Kilka miesięcy temu, do sejmu warszawskiego trafił skrajnie lewicowy projekt wprowadzający w Polsce tzw. związki partnerskie. Jak się okazuje, zastrzeżenia do niego mają już nie tylko katolicy i patrioci, ale nawet organy podległe Tuskowi – ministerstwo sprawiedliwości Bodnara oraz Rzecznik Praw Obywatelskich. Ostrzegają one, iż łatwość w zawieraniu i rozwiązywaniu związków dewiacyjnych będzie wiązała się z nadużyciami, głównie finansowymi.
Kolejne instytucje mają problem z ustawą o związkach partnerskich. Przede wszystkim regulacje, które zgłosiła minister Katarzyna Kotula z Lewicy, przewidują zawieranie formalnych związków przez osoby przeciwnej i tej samej płci, co stoi w sprzeczności z Konstytucją RP.
Artykuł 18 Konstytucji RP wskazuje, iż małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny jest pod ochroną i opieką państwa. Tymczasem projekt przygotowany przez resort ds. równości przywileje przysługujące rodzinie przerzuca m.in. na związki osób tej samej płci. Czyni z nich instytucję, w której dwie osoby mogą korzystać z praw do tej pory zarezerwowanych dla małżeństw. Co więcej, związek taki nie ma być związkiem trwałym, w wyniku czego mnożą się zastrzeżenia, jakie do projektu minister Katarzyny Kotuli zgłosił m.in. Rzecznik Praw Obywatelskich.
Według prof. Marcina Wiącka związek będzie równie łatwo zawrzeć, co rozwiązać, a to z kolei stawia znak zapytania, czy ma on służyć budowaniu trwałych więzi, czy innym celom, np. finansowym.
Na takie wykorzystanie przepisów wskazał prof. Marcin Szewczak. – Jako furtkę do różnego rodzaju obchodzenia kwestii ekonomicznych, finansowych czy też podatkowych – wyjaśnił prof. Marcin Szewczak.
Zastrzeżenia w tej sprawie podziela resort sprawiedliwości. W uwagach ministerstwa czytamy wprost, iż przepisanie na tzw. związek partnerski przywilejów, z których korzystały dotąd wyłącznie małżeństwa, może prowadzić do nadużyć. Ministerstwo wskazało, iż istnieje ryzyko “zawierania pozornych, krótkotrwałych związków partnerskich, tylko w celu uniknięcia prowadzenia gospodarstwa rolnego czy wyłącznie w celu uniknięcia zasadniczych dla kształtowania ustroju rolnego w Polsce obowiązków nałożonych ustawą”.
Zwolennicy formalizacji związków dewiacyjnych zastawiali się hasłami o potrzebie bezpieczeństwa: prawnego, ekonomicznego, zdrowotnego. Zapisy projektu wskazują jednak na dużą łatwość w rozwiązaniu takiego związku. – Znacznie łatwiej będzie tak naprawdę ten związek rozwiązać, więc nie będzie on żadnym gwarantem stabilności dla tych osób – podkreślił prof. Marcin Szewczak.
Polecamy również: Żydonaziści ostrzelali konwój humanitarny w Strefie Gazy