Mariusz Dzierżawski: Will sex shops educate Polish children?
Mariusz Dzierżawski: Sex-shopy będą edukować polskie dzieci?
data:11 grudnia 2024 Redaktor: Anna
Szanowni Państwo!
Przyjrzeliśmy się fundacji "edukatorów seksualnych" Antoniny Kopyt - osoby wyznaczonej przez rząd Tuska do współtworzenia podstawy programowej obowiązkowej "edukacji seksualnej", która ma wejść do polskich szkół od 1 września 2025 r.
"Edukatorzy seksualni" oficjalnie współpracują m.in. z "sex-shopem" i dystrybutorem przedmiotów używanych do sadomasochizmu oraz seksu z elementami przemocy.
"Edukatorzy" współpracują też z międzynarodową korporacją farmaceutyczną produkującą środki antykoncepcyjne i promującą aborcję.
To właśnie takie środowiska chcą, aby polskie dzieci zostały objęte przymusową „edukacją seksualną” w szkole, w trakcie której będą zachęcane do eksperymentów seksualnych i aborcji oraz namawiane do kupowania preparatów antykoncepcyjnych.
"Edukacja seksualna" to oprócz deprawacji dział sprzedaży i reklamy "sex-shopów" oraz międzynarodowych korporacji związanych z przemysłem aborcyjnym, antykoncepcyjnym i farmaceutycznym.
Trzeba dotrzeć z tymi informacjami do rodziców!
Antonina Kopyt to "edukatorka seksualna" i pomysłodawca wprowadzenia obowiązkowej "edukacji seksualnej" do polskich szkół pod nazwą "edukacji zdrowotnej". Ostrzegaliśmy już, iż w mediach społecznościowych sugerowała, iż prawo rodziców do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami powinno podlegać ograniczeniom ze strony państwa oraz instytucji międzynarodowych. Rząd Tuska wyznaczył Kopyt na członka zespołu do spraw przygotowania podstawy programowej do nowego, przymusowego przedmiotu. To jednak nie wszystko, gdyż Kopyt udziela się także w innych środowiskach.
Antonina Kopyt jest m.in. ekspertem fundacji "edukatorów seksualnych" Sexed.pl, założonej przez Anję Rubik - medialną celebrytkę oraz propagatorkę aborcji i LGBT. Na stronie tej organizacji możemy znaleźć oficjalną informację o współpracy m.in. z międzynarodową siecią "sex-shopów", która prowadzi sprzedaż również w Polsce.
Jak możemy przeczytać na stronie tego sklepu:
"Naszą misją jest celebrowanie miłości i pożądania w każdej ich formie i rozmiarze. Naszym celem jest zachęcanie ludzi do odkrywania, eksperymentowania i cieszenia się seksem – bez względu na preferencje, fetysze czy fantazje. Wierzymy, iż każdy ma prawo do pewności siebie i eksplorowania swojej seksualności. Tabu? Są po to, aby je przełamywać!"
Celem tego typu "sex-shopów" jest sprzedaż swoich produktów poprzez zachęcanie ludzi do rozwiązłości i eksperymentów seksualnych bez względu na "preferencje" czy "fantazje". Stąd w ofercie firmy znaleźć można m.in. akcesoria do sadomasochizmu i seksu z elementami przemocy oraz przedmioty takie jak wibratory. Z kolei na stronie "edukatorów seksualnych" możemy znaleźć artykuły, które zachęcają do używania tego typu rzeczy z informacją, iż dany materiał powstał przy współpracy z "sex-shopem".
"Edukatorzy seksualni” i zwolennicy wprowadzenia „edukacji seksualnej” do szkół wmawiają rodzicom, iż podczas lekcji dzieciom będą prezentowane wyłącznie „suche fakty” oraz „neutralna światopoglądowo” wiedza naukowa. To zwykłe kłamstwo. Wystarczy wejść na stronę fundacji, z którą współpracuje Antonina Kopyt i przekonać się, iż celem tworzonych tam treści jest rozbudzenie seksualne dzieci i młodzieży oraz zachęcenie uczniów do współżycia seksualnego, masturbacji i aktów homoseksualnych.
Świadczą o tym liczne zwroty używane przez „edukatorów seksualnych” w materiałach dotyczących masturbacji, rozwiązłości, homoseksualizmu oraz rozmaitych praktyk i perwersji seksualnych. Wyrażenia takie jak: „wypróbować”, „eksperymentować”, „odkrywać”, „spróbować”, „poszukiwać”, „czerpać przyjemność”, „nie bój się”, „nie wstydź się", "oswoić swoje ciało", itp. jednoznacznie świadczą o tym, iż mamy do czynienia z zachęcaniem i namawianiem do takich czynności jak masturbacja czy oddawanie się aktom homoseksualnym. Niektóre z artykułów opracowanych przez "edukatorów seksualnych" wprost odsyłają do oferty konkretnych "sex-shopów" zachęcając do kupna przedmiotów takich jak wibratory. Dla przykładu, z jednego z tekstów do "edukacji seksualnej", można się dowiedzieć:
"Dlaczego warto używać wibratorów na palec? jeżeli chcesz, aby pieszczoty palcami były jeszcze bardziej przyjemne, wypróbuj specjalny wibrator na palec (...) Bez względu na wygląd, wibratory palcowe mają jedno zadanie – dzięki specjalnym wypustkom, oraz wibracjom, maksymalizują przyjemność podczas masturbacji (...) jeżeli szukasz najlepszego dla siebie wibratora, sprawdź nasz poradnik, w którym znajdziesz informacje o rodzajach wibratorów."
O jakich "neutralnych światopoglądowo faktach" możemy mówić, kiedy artykuł wprost mówi o tym "dlaczego warto" się masturbować? Jest to bezpośrednia zachęta! Co więcej, ten sam artykuł zaleca sprawdzenie poradnika na ten masturbacji, w którym możemy wprost znaleźć informację, iż jest to: "materiał reklamowy na zlecenie" jednego z sex-shopów, z którym współpracują "edukatorzy seksualni".
Portal "edukatorów seksualnych", do których należy współautorka podstawy programowej do obowiązkowej "edukacji seksualnej" w szkołach, spełnia po prostu funkcję działu reklamy perwersji seksualnych i związanych z nimi artykułów. To jednak nie wszystko.
"Edukatorzy seksualni" informują także o swojej oficjalnej współpracy z korporacjami farmaceutycznymi. Jedną z nich jest producent tzw. implantów antykoncepcyjnych. Jest to środek wszczepiany kobiecie pod skórę na okres kilku lat, który uwalnia przez ten czas do organizmu hormon hamujący proces owulacji. Lista potencjalnych skutków ubocznych stosowania tego typu preparatów jest długa. Media informują też o wypadkach takich jak m.in. sprawa kobiety z USA, która otrzymała 600 000 dolarów za komplikacje związane z wszczepieniem implantu, który spowodował uszkodzenie jej ciała oraz o przypadku innej kobiety, której implant wszczepiony w ramię przemieścił się i trafił do płuca!
Warto w tym momencie przypomnieć, iż opublikowana przez MEN podstawa programowa do przymusowej "edukacji seksualnej" w polskich szkołach zakłada, iż uczniowie będą uczyć się o metodach antykoncepcji (w tym hormonalnej), a także kształtować w sobie postawę szacunku wobec bezdzietności. W ten sposób "edukacja seksualna" ma również pełnić funkcję działu reklamy przemysłu farmaceutycznego i namawiać do stosowania niebezpiecznych dla zdrowia środków antykoncepcyjnych oraz innych preparatów produkowanych przez zagraniczne koncerny na rynek w Polsce.
Większość rodziców w Polsce nie zdaje sobie z tego wszystkiego sprawy. Od kilku miesięcy w niemal wszystkich mediach głównego nurtu regularnie, praktycznie dzień w dzień, publikowane są propagandowe artykuły, materiały i nagrania video, argumentujące za koniecznością objęcia wszystkich dzieci w Polsce przymusową "edukacją zdrowotną" w szkołach.
Najróżniejsi "eksperci" oraz znani celebryci przekonują, iż obowiązkowa "edukacja zdrowotna" to same korzyści - zapobieganie chorobom, profilaktyka, zachęcanie do ruchu i sportowego trybu życia, zdrowsze zęby, inwestycja w zdrowie przyszłych pokoleń, lepsza ochrona, rzetelna wiedza itp. Tymczasem wystarczy wejść na strony "edukatorów seksualnych", aby błyskawicznie przekonać się, jak bardzo ta propaganda jest daleka od rzeczywistości. "Edukacja seksualna" to zachęcanie dzieci do rozwiązłości, masturbacji, homoseksualizmu, sadomasochizmu i innych perwersji seksualnych, a wiele materiałów "edukacyjnych" z tego zakresu to zwykłe artykuły sponsorowane pisane na zamówienie "sex-shopów" i koncernów farmaceutycznych produkujących antykoncepcję.
Musimy kształtować świadomość Polaków i docierać do kolejnych osób z ostrzeżeniem. W tym celu nasza Fundacja organizuje w całym kraju niezależne kampanie informacyjne. W ostatnim czasie akcje ostrzegające przed przymusową deprawacją w szkołach odbyły się w wielu miastach, m.in. w Nysie. Nasi wolontariusze rozstawili się w centrum miasta z banerami i megafonami. Adam, koordynator naszej akcji, przemawiał do mieszkańców mówiąc:
"Zamiast przygotowywać dzieci do życia w małżeństwie i rodzinie, uczniowie w szkołach mają szykować się do inicjacji seksualnej, uczyć się, iż masturbacja jest adekwatnym zachowaniem oraz skupiać swoją uwagę na przyjemności seksualnej bez odpowiedzialności"
O takich działaniach często informują lokalne media, co jeszcze bardziej powiększa zasięg naszego oddziaływania. Uruchomiliśmy także nową kampanię billboardową, w ramach której wywieszamy w przestrzeni publicznej wielkoformatowe plakaty ostrzegające przed "edukacją seksualną". Trwa także dodruk 30 000 kolejnych egzemplarzy naszej broszury informacyjnej dla rodziców, która rozchodzi się w szybkim tempie i buduje świadomość tysięcy kolejnych osób.
Mariusz Dzierżawsk/ Fundacja Pro - Prawo do życia