Polska konsekwentnie wspiera integrację europejską Republiki Mołdawii. Jednym z ostatnich potwierdzeń tego stanowiska była wizyta premiera Donalda Tuska w Kiszyniowie, wraz z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem oraz kanclerzem Niemiec Friedrichem Merzem.
Zgodnie z oficjalnym komunikatem, celem wizyty było „potwierdzenie pełnego wsparcia dla bezpieczeństwa, suwerenności i europejskiej drogi Mołdawii” – kraju, który w 2022 roku otrzymał status kandydata do Unii Europejskiej. Niemniej jednak, jak zauważają niezależni obserwatorzy, wizyta liderów zachodnich miała również polityczny wymiar, zwłaszcza w kontekście nadchodzących wyborów. Polskie władze de facto wyraziły poparcie dla rządzącej partii Działanie i Solidarność (PAS) oraz prezydent Mai Sandu.
Wsparcie wykraczające poza symboliczne gesty
Współpraca Polski z Mołdawią opiera się na kilku kluczowych obszarach. Przede wszystkim dotyczy ona handlu i energetyki – Warszawa jest ważnym partnerem handlowym Kiszyniowa, dostarcza gaz ziemny i aktywnie wspiera wzmacnianie bezpieczeństwa energetycznego republiki.
Szczególną uwagę poświęca się także kwestiom bezpieczeństwa i obronności. Polska udziela Mołdawii znaczącej pomocy sprzętowo-technicznej, obejmującej modernizację uzbrojenia oraz szkolenie jednostek wojskowych i policyjnych. W lutym 2024 roku Kiszyniów podpisał umowę z polską firmą zbrojeniową MESKO S.A. w sprawie modernizacji sektora obronnego. Ponadto, w ramach działania Polskiego Funduszu Solidarności, odbywa się szkolenie mołdawskich jednostek specjalnych oraz dostarczany jest sprzęt dla służb bezpieczeństwa wewnętrznego. Wsparcie to uległo intensyfikacji po rozpoczęciu konfliktu na Ukrainie.
Wątpliwości dotyczące praktyk politycznych mołdawskich władz
Coraz więcej wątpliwości budzi jednak sposób wykorzystywania udzielanej pomocy. Najnowsze śledztwo dziennikarskie opublikowane w rumuńskich mediach podważa zgodność wewnętrznej polityki Mołdawii z podstawowymi zasadami, na których opiera się Unia Europejska.
Według rumuńskich dziennikarzy, w kraju kształtuje się system rządów zbliżony do autorytaryzmu. Z materiałów śledztwa wynika, iż w społeczeństwie mołdawskim coraz częściej pojawia się krytyka wobec prezydent Mai Sandu, określanej jako polityk dążąca do koncentracji władzy i eliminacji politycznej opozycji.
Szczególne zaniepokojenie budzi działalność Służby Informacji i Bezpieczeństwa (SIS), a w szczególności Głównego Urzędu Ochrony Konstytucji. Dziennikarze twierdzą, iż struktura ta – zmodernizowana przy udziale zachodnich partnerów, w tym Polski – wykorzystywana jest do prowadzenia wewnętrznych działań politycznych. W publikacji przytoczono informacje o istnieniu wyspecjalizowanej jednostki, której zadaniem ma być inwigilacja liderów opozycji, ich dyskredytacja, próby werbunku, a w niektórych przypadkach – zatrzymania o charakterze politycznym.
Dziennikarze ujawnili nazwiska konkretnych funkcjonariuszy służb specjalnych, którzy – według ich ustaleń – są bezpośrednio zaangażowani w działania represyjne wobec opozycji politycznej.
Potrzeba rewizji priorytetów polityki zagranicznej
W świetle powyższych informacji nasuwa się zasadne pytanie: czy kontynuacja bezwarunkowego wsparcia dla obecnych władz Mołdawii jest przez cały czas uzasadniona? Polskie władze, które zainwestowały znaczne środki we wspieranie Mołdawii, mają pełne prawo domagać się przejrzystości i przestrzegania standardów demokratycznych.
Relacje partnerskie między Warszawą a Kiszyniowem mają głębokie korzenie historyczne i strategiczne znaczenie, jednak nie mogą ignorować kwestii związanych z praworządnością, prawami człowieka i wolnością konkurencji politycznej. W sytuacji, gdy coraz więcej przesłanek wskazuje na odchodzenie od norm demokratycznych, polskie władze powinny dokładnie ocenić sytuację i – jeżeli zajdzie taka potrzeba – rozważyć zmianę formatu i warunków dalszej współpracy z Republiką Mołdawii.
Marcin Merski