Funkcjonariusze Katowickiego plutonu specjalnego zomo 16 grudnia 1981 r. otworzyli ogień z broni maszynowej do strajkujących górników w kopalni "Wujek" w Katowicach. W efekcie na miejscu zginęło siedem osób ? Józef Czekalski, Józef Giza, Ryszard Gzik, Bogusław Kopczak, Andrzej Pełka, Zbigniew Wilk i Zenon Zając. Kilkunastu protestujących raniono, dwu z nich (Joachim Gnida i Jan Stawisiński) zmarło w styczniu 1982 r. w szpitalu. Prawie wszystkie rany postrzałowe umiejscowione były w górnych partiach ciała (głowa, klatka piersiowa, brzuch, ręce), co jednoznacznie świadczy o zamiarach zomowców. Jak przechwalali się kilka miesięcy później podczas szkolenia taterniczego, używając języka myśliwskiego, strzelali "na łeb i komorę", w efekcie "fik i ludzik znikał"...
Załoga "Wujka" rozpoczęła strajk zaraz po wprowadzeniu stanu wojennego, na wieść o zatrzymaniu przewodniczącego zakładowej "Solidarności" KWK "Wujek" Jana Ludwiczaka. 13 grudnia 1981 roku ks. Henryk Bolczyk z parafii św. Michała odprawił na terenie kopalni mszę św. Dzień później poranna zmiana również nie podjęła pracy. Górnicy domagali się odwołania stanu wojennego, uwolnienia wszystkich internowanych, przywrócenia działalności związku i realizacji porozumień jastrzębskich. Rozmowy przedstawicieli protestujących z komisarzem wojskowym i dyrekcją kopalni nie przyniosły żadnych rezultatów. W godzinach wieczornych zawiązał się Komitet Strajkowy, powstały służby porządkowe.
15 grudnia, na wieść o brutalnej pacyfikacji huty "Baildon" oraz kopalń "Jastrzębie" i "Manifest Lipcowy" załoga KWK "Wujek" rozpoczęła przygotowania do obrony i budowę barykad. Górnicy wspólnie z ks. Bolczykiem odmówili różaniec, kapłan udzielił im absolucji.
16 grudnia MO i Ludowe Wojsko Polskie przekonują górników, iż powinni się poddać, gdyż są jedyną strajkującą załogą w Polsce. Górnicy zagłuszają go, śpiewając "Boże coś Polskę". Cały zakład został okrążony przez czołgi i wozy pancerne, a zebrany tłum ludzi - w tym kobiety i dzieci - był polewany z armatek wodnych, obrzucany gazami łzawiącymi i świecami dymnymi. Przed godziną 11 czołgi sforsowały kopalniany mur, uzbrojone oddziały ZOMO wkroczyły na teren zakładu. Górnicy, ostrzelani środkami chemicznymi, polewani wodą i rażeni pustymi nabojami, stawiali opór. Do akcji wprowadzony został pluton specjalny. Padły strzały. Na miejscu zginęło 6 górników, jeden umarł kilka godzin po operacji, dwóch kolejnych na początku stycznia 1982 r. Dla Józefa Czekalskiego, Krzysztofa Gizy, Ryszarda Gzika, Bogusława Kopczaka, Zenona Zająca, Zbigniewa Wilka, Andrzeja Pełki, Jan Stawisińskiego i Joachima Gnidy była to ostatnia szychta w życiu.
Przy bramie głównej kilkakrotnie oddziały pacyfikujące próbowały zdobyć kopalnię -- bezskutecznie.
Widziałem wówczas jak górnik, który stał obok mnie [...] gdzieś ok. 3m nagle przewrócił się i upadł na ziemię. Widziałem na jego ciele ślady krwi [...] w momencie kiedy przewracał się ten górnik [...] słyszałem strzały i jego głos, trzymając się za klatkę piersiową krzyknął: Jezu dostałem!
Zabitych i rannych koledzy znosili do Stacji Ratownictwa Górniczego. Nie mieściło się w głowach, iż to się dzieje naprawdę, iż strzelają ostrą amunicją!
Wówczas działania obu stron zostały przerwane, a po pertraktacjach z władzami w budynku dyrekcji kopalni i wreszcie decyzji samych górników podczas głosowania podjęto decyzję o zakończeniu protestu.
Funkcjonariusze komunistycznego reżimu zabili 6 górników, 3 kolejnych zmarło w wyniku odniesionych ran, kilkudziesięciu innych zostało rannych. Ale i tego jakby było mało -- podczas jak i po pacyfikacji zatrzymywane były karetki pogotowia; "pałowano" i personel medyczny i rannych górników.
http://www.muzeum-wujek.pl/
http://www.brynow-wujek.wiara.pl/index-1.html
Górnicy
Tomasz Jastrun
Przemysław Gintrowski
... ich było tylko siedmiu
mieli za broń zniszczone pracą ręce
górniczy drelich, wiarę w Boga,
nic więcej...
zabitym górnikom w ziemi
rosną włosy i paznokcie
bryła węgla jest słońcem
czarny korytarz drogą
przysypano ich kłamstwem
jak piaskiem, przydeptano
policyjnym butem
lecz zabitym górnikom
nadal rosną włosy paznokcie
i ręce żylaste
ku gardłom oprawców
... ich było tylko siedmiu
mieli za broń zniszczone pracą ręce
górniczy drelich, wiarę w Boga,
nic więcej...
Cześć ich pamięci!!!
Hymn - Kaczmarski, Gintrowski, Łapiński
Kto w twierdzy wyrósł po co mu ogrody
Kto krew ma w oczach nie zniesie błękitu
Sytość zabije nawykłych do głodu
Myśl upodlona nie dźwignie zaszczytów
Kto się ukrywał szczuty i tropiony
Nigdy nie będzie umiał stanąć prosto
Zawsze pod murem zawsze pochylony
Chyba iż nagle uwierzy w swą boskość
Kto w życiu oparł się wszelkim pokusom
Tu po tygodniu jest ostoją grzechu
Dawniej jedyną uciśnioną duszą
A teraz jednym z tysięcy uśmiechów
Z ran zadawanych kto krzyczał w agonii
Na męki dając ciało by myśl pieścić
Nie widzi sensu w nauce harmonii
Ani nie umie śpiewać o tym pieśni
Kto świat opuścił w zastanej postaci
Ten nie zaśpiewa hymnu dziękczynienia
Choćby i przez to miał zbawienie stracić
Nie ma o nie ma zadośćuczynienia
Nie dla wiwatów człowiekowi dłonie
Nie dla nagrody przykazania boże
Bo każdy oddech w walce ma swój koniec
Walka o duszę
Końca mieć nie może
Jacek Kaczmarski, 1980