We Francji ukazała się praca „W sercu francuskiego islamu. Trzy lata infiltracji 70 meczetów”, autorstwa Etienne’a Delarchera (psuedonim), opublikowana przez Éditions du Rocher. Książka jest efektem dziennikarskiego śledztwa i przeniknięcia do środowiska muzułmańskiego. Wnioski potwierdzają dotychczasowe intuicje na temat skrajnych różnic pomiędzy islamem a francuską kulturą. Główna teza autora stanowi, iż choćby „umiarkowani imamowie” są dość dalecy od „republikańskich zasad” i ich celem byłaby władza stosująca prawo szariatu.
Etienne Delarcher rozmawiał z wieloma duchownymi islamu, pytając o najbardziej sporne problemy, w tym o zgodność praw koranicznych z prawem i przepisami Republiki. Podawał się za niedawno nawróconego konwertytę. W ten sposób odwiedził w sumie 70 meczetów, gdzie spotykał się głównie z tzw. „umiarkowanymi” duchownymi, a nie imamami znanymi ze swojego radykalizmu.
Nie zmienia to faktu, iż wnioski są oczywiste. Islam nie jest „kompatybilny” z zachodnią demokracją i cywilizacją. Większość imamów, z którymi rozmawiał, popiera szariat, także np. używanie siły wobec kobiet, jest za karami cielesnymi, teokracją opartą o szariat, itd. choćby najbardziej brutalne przykazania Koranu są przez nich często przekazywane i interpretowane dosłownie. Owi „umiarkowani” imamowie, nie ukrywają też swojego przywiązania do islamskiej teokracji, jako społecznego systemu „idealnego”.
Co ciekawe, w rozmach w nowym „wyznawcą”, duchowni islamscy byli znacznie bardziej szczerzy, niż w głoszonych oficjalnie w meczetach naukach. Nic dziwnego, bo we Francji ich „kazania” są monitorowane. „Zapytałem piętnastu przywódców religijnych, czy złodziejom należy obcinać ręce? Czternastu odpowiedziało twierdząco” – pisze autor. Dziennikarz był wręcz zaskoczony, iż we współczesnych meczetach Francji można znaleźć tak dosłowne interpretacje Koranu.
Ukrywający się pod pseudonimem Etienne Delarcher dziennikarz (co też jest „znakiem francuskich czasów”), podszedł do tematu bez jakichkolwiek uprzedzeń, kierując się chęcią pogłębienia tematu, który „bardzo powierzchownie jest traktowany w mediach”. Dziesiątki godzin nagrań imamów zawierają porady nakłaniające do „popełniania wykroczeń lub przestępstw, a wszystko w imię poszanowania słowa proroka”.
Wnioski nie zaskakują. Kiedy we Francji walczy się z „radykalnymi odmianami islamizmu”, m.in. salafizmem, a państwo bierze na celownik Bractwo Muzułmańskie, to codzienny islam milionów wyznawców okazuje się nie mniej radykalny.
Książka nie przeszła bynajmniej bez echa. Np. Rada Meczetów Rodanu (CMR) „odcięła się” od zamieszczonej w książce wypowiedzi jednego ze swoich imamów. Inni krytykują ksiązkę, twierdząc, iż „praktyka zwykłych muzułmanów jest oderwana od takich obskuranckich nakazów”. Nie zmienia to jednak faktu, iż implantacja islamu we Francji niesie wyzwania, których politycy się nie spodziewali, licząc na dostosowanie muzułmanów do laickiego świata. W
Choć wnioski książki trudno uznać za odkrywcze, książkę należy potraktować jako kolejne ostrzeżenie przed otwieraniem się na imigrację i wielokulturowość, oraz przed stawianiem znaku równości pomiędzy wszystkimi religiami w imię fałszywego „ekumenizmu”.
BD