Francuski prezydent Emmanuel Macron wyłożył prawie miliard euro na sformowanie ukraińskiej 155. Brygady im. Anny Kijowskiej. Ta rozpadła się jeszcze zanim dotarła na front. Zdezerterowała prawie połowa jej personelu. Sprawę opisał ukraiński dziennikarz śledczy, Jurij Butusow.
Nowa ukraińska brygada rozpadła się z powodu dezercji. Kilka dni temu Państwowe Biuro Śledcze Ukrainy (SBI) wszczęło sprawę karną dotyczącą okoliczności powstania 155. brygady zmechanizowanej „Anna Kijowska”, która miała przystąpić do walk pod Pokrowskiem. Jeden z dowódców odpowiedzialnych za utworzenie brygady zmarł na zawał serca, a jego zmiennik został błyskawicznie zwolniony po dotarciu na front. Jak się okazało, częściowo wyszkolona we Francji i wyposażona w tamtejszy sprzęt jednostka, rozleciała się, zanim oddała pierwszy strzał. Zdezerterowało z niej aż 1700 żołnierzy.
155. Brygada zaczęła się formować w marcu 2024 roku. Na jej dowódcę mianowano Dmytro Ryumszyna, doświadczonego dowódcę, co wyglądało zachęcająco. Za utworzenie i obsadę jednostki odpowiadało dowództwo operacyjne „Zachód”, którego szefami byli generał Szwedyuk, pułkownik Seletsky i generał Pawluk. W praktyce jednak okazało się, iż nie ma wystarczająco ludzi, aby utworzyć profesjonalny sztab. Nie było też doświadczonych żołnierzy, broni i zaopatrzenia do stworzenia nowej jednostki.
Formowanie 155. Brygady od pierwszych dni charakteryzowało się całkowitym chaosem organizacyjnym w dosłownie każdym elemencie. Do jednostki liczącej w założeniu 4500 osób, wrzucono 2550 przypadkowych żołnierzy, głównie z łapanek ulicznych oraz rekonwalescentów, którzy świeżo wracali ze szpitali. Pod koniec września 2024 roku ta zbieranina wyjechała do Francji na “szkolenie”.
Ostatecznie do pod Paryż wysłano 1924 żołnierzy, z czego tylko 51 miało staż wojskowy dłuższy niż rok, 459 mniej niż rok, a większość, bo 1414 osób, była szeregowymi i służyła przez niecałe 2 miesiące (szkolenie podstawowe). Co więcej, w tej liczbie znajdowało się też aż 150 nowo zrekrutowanych osób, bez żadnego przeszkolenia.
Pierwsze dezercje miały miejsce już we Francji. Korzystając z okazji, uciekło wówczas 50 Ukraińców. Kolejne przypadki doszły na Ukrainie. Z grupy, która pozostała w kraju, w październiku i listopadzie zbiegło 700 osób.
Co ciekawe, jakość francuskiego szkolenia w wielu specjalnościach, przede wszystkim na operatora BSP, okazała się bardzo niska. W rzeczywistości wszystkie osoby przydzielone na stanowiska specjalistyczne nie były gotowe do walki i potrzebowały dodatkowego szkolenia, aby uzyskać rzeczywistą zdolność bojową. Brygada miała możliwość odbycia takiego szkolenia dopiero po przystąpieniu do walki, czyli… tuż po powrocie z Zachodu.
Sztab brygady przewidywał na uzbrojenie ponad 150 dronów, w tym 137 – „Mavik-3”. Liczba ta była niewielka, biorąc pod uwagę fakt, iż w każdym batalionie zmechanizowanym i strzeleckim sztab zapewniał sześć plutonów BSP oraz batalion BSP składający się z trzech kompanii. Jednak brygada nie otrzymała od państwa żadnego drona do wykonywania misji bojowych.
W ten sposób brygada, w pełni wyposażona w piechotę, artylerię i pojazdy opancerzone, nie posiadała dronów – głównych środków rozpoznania i walki we współczesnych działaniach wojennych, co czyniło ją niezdatną do prowadzenia sensownych działań. Otrzymała 17 mln hrywien na zakup partii dronów od Ministerstwa Obrony Narodowej, ale dopiero 10 dni po dotarciu na front.
Wszystkie powyższe problemy spowodowały, iż z jednostki uciekły kolejne setki żołnierzy. Według Jurija Butusowa, łącznie zdezerterowało około 1700 z 4500 żołnierzy.
Butusow oskarżył ukraińskie dowództwo wojskowe o nieprzeprowadzenie wstępnego szkolenia brygady i o wysyłanie jej żołnierzy do innych jednostek w celu “załatania dziur” w składzie osobowym. “Z powodu takiego przestępczego stosunku do życia żołnierzy brygada poniosła już w pierwszych dniach znaczne straty” – napisał.
Polecamy również: Nachodźca rzucił się z nożem na przypadkowe osoby