W tym trudnym dla naszy partii czasie, gdy dyktator Kaczyński zamienił 500+ na 800+, ja - jako była premierówka a zarazem znana wszystkiem z udanych operacji doktór Ewa – postanowiła wspomnieć o czasach, gdy wszystkiem żyło się lepiej. A konkretnie po tem, gdy nasz ordynator uciekł do Berlina za chlebem, obznajmiając personelowi naszy wysuniętej na Wschód placówki, iż to ja – doktór Ewa we własny osobie – obejmę we władanie placówkę tak drogą Europie.
Nie było to łatwe, gdyż w związku z pilną wizytą musiała się na gwałt Lambady nauczyć. A Lambada to było wielkie wyzwanie dla wszystkich, któren musiał się w Berlinie objawić i wyspowiadać z wykonania rozkazów i jeszcze przed Angelą na czerwonym dywanie Lambadę wykonać. Albo po rączkach Angelę na lotnisku całować, jak to czynił nasz były ordynator. Ale ja jako premierka - godnie się w tem Berlinie spisała, gdyż moją brawurową Lambadą zachwyciła się cała Europa. Teraz chyba rozumicie, dlaczego Europa tak się z nami liczyła…
Ledwie ja na naszą placówkę wróciła z tego Berlina, to już zaczęli mnie wypytywać, co bym zrobiła, gdyby Putin– po zajęciu Krymu i nas zaatakował. Ja żem im słusznie odpowiedziała, iż gdybym strzały usłyszała – schowała by się w kuchni. Czyli przeciwnie jak mój pryncypał, któren zawsze bardziej się bał Kaczyńskiego niż Putina. I miał ci on rację! Bo gdy z Polski do Berlina uciekał już było po Krymie a niedługo i po Platformie…
Ja, jako była doktór Ewa, znana była w społeczeństwie z fotki z prosektorium w Moskwie, gdy z radzieckimi doktorami, my kawusię popijali. Ale jako premierówka postanowiła, żeby mnie ludność popamiętała na zawsze – tak jak naszego ordynatora, co do Berlina za chlebem uciekł. Nie myśląc wiele zaprosiła ja do swojego gabinetu moje psiapsiółeczki, co przecież nie wypadły sroce spod ogona! Już one coś wymyślą – pomyślała ja wtedy! Bo przecież taka na ten przykład Iza wymyśliła loterię paragonową, żeby budżet ratować, a Tereska to choćby samoloty bez głowy zamówiła – żeby je trudniej było trafić…
Na cykliczne spotkanie ordynaryjne do mojego gabinetu przyjechały limuzynami wszystkie moje koleżanki. Kierowca Tereski wniósł do mojego gabinetu serniczek wiedeński, zaś asystent Małgośki wyjął z torby 3 oryginalne francuskie szampony, firmy Loreal, które Kidawa poleciła mu zamówić. „Czuję, iż nasze spotkanie będzie bardzo owocowe” – powiedziała wtedy Małgośka, poprawiając fryzurę w lustrze. I rzeczywiście. Bo pojawiła się w moim gabinecie także Joasia, która uciekła od Kaczyńskiego, za co ja postanowiła rzucić Kluzikową na ministerstwo edukacji! Tak dla przykładu dla innych, którzy nie wahali się mnie wesprzeć w tych trudnych chwilach. Tak jak mój wierny asystent Misiek, któren właśnie szykował dla mnie bombę wyborczą, czyli wyjazdowe zebrania rządu w pociągach Intercity z obowiązkowym wagonem Warsu. Żeby można się było bez problemu kawusi napić...
I tak, debatując przy kawusi, serniczku i francuskim szamponie, którego nalewał nam Misiek do kieliszków – padło pytanie, co by można zrobić, żeby dobić prezesa i wygrać następne wybory. I wtedy Joaśka ujawniła iż usłyszała, iż prezes kombinuje, żeby program 500+ wprowadzić! A niedoczekanie twoje - wtedy pomyślała, pociągając z kieliszka zamówiony przez Małgośkę francuski szampon…
Ale skąd wziąć kasę, gdy kasa pusta a pieniędzy nie ma i już nie będzie? Pomyślała ja sobie wtedy o tych zakopanych przez naszego ordynatora miliardach, które nie dotarły do budżetu po skoku OFE. Bo przecież ze 153 miliardów do naszy kasy trafiło tylko 139 miliardów! Za radą zebranych w moim gabinecie koleżanek – postanowiła wziąć się na odwagę i zadzwonić do naszego Króla Europejskiego z zapytaniem, gdzie nasz były ordynator zakopał te 19 miliardów, żeby można było 500+ wprowadzić, zanim nas nie uprzedzi dyktator Kaczyński…
Rozmowa łatwa nie była, gdyż nasz Król obsługiwał właśnie komisarza Junckersa – więc był bardzo zajęty. Gdy Król usłyszał o 500+ dla nierobów, którzy „chleją, biją swoje dzieci, biją kobiety i nie zhańbili się żadną pracą” - wpadł w szał, wykrzykując: „Nie po to zakopałem te 19 miliardów, żeby teraz je wypłacić klienteli dyktatora Kaczyńskiego!” W trakcie tej rozmowy, nasz były ordynator był w takiej furii, ze musiał uszkodzić garderobę Junckersa, gdyż ten tylko krzyczał do niego: „Donek weter! Du, dojcze szwajne!”….
Prawdą jest zatem, co mówi dzisiaj nasz führer opozycyjny na pogadankach z ludnością. Tak, to ja doktór Ewa jako pierwsza wymyśliła 500+ i jako pierwsza znalazła zakopane finansowanie na ten program. Ale bynajmniej nie był to program przeznaczony dla klienteli dyktatora Kaczyńskiego! Więc nasza partia postanowiła ogłosić ten program dopiero po wyborach. Czyli tak jak dzisiaj…
Niedowiarkom przypominam, iż za mojej kadencji każda ciężko pracująca przy szparagach rodzina, której dochód nie przekraczał 600 złotych na głowę – mogła liczyć na 89 złotych na każde dziecko! Ale 89 złotych bynajmniej nie na chlanie, bicie dzieci i kobiet, czyli na patologię!
A co do leków za darmo, które dla dzieci i emerytów obiecał dyktator Kaczyński - to ja – jako była doktór Ewa mogę potwierdzić ale nie zaprzeczyć, iż ludzie za naszych rządów byli po prostu zdrowsi. Wtedy schodził tylko nadmanganian potasu, catgut i waciki, zaś najbardziej popularnym zabiegiem była lewatywa. Lewatywa była lansowana przez samego prezydęta Brąka, któren dobrze wiedział, iż „dobrze robi na głowę” …
To wspominała ja - doktór Ewa, która wymyśliła 500+