Rząd Tuska „zdradził” kobiety?
Narracja w lewicowej publicystyce zaostrzyła się w sposób zauważalny dla wszystkich obserwatora polskiego życia publicznego. Oto dowód, fragment tekstu z portalu Oko.press:
„Polki wystawione do wiatru przemian? Antykobieca Trzecia Droga i rząd Tuska męski do bólu (…) Zaspokojenie aspiracji Polek, które uratowały demokrację, hamuje przede wszystkim Trzecia Droga (…) Zapowiada się na to, iż w rządzie Donalda Tuska na stanowiskach ministerialnych będą tylko cztery kobiety na 20 osób, czyli 20 proc., jak w rządzie Morawieckiego. To dałoby Polsce w klasyfikacji rządowo-genderowej 95. miejsce na 186 państw świata (ex aequo z Burkina Faso i Mołdową) oraz siódme od końca miejsce w UE„.
Wyrok TK był prezentem dla demokratycznej opozycji
Oczywiście w przestrzeni publicznej pojawiają się zdaniem części kobiet na pewno seksistowskie poglądy – „przy przyznawaniu stanowisk powinny się liczyć kompetencje, a nie płeć”, niemniej nie zapominajmy, iż PiS zraził do siebie wiele kobiet, gdy dał zielona światło na zakończenie tzw. kompromisu aborcyjnego, co stało się faktem za sprawą wyroku Trybunału Konstytucyjnego. Ogólnopolski Strajk Kobiet był oddolną inicjatywą, powstał we wrześniu 2016 roku, w reakcji na odrzucenie przez parlament projektu ustawy „Ratujmy kobiety” i zarazem skierowanie do prac w komisji projektu „Stop aborcji”. To on koordynował tzw. Czarny Poniedziałek – manifestacje, która odbywały się równocześnie w 147 miastach Polski. To było polityczne paliwo dla demokratycznej opozycji przeciwko PiS.
Wtedy, po kontrowersyjnym wyroku Trybunału Konstytucyjnego, na ulice wielu polskich miast wyszli ludzie, którzy do tej pory polityką się nie interesowali, po prostu mieli w głębokim poważaniu rządy PiS, ale gdy ich prawa zostały naruszone, nie pozostali na to obojętni.
Nie będzie liberalizacji aborcji w tej kadencji Sejmu?
W umowie koalicyjnej nie znalazło się miejsce na kwestię „aborcji”, co wynika z konserwatywnych poglądów części Trzeciej Drogi (szczególnie posłów PSL). Ubolewa nad tym Lewica, Włodzimierz Czarzasty już przyznał w rozmowie z Robertem Mazurkiem w RMF FM, iż prawdopodobnie w tej kadencji Sejmu będzie problem z przeforsowaniem liberalizacji prawa do przerywania ciąży. Zaznaczmy, iż we wspomnianej już umowie koalicyjnej nie ma choćby kompromisowej zgody ws. ustawy o dekryminalizacji aborcji.
Fakt, iż kwestia aborcji nie będzie jednym z priorytetów nowego rządu może niepokoić wiele kobiet i szczególnie zwolenników Lewicy, którzy głosowali na partie tworzące demokratyczną opozycję nie tylko po to, by odsunąć PiS od władzy, ale też z myślą o wprowadzeniu w Polsce rządów odmiennych światopoglądowo – progresywnych i liberalnych w tym aspekcie. Tymczasem zarówno, jak widać, ideowo, jak i personalnie w gabinecie Donalda Tuska będą powody, by kobiety miały zastrzeżenia.
Wydaje się, iż KO prezentuje duży pragmatyzm w działaniach, a Trzecia Droga ma silną frakcję konserwatywną, prokatolicką, tylko Lewica ma pełne przekonanie, iż w parlamencie należy przeforsować kwestie ważne dla kobiet i należy także docenić kobiety w adekwatnej liczebnie obsadzie stanowisk ministerialnych. Chociaż dodajmy, iż odkrycie Lewicy – Łukasz Litewka, poseł-nowicjusz posiedział niedawno w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej”, iż popiera aborcję do 12. tygodnia ciąży, ale „tylko w uzasadnionych przypadkach, na przykład wtedy, gdy ciąża zagraża życiu i zdrowiu kobiet”. Kobiety mogą być nieco zawiedzione, także w dużym stopniu młodzi ludzie o poglądach progresywnych.