Ministerstwo Edukacji dla Lewicy to prezent dla PiS?

angora24.pl 1 year ago

Odpowiedź na konserwatywną wizję Ministerstwa Edukacji

Przypomnijmy, iż Przemysław Czarnek, będąc ministrem edukacji, wiele razy mówił o wartościach rodzinnych, chrześcijańskim dziedzictwie, któremu trzeba być wiernym. Wpisywało się to w typowy światopogląd konserwatysty, z tym iż Czarnek posunął to do skrajności. Potrafił wypowiadać się w zadziwiającym tonie. Gdy przyznawał dotacje, stwierdził: „Podstawowe kryterium, jakie było: nie dajemy pieniędzy lewakom i komunistom, bo to jest sprzeczne z konstytucją”.

Inna sprawa, iż – jak pisał Onet – „Fundacje powiązane z politykami PiS uzyskały miliony dotacji na zakup lub remont nieruchomości. W otrzymaniu pieniędzy nie przeszkodziły choćby błędy we wnioskach konkursowych”.

Tak czy inaczej retoryka ministra Czarnka była obcesowa i mało parlamentarna. Teraz czeka nas prawdopodobnie zwrot o 180 stopni. Pytanie, czy to nie zaszkodzi nowemu rządowi, zważywszy, iż Polacy w tych wyborach, abstrahując od PiS, głosowali także na inne konserwatywne światopoglądowo partie, takie jak PSL (członek koalicji Trzecia Droga) czy Konfederacja.

Likwidacja religii jako idea Lewicy?

Ciekawą argumentację zaprezentował w felietonie dla „Gazety Wyborczej” prof. Marcin Matczak:

„Było tysiąc godzin religii w szkołach, teraz będzie tysiąc godzin wychowania seksualnego i szkoleń antydyskryminacyjnych, gdzie i podejście do seksu, i dyskryminacja będą definiowane wyłącznie lewicowo, jakby innych opcji nie było. Czy w nowym programie nauczania będzie coś o wartości małżeństwa albo macierzyństwa?”.

A zatem jeżeli Lewica byłaby gotowa do usunięcia religii całkowicie ze szkół, czy nie wywołałoby to protestów rodziców? To mógłby być prezent dla prawicy, która stosunkowo niedawno grała przecież obroną reputacji papieża Jana Pawła II.

PiS wróci do narracji o „seksualizacji dzieci”?

Przywołajmy jeszcze jeden fragment felietonu Matczaka:

„W kraju, w którym kilkanaście milionów ludzi głosowało na partie konserwatywne, upolityczni się najbardziej polaryzujący obszar, czyli wychowanie dzieci. Żeby można było wajchę przerzucić maksymalnie w lewo, tak jak była przerzucona w prawo. Zgodnie ze starą humanistyczną zasadą: „teraz, k…., my”. Da się prezent Czarnkowi i innym oszołomom, którzy znów będą krzyczeć o seksualizacji polskich dzieci, a konserwatywny wyborca będzie tego słuchał i będzie się gotował w środku przez cztery lata. A potem się cud 75 procent frekwencji nie powtórzy i znowu będziemy zachodzić w głowę, co się stało”.

PiS dotąd miał w swojej retoryce właśnie takie pojęcie jak „seksualizacja dzieci” czy „ideologia gender”. Zjednoczona Prawica sugerowała, iż jej oponenci dążą do przeprowadzenia rewolucji światopoglądowej, zburzenia fundamentów życia społecznego. Przecież choćby umiarkowany przedstawiciel PiS, a zatem prezydent Duda twierdził, iż „LGBT to nie ludzie, tylko ideologia”.

Retoryka Kaczyńskiego

Taką dyskryminującą mniejszości seksualne retorykę podchwycił szczególnie lider Zjednoczonej Prawicy.

– Nie chcemy kraju, a niestety te zjawiska już w Polsce się szerzą, iż 12-letnie dziewczynki ogłaszają się lesbijkami. Pomyślałem sobie, no to mają być te… nie będę kończył. Co one w ogóle do tego mają? To jest szaleństwo. Temu szaleństwu trzeba się przeciwstawić -powiedział w trakcie kampanii wyborczej prezes PiS Jarosław Kaczyński, który często obrażał osoby LGBT.

Kaczyński kpił też z operacji zmiany płci:

– Wyobraźmy sobie, iż ktoś z panów przychodzi do swojej pracy i mówi: „Ja nie jestem Władysław, ja jestem Zosia”. I według tego, co nam zalecają z Zachodu, wszyscy powinni się temu podporządkować – stwierdził absurdalnie swego czasu.

Niewykluczone, iż potencjalne obsadzenie przez Lewicę Ministerstwa Edukacji pozwoli PiS wrócić do tego typu języka, który może przekonać jakąś część konserwatywnych wyborców.

Read Entire Article