OBROŃMY SIĘ PRZED ZAMACHEM NA POLSKOŚĆ

solidaryzm.eu 2 days ago

Jak zapowiadałem – wracam do wydanej przez Białego Kruka książki pt. „Zamach na Polskość”. Dalece też nie jest to mój powrót do niej ostatni. Nabieram bowiem coraz większego przekonania, iż takiej publikacji jeszcze w Polsce nie mieliśmy. Wiele też niestety wskazuje na to, iż bardzo długo nie straci ona swej palącej wręcz aktualności. Teraz patrzę na nią jako na kwintesencję wszystkich spraw, w jakich głosujemy w obecnych wyborach prezydenckich.

Z niemal permanentnym zamachem na Polskę i Polskość zmagamy się już od połowy XVII wieku. Co nie znaczy, iż najdawniejszym pokoleniom Polaków było zasadniczo łatwiej. Po niesłychanym wręcz sukcesie potężnego państwa w piorunującym tempie budowanego przez Mieszka I, jak to w swej najnowszej książce (też wydanej przez Białego Kruka) udowodnił profesor Wojciech Polak – pierwszy polski król podniósł Polskę do rangi pierwszego mocarstwa Europy. Potem jednak nastąpił dość głęboki kryzys, przezwyciężony niezłomną wolą i geniuszem kolejnego wybitnego władcy. Kazimierza Odnowiciela – niewątpliwie jednego z najwspanialszych, jakich mieliśmy i być może najbardziej (jakże niesłusznie!) niedocenianego. Kolejne stulecia, głównie skutkiem rozbicia dzielnicowego, najczęściej kojarzą nam się z czasami zamętu. Nie do końca słusznie, gdyż jak to wielokrotnie podkreśla profesor Andrzej Nowak (znów na kartach wspaniałych książek, wydawanych przez Białego Kruka) w Polsce dzielnicowej wykuwało się bardzo nowatorskie, na wskroś europejskie a zarazem oryginalnie polskie prawo. W jeszcze większym stopniu – formowały się podstawy również niezwykle oryginalnego i przez długie wieki efektywnego polskiego ustroju, polskiego modelu życia publicznego, naszego narodowego stylu i obyczaju. Wszystko to razem dało podstawy do związku Polski z Litwą a zarazem unii kilku narodów Europy środkowo – wschodniej. Unii całkowicie dobrowolnej, najbardziej owocnej i najtrwalszej w dziejach Europy. Unii, która nigdy się nie rozpadła, ale zniszczona została zbrodniczymi działaniami trzech ościennych mocarstw – satrapii pruskiej, ruskiej i austriackiej. Jak to zauważał wielki historiozof prof. Feliks Koneczny – „jest prawidłowością dziejów, iż zwykłe to, co gorsze, triumfuje nad tym, co lepsze”. Zabicie Rzeczpospolitej przez moce tak nikczemne, jak nasi zaborcy, jest doskonałą ilustracją tej właśnie prawidłowości.

Leszek Sosnowski: „Zamach na polskość dokonuje się dziś przez media, szkoły i atak na wiarę. Książki są naszą bronią”. Fot. Beata Marszałek / Biały Kruk

Wracając do czasów średniowiecza – na przełomie XIII i XIV wieku Polska zaczęła się znów formować w postaci zjednoczonego królestwa. Na przekór kolosalnym wręcz zagrożeniom i pomimo ich przerażającej skali Kazimierz Wielki uczynił Polskę krajem pod żadnym względem nie ustępującym krajom Zachodu. Za jego czasów Polska stała się państwem ufortyfikowanym łańcuchami potężnych zamków, państwem nowoczesnych miast, wyprzedzających swą epokę praw i uniwersytetu, jaki mieliśmy zanim pierwszy swój zdołali otworzyć np. Niemcy. „Kropkę nad i” postawił jeden z najbliższych następców Kazimierza Wielkiego, który gromiąc krzyżaków największą militarną potęgę ówczesnej Europy „sprowadził do parteru” sprawiając, iż pozycja Polski dla wszystkich była już jasna. Była to pozycja jednego z najpierwszych mocarstw kontynentu.

Ten fragment historii Polski powinien być przez nas dobrze rozumiany, bo z nim wiąże się jedna z bardzo ważnych prawidłowości. Od bitwy pod Grunwaldem do Potopu szwedzko – moskiewsko – siedmiogrodzko – brandenburskiego nasze państwo, w oczach wszystkich, postrzegane było jako jedna z największych potęg. I niestety wystarczyło, by w połowie XVII wieku doszło do kilku wielkich tragedii, by ta pozycja wielkiej europejskiej potęgi nadkruszona została na tyle, iż od tego czasu bycie potęgą zamieniło się dla Polski w walkę o przetrwanie. To, iż Szwedzi w roku 1655 zdołali zająć niemal cały nasz kraj, wywróciło do góry nogami to przekonanie Europejczyków o środkowoeuropejskim ładzie, które przez niemal ćwierć tysiąclecia dla wszystkich było oczywistością. W roku 1655 Polska ugięła się pod ciosami kilku swych wrogów. A jak mówi ludowe przysłowie „na pochyłe drzewo kozy skaczą”. Ośmieleni ciosami, zniszczeniami i wielkim upływem polskiej krwi doprowadzili wrogowie do wepchnięcia Rzeczpospolitej na równię pochyłą. Sejm Niemy z roku 1717 odarł Rzeczpospolitą z ważkich znamion jej podmiotowości. W państwie, które było już cieniem samego siebie, przez cały czas dokonywane były rzeczy wielkie. Takie, jak rozkwit szkolnictwa, pierwsze w Europie ministerstwa edukacji i górnictwa, największa w Europie publiczna biblioteka, jedna z pierwszych narodowych scen teatralnych, pierwsza w Europie konstytucja. Pomimo tych wszystkich wielkich osiągnięć – Polska nie była już jednak potęgą. A między Niemcami a Rosją – ostać się może tylko i wyłącznie – potęga. Po zbrodni rozbiorów na pełną niepodległość Polska wybiła się dopiero w momencie, w których i Niemcy i Rosja upadły skutkiem wielkiej wojny i rewolucji. Ale kiedy tylko Rosja i Niemcy okrzepły – natychmiast ponownie zniszczyły Polskę.

Nigdy Polska nie upadła z powodu swojego własnego upadku. Gdyby nie sąsiedztwo najagresywniejsze z agresywnych – Polska doskonale odrodziłaby się z każdego kryzysu. Państwa leżące w miejscach bardziej bezpiecznych popadały w zapaść dziesięciokrotnie głębszą i trwającą dziesiątki razy dłużej. Ale nie mając za sąsiadów ani Niemców ani Rosjan – żadna poważna krzywda im się nie działa. A my przez ostatnie ponad trzy i pół stulecia – jesteśmy miażdżeni i odradzamy się. Najeżdżani, rabowani, wynaradawiani, eksterminowani – cud, iż w ogóle jeszcze jesteśmy. Cud – naszej mocy, naszej woli trwania, cud bohaterstwa wielu naszych pokoleń.

Póki Polska znów nie będzie potęgą, za jaką powszechnie była uważana przed klęską z lat pięćdziesiątych XVII wieku – nie zaznamy spokoju. Żyć więc będziemy – w obliczu permanentnych zamachów na Polskość. Czym one są, na czym w tej chwili polegają – do bólu prawdziwie wyjaśnia nam książka pt. „Zamach na Polskość”. Niesłychanie ważna to książka. Powinna być ona uważną i częstą lekturą każdego, komu Polska jest bliska. Bo bez znajomości opisanego w niej katalogu zagrożeń – nie ocalejemy.

W tych dniach, w których rozstrzyga się to, kto będzie prezydentem Rzeczpospolitej, „Zamach na Polskość” jest jak katalog tych zagrożeń i patologii, jakie od dziesięcioleci generuje jeden z kandydatów na najwyższy urząd w naszym państwie. I które uczyni wielokrotnie większymi, jeżeli nie daj Boże, zostałby prezydentem. A drugi z kandydatów – to gwarant zwalczania i przezwyciężania tych właśnie patologii i zagrożeń. „Zamach na Polskość” – jakże ważna więc i jakże aktualna to lektura!

Na koniec szczypta optymizmu. Na kilka państw i narodów zamachów dokonywano tak często i tak strasznych, jak na Polskę i Polskość. Terytorium naszego kraju – to europejskie „zagłębie bitew”. Nigdzie nie stoczono ich tak wiele. Bo i na żaden kraj nie najeżdżano podobną ilość razy. Kiedy jednak przyjrzymy się wszystkim tym agresjom, jakich Polska doświadcza przez blisko już jedenaście wieków swojej historii to zauważymy, iż nigdy Polska nie została pokonana przez jednego, choćby i najpotężniejszego wroga. Za Bolesława Chrobrego nie dawał nam rady równoczesny najazd choćby dwóch i to z przeciwległych stron. Żeby pokonać Polskę naszych przodków – konieczna była wspólna napaść przynajmniej dwóch, trzech wielkich, wrogich nam sił. Pomimo więc tragedii, których zaznawaliśmy, Polskość okazywała się być mocą nadzwyczaj wręcz silną i niezłomną. Z zamachami na Polskość – trzeba się liczyć. Ale zamachom na Polskość – możemy dać radę!

Artur Adamski

Całej rozmowy można wysłuchać na stronie Radia Maryja: https://www.radiomaryja.pl/multimedia/czytac-aby-byc-madrym-718

Read Entire Article