P. Krzemiński: Odkłamujmy wizerunek Świętego Ignacego Loyoli!

wprawo.pl 6 months ago

W 2016 roku miała miejsce premiera hiszpańsko-filipińskiego filmu „Ignacy Loyola”, który miał przybliżać widzom życiorys tego wielkiego świętego. Problem w tym, iż film przedstawił całkowicie nowy model świętości popularny po II Soborze Watykańskim, który był całkowicie obcy czasom kontrreformacji.

Nie zamierzam skupiać się na pierwszej połowie filmu, w którym ukazywano wszystkie grzechy młodego Loyoli. Najważniejszy jest obraz przedstawiony po jego nawróceniu. Ignacy, któremu służąca przekazała żywoty świętych, przeszedł gruntowną przemianę. Porzucił własne dobra, rozdał cały majątek ubogim i przybrał habit. Loyola został przedstawiony jako samozwańczy kaznodzieja, która nauczał bez zgody Kościoła. Ściga go za to obskurancka Święta Inkwizycja, która chce go spalić na stosie. Cały zakon dominikański został w filmie przedstawiony jako zbiorowisko psychopatów gnębiące pobożnych ludzi. choćby jeden jedyny sprawiedliwy dominikanin doniósł w dobrej wierze na Loyolę, więc też nie był bez winy.

Czy tak naprawdę było?
Film całkowicie pomija podstawowy fakt, iż zakon jezuitów powstał właśnie po to, żeby zwalczać herezję i to on w ogromnej mierze zapoczątkował okres kontrreformacji. A więc to raczej jezuici ścigali herezję, a nie byli ścigani za herezję.

Święty Ignacy Loyola nie głosił żadnych nowych nauk. Jego „Ćwiczenia duchowe” przypominały podstawowe prawdy katechizmu, nauczały o tym, iż głównym celem istnienia człowieka jest wysławianie Boga. Dokładnie tego samego naucza nas katechizm. Wszystkim zainteresowanym prawdziwą duchowością ignacjańską polecam pozycję „W szkole świętego Ignacego” O. Hardy Schilgena SI, jest ona całkowicie wolna od psychologizowania i robienia z religii katolickiej poszukiwania samego siebie.

Film z 2016 roku pokazuje Loyolę pełnego kompleksów i pogrążonego w depresji. W żadnym miejscu filmu nie ukazuje nam św. Ignacego jako kapłana, podczas gdy najsłynniejszy obraz przedstawia kontrreformatora w szatach liturgicznych prezbitera. Ignacy Loyola w filmie: nie spowiadał się, nie odprawił żadnej Mszy Świętej, nie zwalczał herezji. Sam był ścigany za herezję i za swoje rzekome nowatorstwo. Owszem Inkwizycja była zainteresowana wszystkimi dziełami poruszającymi tematykę religijną i czujnym okiem badała pisma Loyoli. Fałszem jednak jest przedstawianie ich jako jakiejś niewiarygodnej nowinki, ponieważ pisma Loyoli służyły do rekatechizacji pogrążonych w herezji protestanckiej społeczeństwach Europy.

Zadziwia fakt, iż film powstał przy współpracy z samymi jezuitami. Czy dzieci Loyoli naprawdę nie widzą w swoim założycielu: kapłana, kontrreformatora i wielkiego sługę Kościoła, a zamiast tego nowinkarza, który był pogrążony w depresjach i kompleksach?

Cały ten film przedstawia nowy obraz świętości. Nowoczesny święty powinien być rewolucjonistą, aktywistą – kaznodzieją, najlepiej, żeby był jak najdalej od „rytualizmu” Mszy Trydenckiej. Problem w tym, iż Loyola nie był rewolucjonistą, ale sługą ołtarza. Nie był aktywistą, ale kontrreformatorem. Był jak najbardziej pochłonięty miłością do Mszy Łacińskiej. Ale takiej świętości nie chcą już współcześni jezuici.

Książka dostępna na https://sklep-wprawo.pl

Przeczytaj także:

P. Krzemiński: Męczeństwo Maryi według O. Fredericka Williama Fabera

Read Entire Article