Partia Prawa i Sprawiedliwości szczyci się swoim patriotyzmem. Dużo mówi o bohaterskiej walce z imperializmem sowieckim, którą to prowadzili jego założyciele i działacze. W zasadzie można odnieść wrażenie, iż rząd utworzył sobie monopol na patriotyzm, a każdy kto działa przeciwko niemu, jest berlińskim lub moskiewskim agentem. A czym jest patriotyzm w wykonaniu PiS?
Patriotyzm w wykonaniu rządu jest zwykłą głupotą pomieszaną z propagandowym populizmem. Nie tylko naraża polską krew na wrogie działania wojenne, ale jeszcze oddaje suwerenność Polski duetowi Bruksela-Waszyngton. Tak, Rosja jest zagrożeniem dla Polski. Dlatego tym bardziej należy stosować ostrożną politykę. Poświęcenie krwi za Ojczyznę całego narodu jest absolutną ostatecznością i wielką tragedią, a każdy kto naraża niepotrzebnie Polskę na takie straty, jest nie tylko zdrajcą, ale jeszcze ignorantem. Jak mamy rozumieć słowa u szczytów władzy o przystąpieniu do wojny, którą Rosja toczy z Ukrainą?
Patriotyzm to poczucie odpowiedzialności za swoją rodzinę, dom i otoczenie. Gotowość do poświęcenia za Polskę w godzinie próby, a nie sianie jakiejś idiotycznej propagandy podsyconej podjudzaniem jednych na drugich, żeby się wzajemnie pozabijali. A na własnym podwórku? To samo, podjudzanie jednych grup społecznych na inne, żeby się jeszcze bardziej nienawidziły. Już widzę jak te napuszczone na siebie środowiska, staną razem ramię w ramię w obronie Polski.
A co z surowcami? Żeby nie kupować od Rosji tanich surowców, rząd dogadał się ze Stanami, ominął unijne przepisy i oddał polskie bezpieczeństwo energetyczne mocarstwu za oceanem. A zgodnie z zapisami traktatów unijnych, które sam PiS podpisywał, to Europa ma pierwszeństwo przy tego typu umowach, a więc budowę elektrowni jądrowej powinno się zlecić raczej Francji, która z powodów geograficznych jest nam bliższa. Ale nie, rząd ma monopol na patriotyzm i wie jak go najlepiej sprzedać.
Przez pewien czas sam wątpiłem w dziejowe posłannictwo Polski, dałem się złapać w pułapkę PiS, dla którego patriotyzm łączy się z frajerstwem, sprzedawaniem własności narodu i ze zwyczajnym populizmem. Ale czas po prostu ukazać, iż patriotą nie jest ten kto pluje na Moskali, tylko ten, który w pierwszym szeregu dba o bezpieczeństwo własnego kraju, a dopiero potem pomaga komuś innemu. Niemcy i Francja, które nie są zagrożone Rosyjskim atakiem, postępują dużo bardziej roztropne. Węgry, które tak jak my graniczą z Ukrainą, bezwzględnie dbają o interes narodowy. A rząd PiS wmawia, iż jak ktoś nie jest bezinteresownym naiwniakiem albo nie chce gonić ruskich do Moskwy, to jest agentem KGB, wrogiem Ojczyzny i zdrajcą. Otóż zdrajcą są Ci, którzy narażają własny kraj dla kogoś innego. Posłannictwo Polski, to nie jest posłannictwo chłopczyka co macha kijkiem i krzyczy, iż jest silny. Polacy muszą mieć świadomość wartości swojej Ojczyzny, ale też jej słabości.
Doskonale zdaję sobie sprawę, iż po drugiej strony jest środowisko, które wszystkie wartości chrześcijańskie i narodowe ma za nic. Nie zmienia to faktu, iż czas rządów PiS dobiega końca. Głupota musi mieć swoje granice i naturalny koniec.
Przeczytaj także:
P. Krzemiński: Czy we Francji powstanie świecka inkwizycja?