

„W Polsce w tej chwili wszystko można mówić. On oczywiście jest w tej chwili – ale powtarzam to się skończy – specjalnie chroniony i może mówić, co chce” – tak prezes PiS Jarosław Kaczyński odpowiedział na pytanie o słowa Romana Giertycha pod jego adresem. Poseł KO podczas wczorajszej konferencji prasowej atakował lidera największej partii opozycyjnej, mówiąc, iż „idzie w niepoczytalność, chce się przedstawić jako wariat, który nie kontroluje swoich słów”.
Taką mamy dzisiaj sytuację w Polsce. Ona narastała. Tak było adekwatnie w jakiejś mierze od samego początku, bo zamiast kompletnie rozbić stary układ ten komunistyczny, ukarać zbrodniarzy, a było wtedy tysiące ludzi, którzy zasługiwali na najwyższy wymiar kary w Polsce, to nic im zrobiono i później zaczęto wręcz ich apoteozować. Później doszli do, niektórzy z nich oczywiście, bo nie twierdzę, iż wszyscy, którzy doszli do władzy mieli jakiś tam udział w zbrodniach komunistycznych. I krótko mówiąc, tak to się skończyło
— mówił prezes PiS, kontynuując wypowiedź dla mediów na korytarzu sejmowym.
W tej chwili w Polsce zniszczona jest demokracja i praworządność, i to był proces, można powiedzieć, wpisany w to, co się wydarzyło na samym początku, a to było trudne do przełamania, nie ukrywam tego, przy innej postawie znacznej części elit solidarnościowych. I nie mówię tutaj o ludziach, którzy po prostu współpracowali ze Służbą Bezpieczeństwa, tylko mówię o ludziach, którzy byli z pewnego środowiska uważającego, iż im się należy władza
— dodał.
To było środowisko generalnie wywodzące się z komunistycznej partii Polski, czyli formacja, o której musiałbym tutaj mówić takimi wyrazami, których przy paniach nie wypada używać
— powiedział Jarosław Kaczyński.
CZYTAJ TAKŻE:
olnk