
SZOPKA NOWOROCZNA 2026
Scena przedstawia oborę, w której przy długim jak stół żłobie stoi bydło, wyjadające frontem do publiczności smakowite dania i desery, popijając je szampanem i bijąc się o co lepsze kąski. Przed żłobem ustawiony jest bokiem do publiczności wielki fotel, w którym siedzi Nadzorca Stada. Ubrany jest na wzór bawarski: w kapelusiku, w bryczesach, w szerokim płaszczu i z pałą w ręku, którą się bawi w trakcie wypowiedzi swoich podopiecznych…. Po chwili od strony powały rozlega się potężny głos: „Gdy oczekiwane od wieków przyszło na świat Dziecię Boże - w kancelarii premiera – jak w jakiejś oborze bydło się zebrało, by po dwóch ledwie latach - ludzkim do ludu przemówić głosem . Oczywiście - nad swoim litując się losem”:
Kaznodzieja Szymon - wstaje zalany łzami i trzymając w ręku Konstytucję, recytuje:
Jako największy w tej juncie przegrany,
Tylko tobie Donku już jestem oddany,
Wiesz przecież dobrze, iż jestem wciąż szczery.
A ja wiem, iż trzymasz wciąż na mnie papiery…
Są tam z Collegium Tumanum dowody,
Że nie ukończyłem też szacownej szkoły!
Wiem także dobrze, iż z tobą zginiemy,
Bo partii Szymona nikt w Polsce nie ceni…
Bo nie gramatyka ale arytmetyka
Okrutnie się ze mną obniosła,
Miast być komisarzem, wyszedłem na osła:
Na zastępcę komucha, choć kocham go szczerze,
Więc łzami zalany – dziś rany swe leczę…
Kto jeszcze Szymona do czegoś wybierze??? – Kaznodzieja Szymon pyta się szlochając i rozglądając dokoła i opada na krzesło przy korycie, trzymając wciąż w ręku Konstytucję mamrocze:
Matko Boska, chroń nas wszystkich od Koboska!…
Nadzorca Stada - wstając z fotela i wymachując pałą:
My ludowi praworządność niesiemy
A z nią konkretów jest sto!
Lecz lud mi nie wierzy –
Więc co mam dziś zrobić, no co?
Filmiki codziennie mam zawsze gotowe
Jest zupa z słoika, placuszki teściowej!
Ja gram na pianinku, ziemniaki obieram!
Garnitur mam z Bossa – więc grzyby w nim zbieram!
Lecz na nic są wszystkie te me dokonania
Lud drwi sobie ze mnie, iż Niemcom się kłaniam,
A mnie tu wysłali, bym Ordnung wprowadził
I land ten do Unii wreszcie doprowadził!
Skoro po dwóch latach rządów w Polsce nic nie działa –
Na ten naród potrzebna Namiestnika pała!
Po różdżce nareszcie przyszedł czas na pałę,
Którą von Ursuli także pokazałem….
Tygrys Władzio - przeżuwając porwany ze żłobu kąsek:
Lud kocha ciebie mój drogi Donaldzie!
I wroga w tej szopie z pewnością nie znajdziesz!
Bez ciebie wszak wierne my chłopy z jajami,
Nie trzęśli by dzisiaj żadnymi spółkami!
Na żadnym urzędzie nie będzie motyki,
Gdy ciebie nie będzie - to znikną paszyki!
Zmarnieje nam rzepa, bo wieś ją wykopie,
Więc trwać będziem z tobą - przy sutym tym żłobie!
Czarzasta Święta Krowa - w leninówce, z wyciągniętą dłonią, trzymając udko kurczaka:
Ja jako komuch czystej krwi i kości
A dzisiaj marszałek od Donalda włości,
Tobie Namiestniku dzisiaj obiecuję,
Że Karola weta wszystkie zawetuję!
Że zniszczę twych wrogów, bo jestem bezwzględny
Tak jak Jaruzelski był w stanie wojennym!
Każdy manipulant członka pod płaszczykiem,
Nie uniknie kary – bom Sejmu strażnikiem!
Dziś ubecy chwalą twoje dokonania:
Więc „spasiba” Donku za odszkodowania!
Bobas – przyboczny Nadzorcy - z kieliszkiem szampana w ręce:
„Służba i poświęcenie” – powtórzę z pogłosem,
Gdy ludzkim mi przyszło przemówić dziś głosem!
Stojąc na granic i straż tu porządek,
Jak mój ojciec z komuną – tak razem ja z Donkiem!
W kajdanki zakuję wszystkich zespolone,
Te hordy pisowskie, te wszystkie kibole,
Co rząd chcą obalić na każdym stadionie!
Na „Donald matole” – mój drogi Donaldzie,
Wydobywczy areszt z pewnością się znajdzie!
Mówi to potomek starego komucha,
Że twej dyktatury nikt już nie wyrucha!
Koń Przewałskiego:
Kiedy my z Rysiem Polnord przewalali,
Konia ze skrzydłami pisowcy nasłali:
Przed Ziobrą się skryłem w słonecznej Italii…
Pegazus mnie gonił, przez srokę ścigany!
Nie dziw iż dziś pieką w Sejmie naleśniki,
W niebo wznosząc trele i żałośne ćwiki -
Już milion wydali, by dopaść tam Ziobrę…
A Koń co nie lata - wciąż trzyma się dobrze!
Bo Donek na koniu do Sejmu znów wjedzie,
Gdy Ziobrę krokodyl umieści w karcerze –
Bez żadnego płaczu – bez żadnego krzyku
Żurek go przywiezie w moim bagażniku!
Krokodyl Żurek – z rękami i nogami obwiązanymi bandażami:
Hodowałem w wannie niejednego gada,
W szopce noworocznej obiecać wypada,
Że gadzin sądowych wyhoduję wiele -
Dla pisowców przecież mamy wolne cele!
Z kicia przecież wyjdzie gwałciciel, morderca,
Gdy na niego wyrok wydał neo-sędzia!
Gadziny sądowe będą w Kaeresie,
Krokodyl im ufa już w pełnym zakresie!
Niech się chłop Sawicki nie martwi tym bardziej,
Na każdego cela na pewno się znajdzie!
Bo pisowskiej zbrodni – atak odkurzaczem,
Jako prokurator nigdy nie wybaczę! (wskazuje na swoje obandażowane członki)
Dyżurna Szłapka:
Podsumować trzeba dwa lata rządzenia,
Kręcą się jak wiatrak, co puściła Henia!
Choć energii z niego nie ma i nie będzie
Nasi są fachowcy na każdym urzędzie!
Zlikwidują wszystkie pisowskie przekręty:
CPK nie będzie, bo nie ma pieniędzy
Na lotnisko które mamy już w Berlinie
Lasek wszystko wydał – tak jak Anodinie!
Przyszedł drugi Lasek – ale ze znakiem „Q” –
Zbawcą jest nauki po tym wieczorku !
Wszystko więc jaśnieje – tak jak w Peerelu,
Gdyż nad Polską znowu świeci Słońce Peru!
Tak jak za Vincenta piniędzy znów ni ma,
I złota nie będzie, co je eNBeP trzyma…
Bo życie z pieniędzmi to nie żadna sztuka
Przecież Europa Donka nie oszuka!
Gdy Merkosur wejdzie – Polak nic nie straci!
A milion uchodźców Polskę ubogaci!
Nie trzeba się uczyć już w szkole Nowackiej:
Trzy kropki wystarczą – zamiast edukacji!
W Europę Polska niedługo się zamieni,
Więc dlatego trzeba nam więcej jeleni!
Potrzebny nam Niemiec za Nadzorcę Stada,
Bez Donka zginiemy – bez Donka nam biada!!!
Nadzorca Stada - (znowu wstaje z fotela ale już bez pały w ręku):
Gdy was posłuchałem,
Mało się nie popłakałem…
Ze wzruszenia i z nadziei.
Że po latach wojny
Nasz system się sklei!
Że polskości nie będzie,
Gdy na każdym urzędzie postawiony będzie
Klon Donalda Tuska:
Ani on od szkopa – ani też od Ruska!
Ani pies – ani też wydra,
Ani coś co ma kształt świdra!
Ni to chłop – ani też baba,
Nowomową Tuska będzie do was gadać!
Będą obiecanki,
Które z apetytem łykną pelikanki,
Co nad Wisłą się zalęgły -
Gdy wreszcie zajmiemy wszystkie w kraju grzędy…
Zadrży zatem Polska cała,
Jak ta Iza, co widziała
Czarodziejską różdżkę moją…. (Nadzorca Stada odwraca się w kierunku bydła przy żłobie, rozchylając płaszcz…Słychać głośne „ach!” a osobniczki zasłaniają oczy lub mdleją. Nadzorca po chwili zakrywa płaszcz i odwracając się do publiczności przez cały czas mówi….)
Czarodziejska różdżka moja
Demokracji to ostoja!
Gdy Angela ją ujrzała,
Do mnie zaraz zapałała…
I zapała do mnie lud,
Gdy pokażę różdżkę mu!
Różdżki się nie oprze nikt,
Gdy odliczę raz, dwa trzy:
Raz, dwa….
W tym momencie z hukiem spada KURTYNA, przygniatając Nadzorcę Stada i całe bydło zebrane przy suto zastawionym żłobie ….








