„Ponad 200 zgubionych min przeciwpancernych podróżowało sobie po Polsce. Gdzie był w tym czasie Kosiniak-Kamysz lub wiceminister z PO? Kierownictwo MON całkowicie straciło kontrolę nad tym co dzieje się wojsku” – napisał Mariusz Błaszczak w mediach społecznościowych, komentując szokujące kulisy afery z zaginionym transportem min, która została ujawniona przez portal Onet.pl.
Wcześniej na naszym portalu informowaliśmy, iż gen. dyw. Artur Kępczyński został odwołany ze stanowiska Szefa Inspektoratu Wsparcia Sił Zbrojnych. O decyzji ministra obrony Władysława Kosiniaka-Kamysza poinformował rzecznik szefa MON Janusz Sejmej.
Wirtualna Polska ustaliła, iż powodem odwołania generała było „zaginięcie kilkudziesięciu min przeciwczołgowych”.
Zaginione miny
Więcej o tej sprawie dowiedział się portal Onet.pl. Ujawnił on, iż 3 lipca ubiegłego roku z wojskowego składu amunicji w Hajnówce w województwie podlaskim wyjechał jeden z trzech pociągów mających przewieźć łącznie ponad tysiąc ton min przeciwpancernych na zachód Polski.
Problemy zaczęły się dopiero w składzie amunicji Mosty pod Szczecinem, gdzie doszło do wielu nieprawidłowości związanych z wyładunkiem. Według portalu Onet.pl jedyną osobą, która przyjęła transport od zastępcy kierownika składu w Hajnówce był… wartownik, a nie odpowiednie osoby.
Co więcej, jak wskazał portal, rozładunkiem kierował porucznik, który nie posiadał żadnego przeszkolenia ze środków bojowych. Na domiar złego do rozładunku wyznaczeni zostali żołnierze z Dobrowolnej Zasadniczej Służby Wojskowej (zapewne w większości bez przeszkolenia).
Działaliśmy w nerwowej atmosferze, bo z góry był nacisk na tempo, ponieważ chcieli jak najszybciej oddać wagony PKP, żeby nie płacić tzw. osiowego
— mówił jeden z informatorów w rozmowie z portalem Onet.pl.
Portal wskazał, iż żołnierze rozładowali ładunek 6 lipca, ale miny zalegały na rampie jeszcze przez pięć dni. Za to zgodnie z oczekiwaniami udało się oddać wagony do PKP w terminie, co jednak dopiero spowodowało prawdziwe problemy.
Według mediów 16 lipca magazynier poinformował komendanta składu majora Zbigniewa Przybylskiego, iż odkryto, iż w magazynie brakuje pięciu palet z transportu z Hajnówki. „Wtedy major wpadł w szał – dowiadujemy się od świadków tamtych zdarzeń. – Biegał, krzyczał, iż g***o go to obchodzi, ale miny mają się znaleźć. Wszyscy w jednostce byli zaangażowali w poszukiwania. Przez cały dzień szukali, jeździli po magazynach, ale niczego nie znaleźli” – relacjonował Onet.
Według ustaleń portalu miny przebyły w cywilnym wagonie daleką drogę, stacjonując kolejno w: Goleniowie, Szczecinie, Poznaniu, Warszawie, Białymstoku i osadzie Czeremcha. Co więcej, w tym czasie na dokumentach poświadczających sprawdzenie zawartości wagonu musiało podpisać się kilku rewidentów z PKP. Ostatecznie wagon został namierzony… w magazynie sklepów meblowych IKEA niedaleko miejscowości Orla.
Szukanie winnych
Następnie w wojsku długo trwało polowanie na winnych.
Z jednej strony nieuzasadnione zarzuty, a z drugiej całkowity brak wsparcia ze strony przełożonych spowodowały ogromne poczucie niesprawiedliwości i psychiczną presję
— opowiadał jeden z żołnierzy.
Co gorsza, doprowadziło to do samobójczej śmierci jednego z żołnierzy, bowiem 28 października na swoje życie targnął się natomiast jeden ze starszych kaprali.
Nie wytrzymał tego. Wszedł na wiadukt i skoczył pod nadjeżdżającą ciężarówkę. Śmierć na miejscu
— przekazał rozmówca. Onet napisał ponadto, iż „samobójczą próbę podjęła jeszcze jedna osoba, która na szczęście została odratowana”.
Komentarze
Sprawę w mediach społecznościowych skomentowali posłowie PiS.
NIEBYWAŁE! Ponad 200 zgubionych min przeciwpancernych podróżowało sobie po Polsce. Gdzie był w tym czasie Kosiniak-Kamysz lub wiceminister z PO? Kierownictwo MON całkowicie straciło kontrolę nad tym co dzieje się wojsku. W wyniku niechlujstwa i braku nadzoru mogło dojść do olbrzymiej tragedii. Dlaczego stanowisko stracił tylko generał odpowiadający za logistykę, a szef neoSKW lub komendant Żandarmerii, którzy powinni odpowiadać za zabezpieczenie takiego transportu nie ponieśli konsekwencji?
— pytał były szef MON Mariusz Błaszczak.
Niewyobrażalny skandal! Gdzie SKW!? Co robiła Żandarmeria Wojskowa!? Dlaczego wiceminister odpowiedzialny za infrastrukturę Cezary Tomczyk jeszcze nie został zdymisjonowany!?
— pytał z kolei były poseł PiS Andrzej Śliwka.