Optimal demographics, the effects of “master poop” activities. Will we be people?

niepoprawni.pl 8 months ago

Optymalna demografia, skutki działań „majster popsuj’ów”. Czy będziemy ludni?

8 marca 2024 Warszawa

Wszystko w rękach Pań, bo Wy Panie macie intuicję . . .

Rozwój ludzkości, który jak szacuje się dziś trwa od choćby 200tys. lat kiedy to ponoć pojawił się po raz pierwszy na świecie homo sapiens. Od tego czasu człowiek odbywa niewiarygodną podróż; wyszedłszy z Afryki i przechodząc przez najróżniejsze krainy geograficzne opanowuje w końcu cały świat. Historycznie poprzez swą dziejowość przechodzi przez bogate i pełne dramatów procesy geologiczne, klimatyczne i cywilizacyjne, a te niezwykle złożone losy gatunku ludzkiego wciąż trwając zmieniają i kształtują nasze organizmy, zmieniają metody życia, oraz w sposób reaktywny do zmiennego środowiska modelują także ludzki genotyp. Możliwe jest to dlatego, iż wciąż trwamy i rozwijamy się; po pierwsze dzięki protekcji ziemskiej biosfery, a po drugie poprzez naturalną (ale niezwykle wyrafinowaną, złożoną i skomplikowaną) selekcję przystosowawczą, która jest niezmiernie cierpliwa i przez tysiące lat sprawdzała skuteczność wszelkich naturalnych jak dotąd modyfikacji. Jak wiadomo przeżywają ci których organizmy po pierwsze narodzą się, a potem radzą sobie z zastanymi trudnościami i zagrożeniami. Tu działa bardzo wysublimowany i jak się okazuje wciąż obwarowany wieloma tajemnicami mechanizm doboru; poprzez istnienie płci organizmy wciąż różnicują się i podlegają w elastyczny sposób przystosowaniom adekwatnym do zastanych warunków w jakich żyją, lub w jakich będą żyć. I jest tak, iż choćby na niskich piętrach biologicznej złożoności, partnerzy dobierają się dobrowolnie, i odbywa się to w przeważającej mierze, bez gwałtu bo dzięki płciowości dobór dokonuje się przez działanie potencjałów prokreacji , ale nie zupełnie chaotycznie bo wyposażonych w mechanizmy „ auto prognozowania-przewidywania ”sukcesu reprodukcyjnego rodziców. Szereg wrodzonych możliwości trafnego kojarzenia się; powiedzmy cała sfera zalotów, uaktywnia relacje z konkretnym partnerem, inaczej mówiąc potencjalni rodzice uposażeni są w system naprowadzający na siebie jeżeli do siebie pasują genetycznie i wówczas szansa na dobre potomstwo jest znacznie większa niźli w relacjach wynikłych, co się zdarza, z innych metod kojarzenia, zwłaszcza z gwałtu ( Zapłodnienie in vitro metodą ICSI - ang. intracytoplasmic sperm injection - jest gwałtem, przy pomocy bezlitosnej igły wbija się do sacrum kobiecości i macierzyństwa - jajeczka, oczekującego i mającego do tego wszelkie prawa „księcia z bajki” i to najlepszego spośród 400 000000 plemników rozpoczynających w czasie naturalnych miłosnych uniesień podróż na szklana górę do swej „księżniczki”, a poprzez ICSI czyli iniekcyjny gwałt otrzymuje materiał genetyczny, którego dobrowolnie owo jajeczko nigdy by nie przyjęło . . . bo jak się okazuje podczas naturalnego poczynania, ostateczna decyzja zaproszenie kandydata należy do jajeczka) .

Skala sukcesu reprodukcyjnego ma różne oblicza, po pierwsze rodzi się zdrowe dziecko – to podstawa sukcesu, a jeżeli rodzice dobrali się trafnie bo odnaleźli swoją wzajemną adekwatność w stale zmieniających się warunkach, ich potomstwo również będzie mieć szansę nosić w sobie te umiejętności, a jest to ważne z punktu widzenia trwania całej populacji. Innymi słowy dobre geny mają większe szanse na swoje continuum (w tym upatruję nuty optymizmu, niezależnie od psucia które często dokonuje się pod szyldami postępu i nowoczesności). Dzięki takim wzorcom doboru, populacja ma więcej szans na zachowanie homeostazy, a więc także na rozwój. Niestety w przypadkach zależnych od człowieka nie zawsze owe naturalne drogi do prokreacji mają zastosowanie, ponieważ w naszym przypadku istotne role w doborze odgrywają czynniki kulturowe, naukowe i technologiczne, a więc te których autorami jesteśmy my sami. Kultura ma ogromne pole oddziaływania, może wspomagać rozwój przyszłych pokoleń, ale może także wpływać negatywnie z punktu widzenia genetyki, poprzez doktryny oparte na fałszywych ideologiach. Dziś bardzo poważnie należy potraktować zagrożenia płynące ze stosowania procedury ART(in vitro), a także aborcję zwaną błędnie eugeniczną – bo te de facto tworzą i rozpowszechniają regres genetyczny a za nim zdrowotny i problemy społeczne, demograficzne, ekonomiczne i cywilizacyjne. Skala skutków tego rodzaju praktyk sprzeciwiających się naturze nie da się dziś przewidzieć, przy pomocy igły i łyżeczki, psują mechanizmy chroniące nasze ludzkie dziedzictwo genowe.Ta smutna działalność jest niebezpieczna gdyż nie są prowadzone rzetelne dokumentacje procederu, a jego skutki pojawią się dopiero w dalszej przyszłości, w której wszelkie wprowadzone w genowy obieg aberracje będą już niezwykle trudne do cofnięcia z powodów ogromu i złożoności informacyjnej ludzkiej genetyki. Na temat jak skomplikowane mechanizmy decydują o poczęciu i jak wielki wpływ na kondycję populacji poprzez propagację genetyczną, ma jego sposób jest wiele prac z dziedziny genetyki. Polecam liczne i dostępne wykłady, oraz artykuły na te tematy wybitnych rodzimych genetyków, prof. Stanisława Cebrata *) i prof. Andrzeja Kochańskiego**). W oparciu o fakty naukowe i badania statystyczne ostrzegają oni przed dwoma głównymi zagrożeniami, które dyskwalifikują metody sztucznego zapłodnienia jako zagrożenie dla potencjału rozrodczego ludzkości, mogącymi prowadzić choćby do unicestwienia populacji:

Pierwsze niebezpieczeństwo wynika z faktu proliferacji defektów genowych, dawców. Najczęściej są to poważne defekty genetyczne, które w naturalnych warunkach aktywują mechanizmy ochrony puli ludzkich genów i blokują taką rozrodczość, blokada owa odbywa się m.in. na poziomie mejozy (wytwarzania gamet). (Generalnie mechanizmy gametogenezy chronią populację przed powoływaniem do życia osobników z niebezpiecznymi genetycznymi defektami, choć z powodów bardzo wielkiej złożoności tych procesów zabezpieczenia te nie są stuprocentowe).

Drugie zagrożenie wynika z faktu, iż sama procedura in vitro powoduje uszkodzenia genów, niestety z powodów wielkiej złożoności cudu życia nie wiadomo dokładnie jaka jest skala tych uszkodzeń, a posiadamy dowody, iż te rozpoznane są nieodwracalne i będą się rozpowszechniać w populacji, przyczyniając się do pomnażania ułomności ludzi i tworząc ryzyko powstania zgubnych mutacji.

Procedury pseudo eugeniczne biorące się z pychy, arogancji i innych motywacji***) także ekonomicznych, są w rzeczywistości w niewielkim stopniu skorelowane ze stanem faktycznym problemu. Rugowanie informacji i utajnianie znanych już faktów dotyczących skutków ART są poważnym zagrożeniem dla ludzkości. Mimo, iż zabiegi in vitro niszczą nasz genotyp przyczyniają się do regresji ludzkiej rozrodczości i zdrowia ludzi, to nie jesteśmy informowani o tych konsekwencjach, przeciwnie lobbyści ART stosują podstępną pozytywną i agresywną propagandę o in vitro siejąc dezinformacje w tej podstawowej dla naszego trwania dziedzinie. Ich orędownicy uciekają się choćby do manipulowania i wpływanie na rządy państw by finansowały tę działalność(!), zatajając wiedzę o zgubnych skutkach regresywnych mutacji za tą procedurą idących i występując w rolach samozwańczych ekspertów w dziedzinie ludzkiej prokreacji. Generują przez swe praktyki poważne zagrożenia dla społecznego zdrowia i uzbrajają anty demograficzne bomby z opóźnionym zapłonem. Naturalny ludzki genom jest bardzo jeszcze słabo poznany, bo wiedza jaką dysponuje dziś ludzkość w dziedzinie genetyki jest wciąż bardzo nikła, choć policzyliśmy ludzkie geny bo różnią się między sobą „wyglądem”, to jak twierdzi prof. Andrzej Kochański rozumiemy i to nie całkiem, działanie zaledwie 3% zposród 22tys.ludzkich genów. Funkcje złożonych interakcji genowych są niewidoczne, a skala genetycznej złożoności jest ogromna, ludzki genotyp zawiera 10 do potęgi 512 informacji (to podobno liczba odpowiadająca ilości atomów we wszechświecie), a jak się ma do tego wiedza zawarta w rozpowszechnianych uproszczeniach . . . ? Tworzą one wśród osób niezorientowanych wyobrażenia o postępie i jakiejś rzekomo wysublimowanej medycynie.(!) W rzeczywistości ta propaganda zawiera przesłania, które zakłamują prawdę o in vitro prowadzącego do ryzyka ludobójczych mutacji na niespotykaną skalę, cytuję: „ żadna populacja tego nie wytrzyma” - o uszkodzeniach tylko jednego genu RB1 - wielokrotnie częstszych w procedurach hodowli ludzkich zarodków metodami ART(prof. Cebrat)*). Od siebie dodam , na razie nie jesteśmy w stanie na poziomie naukowym całościowo zrozumieć jak działa życie, jak powstało i jakie programy obsługują wszelkie żywe organizmy, a ludzkie w szczególności od momentu gry wstępnej, poprzez zapłodnienie, aż do mniej lub bardziej naturalnej śmierci.

Działania maskujące prawdę o nas. Operacje plastyczne, aborcja eugeniczna i pozorne poprawianie natury przez in vitro, nie przyczynią się do poprawy jakości życia i przedłużenia czasu trwania ludzkości. Aborcja uwalnia od potomstwa w przypadkach kiedy odpowiedni urząd stwierdzi, iż niektóre dzieci trzeba zabić. W naturalnych warunkach rodzice dzieci niepełnosprawnych mają mniejsze szanse na liczne potomstwo i statystycznie częściej te linie dziedziczenia wygasają; rodzice wydający potomstwo, które jest naznaczone ułomnością, mają życie o wiele trudniejsze od przeciętnego. Ich dzieci oraz sami rodzice winni otrzymywać społeczne wsparcie za podjęcie trudów specjalnej troski, oczywiście eugenicy proponują zabijanie takich dzieci, ale jest to straszna perspektywa. Osoby specjalnej troski są wyzwaniem dla naszego człowieczeństwa, nauki, dydaktyki , wiemy iż to bardzo trudne, ale zabijanie to jakieś szaleństwo, okrutna i prymitywna barbaria, tym bardziej, iż w dużej mierze potrafimy dziś sprawiać (są takie placówki i oddani opiekunowie), iż osoby niepełnosprawne mogą przeżywać życie w sposób godny i wartościowy. Nie oznacza taka postawa w stosunku do osób specjalnej troski, iż zapomnimy o tych którzy posiadają potencjał wielodzietności. Z całą pewnością nie leży to w interesie społecznym, aby wielodzietność karać, opodatkowywać, wyśmiewać deprecjonować. Naturalna wielodzietność najczęściej wiąże się z pozytywnym doborem rodzicielskim, innymi słowy dobre geny same się bronią i w interesie ludzkości dobrze kiedy wielodzietność naturalna będzie podstawową wykładnią demografii i wartością społeczną.

Wszystkie dzieci przychodzące na świat, a zwłaszcza te z wadami są osobami czującymi, kochającymi i z całą pewnością kochanymi, one tej miłości potrzebują dużo . . . , ich życie jest często niepomiernie trudniejsze niźli osób zdrowych. Z etycznego punktu widzenia osoby, które dają miłość ludziom niepełnosprawnym zasługują na wielki szacunek, poświęcając się im, przez swoją fachowość i oddanie części swego życia sprawiają, iż osoby te mogą przeżywać różne satysfakcje i zaznawać chwil szczęścia. Ja osobiście bardzo podziwiam ich postawę oddania i bycie w cieniu blasków radosnych celebrytów życiowego sukcesu. Podziwiam też osoby niepełnosprawne, które pokonując swe ułomności zachowują euforia z życia ukazują jaka wielka moc tkwi w ich duszach, moc zdolna przezwyciężać trudy ich ułomności.

Tylko prawda . . . Niestety nie każdy będzie maratończykiem, alpinistą, Sebastianem Bachem czy Einsteinem, nie każdy może być rodzicem . . . Trzeba się z tymi prawdami pogodzić, ci którzy mają poważne wady genetyczne nie powinni być zachęcani do posiadania własnych dzieci poprzez in vitro - metodę hodowlaną niegodną człowieka do tego obwarowaną ze swej natury problemem tworzenia i wprowadzania dodatkowych defektów w społeczny obieg genowy , to wielki błąd, za który będą płacić przyszłe pokolenia. . .

Karykaturzysta Warszawski 2024 03 08

]]>Maciej Szproch]]>

*) Stanisław Cebrat

obszerny cytat z NAUKA 1/2011 • 105-114 Nauka, pseudonauka i ART

(Całość do pobrania PDF:]]> https://journals.pan.pl/Content/91689/mainfile.pdf]]> )

. . . okrzyknięto sukces technologii ART. Dlaczego ta praca została opublikowana w świet-

nym, recenzowanym czasopiśmie, chociaż autorzy mieli 1% szansy na znalezienie

przypadku siatkówczaka, który przecież występuje z częstością 1 przypadek na 17 000?

Na nieszczęście dla ART, we Francji uzyskano wyniki potwierdzające wyniki Holendrów

z 2003 roku – stwierdzono 5 przypadków siatkówczaka i 6 przypadków BWS pośród 110

przypadków defektów genetycznych na 15 162 urodzeń po ART (Viot i wsp., 2010). Viot

skomentowała wyniki swojego zespołu w następujący sposób: „Szacujemy, iż we Francji

urodziło się około 200 000 dzieci po ART, więc występowanie wad wrodzonych z tą

częstością stanowi publiczny problem dotyczący zdrowia społeczeństwa. Jest ważnym,

żeby nie tylko lekarze, ale i politycy byli o tym poinformowani. Niezbędne są bilanse

zdrowia dzieci urodzonych po ART.” Te same wyniki na stronie MedicineNet.com

doczekały się krańcowo innych komentarzy: „Ale eksperci USA zauważają, iż to ryzyko

(wad wrodzonych) nie różni się bardzo od obserwowanego w całej populacji” i „nie uwa-

żam, iż kobiety i mężczyźni poddawani leczeniu bezpłodności (ART?) powinni być

informowani o ryzyku, ponieważ pary posiadające dzieci drogą naturalną też ignorują

ryzyko poważnych wad wrodzonych”. To sformułowanie jest przerażające, chociaż

zrozumiałe, bo kto będzie zniechęcał klienta do kupienia swojej usługi?

Siatkówczak jest powodowany bezpośrednio mutacją w supresorze onkogenu RB1

lub mutacją będącą wynikiem hipermetylacji jego rejonu promotorowego. Sam defekt

jest recesywny, ale specyficzny efekt dziedziczenia mutacji w supresorach onkogenów

powoduje, iż utrata heterozygotyczności, która zachodzi relatywnie często w komórkach

somatycznych, stwarza pozory mutacji dominującej i prowadzi do nowotworu oka.

Wszystkie siedem przypadków stwierdzonych w Holandii były przypadkami nierodzin-

nymi – defekt pojawił się prawdopodobnie w trakcie samej procedury. W dwóch przy-

padkach wykazano, iż są to mutacje

de novo. We wcześniej cytowanych wynikach badań

czworaczków po ART stwierdzono trzy różne mutacje w genie RB1 w ich genomach, ale

w tym przypadku nie uda się wykazać ich pojawienia

de novo, ze względu na prawo

chroniące dawczynię komórek jajowych. Stwierdzenie mutacji

de novo sugeruje, że

częstość mutacji w procedurze ART jest zwiększona. ART podnosi również częstość

rearanżacji genomów wprowadzanych do puli genetycznej (Woldringh i wsp., 2009).

Efektów znakomitej większości tych mutacji nie widać, ponieważ są one recesywne. Te

mutacje wejdą do puli genetycznej człowieka i będą eliminowane w przyszłych gene-

racjach. Pozostaje jedynie problem, jaką presję mutacyjną nasz gatunek może znieść.

Niektóre badania wskazują, iż gatunki balansują w strefach subkrytycznych wartości

presji mutacyjnej, jest to optymalne, ponieważ zapewnia maksymalną zmienność (de Oli-

veira i wsp., 2008). Nie można jednak tej presji mutacyjnej istotnie zwiększyć, bo może

to zabić populację. W ten sposób ART dotyka nie tylko tych, którzy się decydują na

korzystanie z tej technologii, ale całej populacji człowieka – jej przyszłych pokoleń

**)Andrzej Kochański


Genetyka w rękach przeciwnika in vitro

Czytaj więcej na Prawo.pl:
]]>https://www.prawo.pl/zdrowie/prof-andrzej-kochanski-zostal-nowym-konsultantem-ds-genetyki,495653.html]]>

cytaty , kilka wypowiedzi profesora i frgmenty wywiadu:

„ Nie znamy przyczyn znacznie wyższego odsetka występowania niektórych wrodzonych wad rozwojowych u dzieci urodzonych z zastosowaniem zapłodnienia pozaustrojowego – mówił 7 lipca 2014 r. prof. Kochański w wywiadzie, który ukazał się w serwisie biotechnologia.pl pt. „Lekarz nie może być katem”. - Badania na zwierzętach laboratoryjnych wskazują, iż zaburzenia genetyczne powstałe w związku z procedurami in vitro są trwałe, a co gorsza dziedziczą się w kolejnych pokoleniach. Wreszcie ostatnio wykazano, iż u zdrowych dzieci urodzonych z in vitro stwierdza się subkliniczne uszkodzenie układu krążenia, do którego dochodzi już w życiu prenatalnym. Mamy coraz więcej dowodów na to, iż najwcześniejszy okres życia człowieka- okres zarodkowy decyduje o zdrowiu na całe życie - stwierdził.

Dalej prof. Kochański podaje, iż z pracy w poradni genetycznej pamięta „ciężko chore dzieci urodzone z zastosowaniem zapłodnienia pozaustrojowego”.

. . . .

Prof. dr hab. Andrzej Kochański zaznaczył, iż w tej chwili badania nad DNA dowodzą, iż mniej więcej wiemy, co znajduje się w trzech procentach naszej informacji genetycznej.

– 97 proc. to jest wielka zagadka. Niewykluczone, iż te 97 proc. – w dużym uproszczeniu – reguluje tymi trzema procentami, więc tak naprawdę jesteśmy daleko od poznania funkcji ludzkiego genomu, chociaż przeczytaliśmy go literka po literce. W 2022 roku była przedstawiona ostatnia wersja tej struktury i ona pozostało dokładniejsza, a z każdym rokiem odczyty są coraz doskonalsze. Natomiast od odczytu do funkcji droga jest daleka. Myślę, iż genetycy jeszcze przez kilka pokoleń będą mieli co robić – podkreślił.

Dodał, iż na tym etapie są takie zagadnienia, które rzeczywiście bardzo dobrze możemy opisać językiem genetyki.

– Ogromny postęp onkogenetyki, gdzie dzieją się rzeczy fantastyczne (…), czyli badania podatności na choroby nowotworowe. Ogromne możliwości ma obecne genetyka w kardiologii – do tego stopnia, iż nazywana jest kardiogenetyką. Kardiolodzy rewelacyjnie zastosowali genetykę i takich zastosowań w dziedzinie hematologii, kardiologii, w szeroko rozumianej onkologii, ale również neurologii jest wiele i możemy mówić o dużych osiągnięciach w tej dziedzinie – wyjaśnił gość TV Trwam.

Profesor został zapytany o kwestie przewidywania pewnych cech odczytywanych z naszego genomu.

– To nie ma już nic wspólnego z prawdziwą nauką, z medycyną, z biologią. To jest już wykorzystanie nauki w charakterze pewnej paranauki (…). Nie powierzajmy naszych genów, naszej informacji genetycznej ludziom, którzy nie są profesjonalistami, bo niewątpliwie na wielkie osiągnięcia w medycynie cieniem rzuca się prognozowanie naszego losu. Nie możemy tego łączyć – odpowiedział.

Specjalista genetyki klinicznej i laboratoryjnej zwrócił uwagę, iż badania prenatalne realizowane jako część medycyny prenatalnej są czymś bardzo potrzebnym.

– Wystarczy sięgnąć do podręczników medycyny prenatalnej czy medycyny płodu i tam widzimy bardzo ścisłe sprzężenie diagnostyki prenatalnej z interwencją terapeutyczną. Ten dział medycyny całkiem nieźle się rozwija w Polsce, więc na pewno badania prenatalne są narzędziem diagnostyki chorób genetycznie uwarunkowanych i w niektórych przypadkach – trzeba zaznaczyć, iż bardzo rzadko – istnieje możliwość interwencji terapeutycznej. Chcielibyśmy, żeby szło to w tym kierunku – dodał.

Jednak – jak akcentował profesor – to zdecydowanie nie idzie w tym kierunku.

– Jak spojrzymy chociażby na mapę Europy, to zauważymy, iż np. liczba dzieci z Zespołem Downa w poszczególny krajach jest coraz mniejsza, czyli ulegają redukcji narodziny dzieci z Zespołem Downa. Jesteśmy w stanie określić, ile dzieci z trisomią chromosomu 21 może się urodzić, bo nie jest to trudne do określenia i porównując te dane, które są z danymi oczekiwanymi, widzimy redukcję i niewątpliwie jest to skutkiem selekcji – akcentował.

Dodał, iż nie widać bardzo obiecujących postępów w kierunku diagnostyki prenatalnej, o ile chodzi o Zespół Downa.

– Muszę z ogromnym smutkiem przyznać, iż nurt, który się rozwija, jest nurtem selekcyjnym. Trwa bardzo nierówna walka, bo nurt terapeutyczny to jest sztuka i jest bardzo trudny do zrobienia. Natomiast selekcja, a w zasadzie zabijanie dzieci, nie jest żadną sztuką. To nie są umiejętności, które można porównać z tymi, które ludzie włożyli w pracę nad poznaniem terapii genowej w rdzeniowym zaniku mięśni – stwierdził profesor.”

***) motywacje depopulacyjne, warto zapoznać się z materiałami historycznymi , zbieżności ich treści z dzisiejsza modą na te tematy w Polsce i nie tylko w naszym kraju.Poniżej dokument historyczny z okresu II Wojny światowej dotyczący tworzenia takich norm społecznych, których celem jest depopulacja , link poniżej PDF do pobrania:

]]>https://socjocybernetyka.files.wordpress.com/2015/08/zeszyty-oc59bwic499cimskie-2-1958-cac582oc59bc487.pdf]]>

Read Entire Article