One gentleman to another gentleman... The scandal surrounding Duda and the Polish Olympic Committee is making me sick

natemat.pl 1 week ago
Przyjrzyjcie się dokładnie. Przypominajcie to sobie za każdym razem, gdy będziecie chcieli oświadczyć, iż mniejszy udział kobiet w gremiach decyzyjnych to kwestia ich mniejszych kompetencji. Andrzej Duda nie jest lepszym kandydatem na członka MKOl niż Maja Włoszczowska. Ma tylko większego kumpla w skompromitowanym prezesie Radosławie Piesiewiczu. Jeden pan drugiemu panu. I tak to się kręci.


Normalnie jak człowiek szuka nowej roboty, to wysyła CV pocztą elektroniczną. Stara się też raczej nie zaczynać go od "cześć wujku". Jednak ten tryb nie dotyczy ludzi PiS. Ustępujący prezydent Andrzej Duda zamiast maila wybrał siekierę. Została ona rzucona 12 grudnia. Tak właśnie otrzymał rekomendację od zarządu Polskiego Komitetu Olimpijskiego: bez punktu w agendzie, bez żadnego trybu.


Jakkolwiek silne argumenty by to nie były, po stronie Mai Włoszczowskiej, utytułowanej kolarki górskiej, jest ich jednak trochę więcej.

Po pierwsze jest doświadczoną sportowczynią, co w Międzynarodowym Komitecie Olimpijskim nie jest konieczne, ale bardzo mile widziane. Po drugie już teraz działa w Komisji Zawodniczej MKOl, co przekłada się na wiedzę o funkcjonowaniu organizacji. Po trzecie – co akurat nie jest trudne – w przeciwieństwie do Dudy nie budzi niechęci połowy Polaków, więc nie będzie wygwizdywana z trybun. To tak z biodra.

Włoszczowska ma jednak jedną, wielką wadę: nie jest psiapsi prezesa Piesiewicza, a to oznacza, iż jeżeli MKOl przyjmie Dudę na członka, to w 2028 roku taki awans stanie się dla niej praktycznie niemożliwy. Karierę – i pieniądze – będzie robił znany z wszystkiego, tylko nie z fair play, Andrzej Duda.

Po mediach już krążą jego doradcy, Łukasz Rzepecki i Błażej Poboży, którzy kłamią – lub mówią nieprawdę z braku wiedzy – iż Duda miałby być członkiem honorowym (a więc doradcą, co kasy nie bierze). choćby PKOl musiał w weekend sprostować tak rażącą dezinformację: Duda dostał rekomendację na członka zwyczajnego.

A co na to ludzie związani z polityką i sportem? Zapytaliśmy i o to.

– To jest zła kandydatura. Ja po prostu mówię nie. A jeżeli pan prezydent podobno tak dobrze czuje sport, to niech odda miejsce sportowcom. Wielkim postaciom – ocenił w rozmowie z naTemat poseł Tomasz Zimoch, wieloletni komentator sportowy.

Przyznał, iż byłoby to wygodne dla prezydenta, bo to ważna rola i zajęcie. A także, iż osoby sportu w MKOl też się zdarzają i w tym nie byłoby nic nadzwyczajnego.

– Ale to, iż jeździ się na nartach, nie oznacza, iż czuje się sport. Zwłaszcza gdy prezydentura Andrzeja Dudy nie była mistrzowska. A chodzi o to, żeby sport był dla wielkich mistrzów – powiedział Zimoch.

– Rozumiem, iż pan prezydent Duda bardzo lubi sport, jeździ na nartach i ma znajomości, bo zna się z przewodniczącym MKOl Thomasem Bachem, który odchodzi w marcu 2025 roku. Ale nie wiem, czy to jest wystarczające, by został członkiem MKOl. To może nie wystarczyć – stwierdziła europosłanka Jagna Marczułajtis-Walczak, snowbordzistka, trzykrotna uczestniczka zimowych igrzysk olimpijskich.

Jak podkreśliła, członek MKOl to bardzo prestiżowa i elitarna funkcja. I to nie jest tak, iż są nimi wyłącznie sportowcy.

– To są ludzie z różnych dziedzin, których łączy sport. To są i książęta, i szejkowie arabscy, i inne wysoko postawione osoby w świecie. Nie jest więc przeszkodą, by były prezydent kraju, był członkiem MKOl. Szczegółowe kryteria, kto może być członkiem MKOl, określa Karta Olimpijska – przyznała.

Duda i Piesiewicz. Osoby tego samego formatu


Stało się to w chaosie i zachachmęceniu przypominających nominację Dudy z 2015 roku dla posłów PiS Krystyny Pawłowicz i Stanisława "Ciumka" Piotrowicza do instytucji nazywanej kiedyś Trybunałem Konstytucyjnym. Było to chyba nieuniknione, biorąc pod uwagę, iż prezydent i prezes PKOl to osoby tego samego formatu.

Long story short: Radosław Piesiewicz, który na czele PKOl stanął w maju 2023 roku z błogosławieństwem PiS, obsypywany milionami przez spółki skarbu państwa Zjednoczonej Prawicy, to pierwszy w ponad stuletniej historii prezes, który pobiera wynagrodzenie.

Skandalicznie wysokie wynagrodzenie dla siebie i swojego dworu, jak udało się swego czasu ustalić "Przeglądowi Sportowemu" i "Polityce". "Udało się ustalić" bo pan Piesiewicz takie rzeczy chce trzymać w tajemnicy.

Tymczasem sportowcy i sportowczynie muszą robić zrzutki na to, by jechać na zagraniczne zawody. Piesiewicz i Duda pasują do siebie idealnie.

Read Entire Article