Playing with the state in times of global play

news.5v.pl 1 hour ago

Antoni Dudek, który zawsze był raczej konserwatystą niż przedstawicielem „lib-leftu”, spala się od paru tygodni w walce z kandydatem jednego z dwóch największych politycznych (i kulturowych, i społecznych) obozów w Polsce Karolem Nawrockim, używając jednego najważniejszego argumentu podpieranego całą jego wiedzą o polskiej historii i polityce.

Mówi na różne sposoby: „Dzieląc władzę wykonawczą w ten sposób, iż prezydentura i premierostwo trafią do przedstawicieli dwóch najbardziej ze sobą skonfliktowanych obozów, zafundujecie kompletny paraliż państwa, jeszcze większą polaryzację, jeszcze dzikszy konflikt”.

Dwugłowa egzekutywa jako alibi dla złego rządzenia


Prezydentura i rząd rzucone przeciwko sobie jako ostateczne, najważniejsze bronie masowego rażenia, niszczą państwo, a każdej ze stron pozwalają w sposób totalny używać najgorszego ze stosowanych w polskiej polityce alibi: „my byśmy świetnie Polską rządzili, gdyby nie to, iż ci drudzy nam rządzenie uniemożliwiają”.

Oczywiście to alibi i tak jest stosowane zawsze przez wszystkich. W postaci: „nie możemy rządzić, bo nie mamy jeszcze wszystkich instytucji, służb, banków, spółek skarbu państwa…” albo „nie możemy rządzić, bo odziedziczyliśmy państwo zniszczone przez poprzedników” (ten drugi argument używany jest choćby wówczas, gdy owi poprzednicy nie rządzą już od dwóch, czterech, ośmiu lat).

Zobacz również:


Jednak oddanie dwugłowej egzekutywy w ręce przedstawicieli dwóch najbardziej skonfliktowanych obozów, żeby się te dwie głowy rzucały wzajemnie do jednego gardła, którym jest polskie państwo – prawdziwość alibi o niemożliwości rządzenia gwarantuje.

Na przykład rządzenie bez ustaw jest nieco trudniejsze, o ile nie niemożliwe, a prezydent wrogi premierowi na sposób totalny uniemożliwi wprowadzenie w życie jakichkolwiek ustaw przygotowanych przez parlamentarną większość i rząd.

Oczywiście dla wszystkich z obozów uchwycenie przynajmniej kawałka władzy wykonawczej jest zawsze nadzieją na zdobycie później całości. „Dziś blokujemy rząd prezydentem, dzięki czemu jutro będziemy mieli także i rząd”. „Dziś atakujemy prezydenta rządem, ale niedługo zdobędziemy prezydenturę i nic już nam nie będzie przeszkadzało w rządzeniu”.

Tak Tusk usprawiedliwiał szczypanie Andrzeja Dudy (a wcześniej szczypanie Lecha Kaczyńskiego), tak Jarosław Kaczyński uzasadniał i uzasadnia konieczność zdobycia przez swój obóz prezydentury.

Tusk wobec Lecha Kaczyńskiego i Andrzeja Dudy mówił: „Dziś mamy rząd, ale jeżeli ostro zaatakujemy 'nie naszego’ prezydenta, jutro będziemy mieć prezydenturę i rząd, i wreszcie będziemy mogli rządzić”.

Kaczyński mówił wobec Bronisława Komorowskiego w 2015 roku i mówi w obecnej kampanii prezydenckiej swoim ludziom: „musimy mieć prezydenturę, dzięki czemu tak skutecznie zaatakujemy i sparaliżujemy rząd, iż później będziemy mieli i prezydenta, i rząd, i wreszcie będziemy mogli rządzić”.

Rozliczyć rządzących bez tego alibi


Czasem jednak warto przyjrzeć się jakiemuś obozowi mającemu wreszcie całą władzę wykonawczą, pozbawionemu alibi „przeszkadzania w rządzeniu przez politycznego przeciwnika”, i za ten okres tę ekipę rozliczyć.

Zobacz również:


Tusk miał i rząd, i przyjaznego prezydenta Komorowskiego przez pełną kadencję. Mógł uchwalić i wprowadzić w życie każdą ustawę, którą stworzył on i jego zaplecze. Polacy przyjrzeli się mu, ocenili, i odsunęli go od władzy w 2015 roku.

Kaczyński miał i rząd, i przyjaznego prezydenta Dudę (którego sam namaścił) przez pełne osiem lat. Mógł uchwalić i wprowadzić w życie każdą ustawę, mógł choćby łamać konstytucję (albo poruszać się w szarej strefie pół-konstytucyjności), bo prezydent na to się zgadzał. Polacy przyjrzeli się mu, ocenili, i odsunęli go od władzy w roku 2023.

Motywacja, żeby wybrać jednego boksera na premiera, a drugiego (albo reprezentanta drugiego, bo za faktycznego boksera uważam tu Kaczyńskiego, a nie Nawrockiego) na prezydenta, żeby państwo stało się na kolejne lata ringiem bokserskim albo klatką walk MMA, uważam za najgorszą motywację wyborów dokonywanych w polskiej polityce.

Ale co ja tam wiem, mój świat, moja racjonalność, odchodzą. Przychodzi racjonalność Putina i Trumpa zafascynowanego Putinem. Przychodzi racjonalność Brauna i górali wybierających Brauna do Parlamentu Europejskiego. Przychodzi racjonalność późnoliberalnych mediów rozliczających Trumpa z jego walki z „postępem” niebinarności i transseksualizmu w więzieniach, toaletach i sportach siłowych (co robi akurat słusznie), a nie z tego, iż niszczy jedność liberalnego Zachodu na poziomie politycznym, gospodarczym i militarnym.

Zobacz również:


Także najbliższe wybory prezydenckie w Polsce mogą zostać rozegrane w logice „funu”, w logice najbrutalniejszej zabawy, w której zabawką będzie polskie państwo, bo przecież żyjemy w najbezpieczniejszym ze światów i nic z zewnątrz ani od wewnątrz Polsce nie zagraża. adekwatnie już są tak rozgrywane, a w tej produkcji „funu” chętnie uczestniczymy także My Media i My Dziennikarze.

Używanie czy marnowanie władzy


Oczywiście powstaje pytanie, do czego obóz mający już całą egzekutywę używa zdobytej przez siebie władzy. Do rządzenia państwem czy do paraliżowania opozycji, żeby rządzenia państwem nie mogła rozliczyć. Do łagodzenia wojny kulturowej czy do jej radykalizowania.

Jeśli chodzi o to, nie mam pełnego zaufania do żadnej ze stron, w końcu już przez 20 lat oglądałem je obie u władzy (czasem pełnej, czasem tylko „częściowej”).

Tym bardziej jednak wolę sytuacje, w których ja (i ci wyborcy, którzy nie poszukują w polskiej polityce „funu”) mogę obejrzeć, ocenić i rozliczyć dany obóz z tego, jak używa zdobytej przez siebie władzy wykonawczej w państwie.

I z tego punktu widzenia największą patologią polskiej polityki jest sytuacja, w której niezdolność do rządzenia albo próba wykorzystania władzy do niewłaściwych celów mogą być bez końca osłaniane alibi: „nie możecie mnie z rządzenia rozliczyć, bo Kaczyński (lub człowiek Kaczyńskiego w Pałacu) rządzenie mi uniemożliwia”; „nie możecie mnie z rządzenia rozliczyć, mimo iż rządziłem Polską, w dwóch podejściach, prawie 10 lat, bo rządzenie zawsze uniemożliwiał mi Tusk”.

Cezary Michalski


Wipler w „Graffiti”: Trzaskowska staje się KomorowskimPolsat NewsPolsat News


Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd? Napisz do nas

Dołącz do nas
Read Entire Article