Prezydent USA wybiera dialog z prezydentem Rosji Władimirem Putinem, który od lat tłamsi swobody demokratyczne w swoim kraju. W tym samym czasie podważa zasady współpracy z sojusznikami z NATO i Unii Europejskiej. Fakt, iż prezydent Donald Trump, którego słuchają i czytają miliony ludzi na całym świecie, szerzy nieprawdziwie informacje, budzi nasz sprzeciw.
Wojna w Ukrainie nigdy nie powinna mieć miejsca, pochłonęła wiele żyć, spowodowała zbyt wiele cierpienia i zniszczeń. Nie jest prawdą, iż to Ukraina czy Europejczycy ją wywołali. Obwiniać o nią można jedynie Władimira Putina, który myśli o stosunkach międzynarodowych w kategorii stref wpływów, który widzi w niezależnej i demokratycznej Ukrainie zagrożenie dla tak wygodnego dla niego i rosyjskich oligarchów status quo w Rosji.
Wojna w Ukrainie powinna się zakończyć. Jednak powinna zakończyć się w takim momencie i na takich warunkach, na jakie gotowi są przystać Ukraińcy, główne ofiary tego barbarzyństwa, o którym mówi prezydent Trump. Zawarty pokój powinien wskazywać, kto był agresorem i nie pozwalać Putinowi zyskać na czasie i sile, by po raz kolejny zaatakować. Ukraińcy i inni Europejczycy powinni wziąć udział w negocjacjach pokojowych u boku Rosji i USA, by tego dopilnować.
Prezydent Putin nie powinien wrócić do obiegu gospodarczego, do „business as usual” i na międzynarodowe salony nazajutrz po podpisaniu zawieszenia broni, nie dając dowodów, iż także jemu zależy na trwałym pokoju.
Apelujemy do polskich i europejskich przywódców, aby nie tylko w słowach, ale i w czynach wspierali Ukrainę w tym kluczowym momencie. Tym bardziej, iż mamy świadomość, iż za kilka lat stawką może być nie tylko przetrwanie Ukrainy, ale również wolność Litwinów, Estończyków, Łotyszy czy Polaków.
Jak pisał, 70 lat temu, Robert Schuman w „Dla Europy”:
„Europa nie może już być geograficznym zbiorem państw umieszczonych obok siebie, zbyt często sobie przeciwnych. Powinna natomiast stać się wspólnotą różnych narodów, ale stowarzyszonych w jednym wysiłku obronnym i twórczym. Nie chodzi tu o jakieś tymczasowe lekarstwo, przeznaczone do zażegnania wyjątkowego niebezpieczeństwa, ani też zapełnienia wyłomu w grożących zawaleniem szańcach. (…) Powinna stać się skutecznie działającą jednością, świadomą wewnętrznej różnorodności. Znając swoje potrzeby i możliwości, musi organizować się w świecie, który przestaje być bezkształtną i bezwładną masą, przebudzaną jedynie sporadycznymi konfliktami”.