaczego prokurator generalny Bodnar godzi się na to, by zatrzymani nie mieli dostępu do obrońcy???

Krajowy Mechanizm Prewencji Tortur (KMPT) wyraża głębokie zaniepokojenie sposobem zatrzymania i traktowania przez Policję mężczyzny podejrzanego o zabójstwo 10-latki z miejscowości Mrowiny (woj. dolnośląskie).

(…)

Z opublikowanego przez dolnośląską Policję nagrania oraz doniesień prasowych wynika, iż 16 czerwca 2019 r., w godzinach popołudniowych, funkcjonariusze grupy realizacyjnej policji zatrzymali 22-letniego mężczyznę podejrzanego o zabójstwo.

Mężczyzna w czasie zatrzymania nie stawiał oporu.

Mimo to został położony na brzuchu, na podłodze, po czym założono mu kajdanki zespolone na trzymane z tyłu ręce i na nogi. Z budynku został wyprowadzony boso, w samej bieliźnie i koszulce, ze skutymi rękami i nogami. Funkcjonariusze stosowali chwyt obezwładniający, powodujący, iż zatrzymany szedł mocno pochylony do dołu. Przez cały czas doprowadzenia zatrzymanemu towarzyszyli zamaskowani funkcjonariusze policji.

Zatrzymany został przesłuchany przez policję. W czasie przesłuchania siedział na krześle i był skuty kajdankami zespolonymi, założonymi na ręce trzymane z tyłu i nogi. Był boso, ubrany jedynie w bieliznę i koszulkę. Zdjęcie z tego przesłuchania zostało zamieszczone na jednym z portali społecznościowych. Mężczyzna nie miał na nim zasłoniętej twarzy. Zdjęcie podpisano "Niech każdy go zobaczy…”. W komentarzach do zdjęcia podano pełne dane zatrzymanego i link do jego konta na portalu społecznościowym. Zdjęcie zostało wielokrotnie udostępnione przez użytkowników. Pojawiły się też wpisy, w których życzono mężczyźnie śmierci i nawoływano do linczu. Policja wszczęła w tej sprawie postępowanie wyjaśniające.

Po kilku godzinach od zatrzymania mężczyzna został doprowadzony do Prokuratury Okręgowej w Świdnicy, gdzie zostały mu przedstawione zarzuty i został przesłuchany w charakterze podejrzanego. Przesłuchanie trwało pięć godzin i odbywało się późno w nocy (20:00-1:00). Mężczyzna przyznał się do zarzucanego mu czynu.

18 czerwca 2019 r. Sąd Rejonowy w Świdnicy zastosował wobec mężczyzny środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztu na okres trzech miesięcy.

Zatrzymanemu nie udzielono pomocy prawnej.

Przez cały okres pozostawania w dyspozycji organów ściągania, przesłuchań i innych czynności procesowych oraz posiedzenia sądu w przedmiocie tymczasowego aresztowania, podejrzany nie miał obrońcy – zarówno z wyboru, jak i z urzędu.

(…)

W ocenie Krajowego Mechanizmu Prewencji Tortur sposób traktowania zatrzymanego przez organy ścigania stanowi poniżające traktowanie, które jest bezwzględnie zabronione zarówno przez Konstytucję (art. 40), jak i umowy międzynarodowe (art. 16 Konwencji ONZ w sprawie zakazu stosowania tortur oraz innego okrutnego, nieludzkiego lub poniżającego traktowania albo karania, art. 3 Europejskiej Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności z 1950 r., art. 7 Międzynarodowego Paktu Praw Obywatelskich i Politycznych).

Sposób zatrzymania i doprowadzenia zatrzymanego na czynności procesowe był nieproporcjonalny do sytuacji i nie znajduje uzasadnienia z punktu widzenia celu samej czynności. Wątpliwości budzi samo użycie grupy realizacyjnej w stosunku do 22 latka - osoby, która nie działała w ramach zorganizowanego związku lub grupy przestępczej lub związku o charakterze zbrojnym. Użyte przez policję środki wydają się w tym przypadku nieproporcjonalne i mają charakter pokazowy, stanowiący przykład manifestacji siły państwa wobec jednostki, do którego nie powinno dojść w demokratycznym państwie prawa.

Uzasadnienia nie znajduje też stosowanie po zatrzymaniu kajdanek zespolonych oraz chwytu obezwładniającego. Stosowanie takich środków stanowi dodatkową, nieuzasadnioną dolegliwość. Zatrzymany nie stawiał bowiem oporu, nie był agresywny, zaś doprowadzenia odbywały się w asyście licznej grupy funkcjonariuszy, zdolnych do odpowiedniej reakcji w przypadku agresji lub próby ucieczki.

]]>https://bip.brpo.gov.pl/pl/content/Po-zatrzymaniu-mezczyzny-podejrzanego...]]>

Co takiego się stało, iż wyczulony na „krzywdę” mordercy-pedofila Bodnar nagle okazuje suię psychopatycznym sadystą?

Przecież funkcjonariusza choćby nie ukrywali przed jedną z urzędniczek, iż celowo mieli się zachowywać brutalnie, by ją upokorzyć i zastraszyć!

Co Bodnar – prokurator zrobił wobec tych niezaprzeczonych faktów?

Ano nic.

Najwyraźniej uważa, iż jest już tak wysoko, iż zwyczajnie może mieć w dupie społeczeństwo. Ale to tylko powierzchowne wrażenie. Bodnar bowiem uważa, zgodnie z ciągle obowiązującą lewaków maksymą pierwszego europejskiego czerwonego zbrodniarza, niejakiego Saint Justa, iż nie ma wolności dla wrogów wolności!

A prawica jest przecież przeciwna „prawom człowieka” takim, jak je rozumie lewica (dla kamuflażu zwąca się liberałami), uparcie bowiem nazywa aborcję morderstwem, choć to przecież wg Bodnara i jemu podobnych zabijanie nienarodzonych stanowi fundamentalne prawo człowieka.

A zatem sprawa jest jasna – nie ma praw człowieka dla wrogów praw człowieka!

I właśnie dlatego zawłaszczona przez eurolewicę Europa milczy.

Tzw. demokracja walcząca (o utrzymanie przy korycie) powoduje bowiem, iż wobec ewidentnych naruszeń praw człowieka i podstawowych wolności, na których rzekomo opiera się Unia, jeżeli dotyczą przeciwników politycznych unijni decydenci pozostają ślepi i głusi jako ten pień, jakby powiedział Józef Szwejk.

Ważna bowiem jest władza, a nie demokracja.

3.11 2024

Read Entire Article