W Księdze Wyjścia możemy przeczytać słowa Boga: „Lecz wy będziecie Mi królestwem kapłanów i ludem świętym” – (19,6). Pan Jezus ustanowił doskonałe i ostateczne kapłaństwo poprzez swoją Ofiarę złożoną na krzyżu. Katolik musi zdać sobie sprawę, iż na każdej Mszy Świętej powtarza się to, co dokonało się na Kalwarii. Jak niewyraźnie widać to w Mszy dialogowanej stworzonej po II Soborze Watykańskim. Społeczeństwa straciły jakikolwiek szacunek dla księży, w seminariach już dawno zaprzestano porządnej katolickiej formacji. Winni kryzysu nie są kapłani, ale system stworzony po Soborze Watykańskim II, który wyraźnie oddalił Kościół od pierwotnego chrześcijaństwa.
Jak dowodzi Paweł Lisicki w swojej książce „Wygnanie Melchizedeka” chrześcijanie już w I wieku składali Ofiarę Mszy Świętej, a publicznie zaczęli to czynić w III wieku, kiedy to Rzym przyjął akt tolerancyjny. Żaden wielki apologeta chrześcijański nie zanegował wtedy aktu składania Ofiary!
Moderniści odeszli od 2000 lat katolicyzmu na rzecz luterańskiej koncepcji chrześcijaństwa wyzutego z sacrum. Na pierwszej linii frontu walki z herezją stanęli dwaj Francuzi: Abp. Marcel Lefebvbre i mało znany w tej chwili dominikanin Reginald Garrigou-Larrange OP. Ten pierwszy walczył z modernizmem do końca swojego życia, czyli do 1991 roku. Ten drugi nie dożył końca soboru, Pan Bóg zasłonił jego oczy przed oglądaniem zniszczenia chrześcijaństwa.
Garrigou-Larrange stanął w szramki z całym zakonem jezuitów, który w tamtych czasach był skrajnie progresywny, wymienić tutaj można np. Pierra Teilharda de Charidna. Jezuici po prostu byli zszokowani. Światowej sławy tomista – dominikanin odważył się podważyć ich prestiż, porwał się z motyką na słońce progresizmu! Pisali, nie godzi się, żeby światowej sławy teolog tak się kłócił z ich zakonem. Ile w tym fałszu i zakłamania! Boży sługa, który całe życie poświęcił na kontemplację, czego wyrazem było jego tysiącstronicowe dzieło „Trzy okresy życia wewnętrznego”, po prostu krzyknął – wzniecają pożar w domu bożym! Jaki to pożar? Ano stary jak świat. Podniosła głowę hydra pychy antropocentryzmu, czyli wepchnięcie człowieka na miejsce należne Bogu. Tron Boga został sprofanowany, zaprzeczono jego świętym prawom, odrzucono Ofiarę jego Syna!
Każdemu zainteresowanemu walce dominikanina z progresistą polecam książkę Anny Mandreli „Tomizm Garrigou-Lagrange’a wobec wizji filozoficznej Teilharda de Chardin”.
Chcemy I wieku chrześcijaństwa? To powróćmy do istoty kapłaństwa, sakramentów, szacunku dla Boga w Hostii ukrytego! Dość już postępowych modernistów, dość już aberracji intelektualnych o równości systemów religijnych, dość już pysznego pobłażania sobie. Powróćmy do I wieku chrześcijaństwa i odrzućmy truciznę, która toczy Jeden, Święty, Powszechny. Apostolski Kościół!
Przeczytaj także:
P. Krzemiński: Tylko prawda nas wyzwoli!