Naddunajska twierdza FPÖ

dorzeczy.pl 7 hours ago
Zdjęcie: Herbert Kickl, szef Wolnościowej Partia Austrii Źródło: PAP/EPA / Filip Singer


Wolnościowa Partia Austrii (FPÖ) wygrała wybory parlamentarne, obiecując ukrócenie imigracji, remigrację i rozliczenie polityki covidowych lockdownów. W Austrii „kordon sanitarny” wokół partii oskarżanej przez lewicę o brunatne zapędy jest mniej szczelny niż w innych państwach UE i niewykluczone, iż jej program będzie realizowany.


Ten wynik otwiera nam drzwi do nowej ery – skomentował zwycięstwo swojej partii Herbert Kickl, przewodniczący FPÖ. W powyborczej euforii Kickl mówił jeszcze o „nowym rozdziale” w historii Austrii i podkreślał, iż będzie dla Austriaków „ludowym kanclerzem” („Volkskanzler”). To ostatnie określenie przeraża austriackich lewicowców, którzy oskarżają Kickla o brunatne zapędy. FPÖ obiecała swoim wyborcom zbudowanie „Fortecy Austria”, czyli państwa ostro broniącego się przed nielegalną imigracją i powstrzymującego niekorzystne dla siebie zarządzenia wielkich światowych organizacji, jak choćby WHO. Ale zwycięstwo w wyborach nie przekłada się automatycznie na pewność rządzenia. A


by zacząć budować swoją „Fortecę Austria”, FPÖ (zdobyła 29 proc. głosów) potrzebuje koalicjanta. Drugie miejsce na podium zajęła Austriacka Partia Ludowa (ÖVP), która zdobyła 26 proc. głosów, a trzecia była austriacka socjaldemokracja z wynikiem 21 proc. Poza podium, z jednocyfrowym wynikiem, znaleźli się liberałowie i Zieloni. Wszystkie te partie, poza ÖVP, solennie zadeklarowały, iż pod żadnych pozorem nie będą wchodziły w koalicję ze skrajną prawicą. Klaus Seltenheim z socjaldemokracji powiedział podczas wieczoru wyborczego, iż zwycięstwo partii Kickla to „czarny dzień dla demokracji”. Jedynie ÖVP zasygnalizowała, iż możliwy jest z jej strony rządowy mariaż z FPÖ, ale kanclerz Karl Nehammer (będący równocześnie przewodniczącym ÖVP) postawił tu twardy warunek: nie ma mowy, żeby do rządu wszedł Herbert Kickl.
Read Entire Article