Lewicka: Duda and reality, or what the president doesn't understand

natemat.pl 3 hours ago
Jeszcze nie umilkły spekulacje na temat czasu trwania spotkania polskiego prezydenta z Donaldem Trumpem, czy było to kilka, czy kilkanaście minut? Jeszcze realizowane są dociekania, czy faktycznie odbyła się między obu politykami jakaś rozmowa, czy wykonano im wyłącznie pamiątkową fotografię. Gdy tymczasem Andrzej Duda nie ustaje w opowiadaniu nam o polityce amerykańskiej, tak jak ją rozumie albo… nie rozumie.


Przyjrzyjmy się wypowiedziom dla portalu Interia: Tylko prezydent Stanów Zjednoczonych – mówi prezydent – jest w stanie wymusić na Rosji rozwiązanie pokojowe.

Można się spierać, czy nie bardziej skuteczni mogliby być, gdyby tego chcieli, Chińczycy, ze względu na wasalną wręcz zależność Moskwy od Pekinu – ale istotniejsze wydaje się to, co od miesiąca widzimy: Trump nie wymusza pokoju na Rosji.

On próbuje go wymusić na Ukrainie – cofając jej pomoc materiałową, odcinając od informacji wywiadowczych, kwestionując demokratyczny mandat jej przywódcy na oczach całego świata.

Czego nie widzi Andrzej Duda


Ale Andrzej Duda jest niewzruszony: W moim przekonaniu decyzja Donalda Trumpa o wstrzymaniu pomocy to środek do celu, a nie rozwiązanie – mówi. A jaki jest cel? Otóż celem obecnej administracji amerykańskiej nie jest doprowadzenie do takiego pokoju, którego w tym samym wywiadzie prezydent by sobie życzył ("bezpieczny, który będzie oznaczał, iż Rosja nikogo już więcej nie napadnie"), wręcz przeciwnie.

Trump chce mieć szybki sukces i dobry zarobek, ukaranie agresora go nie interesuje, bo się z nim świetnie dogaduje. To, co do tej pory robi Waszyngton nie jest zgodne z polską racją stanu, ale Andrzej Duda tego nie dostrzega, choć ponoć na wszystko "patrzy z punktu widzenia interesów Rzeczpospolitej".

Może ktoś powinien głowie państwa w dziesiątym roku na urzędzie wytłumaczyć, iż zamrożenie konfliktu za naszą wschodnią granicą, zniesienie sankcji nałożonych na Rosję i danie jej możliwości odbudowy potencjału militarnego NIE JEST zgodne z interesem Polski? Nie trzeba się wcale znać na geopolityce, żeby to rozumieć.

Jeśli ktoś jest w stanie zatrzymać Putina, to nie są to liderzy europejscy, ale prezydent Stanów Zjednoczonych – upiera się Andrzej Duda. Czy nie zauważył, iż na razie Waszyngton dmie, ile sił w płucach, w żagle Władimira Władimirowicza? Że go przywrócił na salony? Że dał mu nadzieję na zwycięstwo?

Trump dał Putinowi nadzieję na zwycięstwo


Eksperci są zgodni, iż po trzech latach wojny i sankcji, gospodarka rosyjska radziła sobie coraz gorzej, a linia frontu się ustabilizowała – Ukraina jest na tyle mocna, by ją utrzymać, a Rosja nie dość silna, by ją przełamać. Czyli pat i widmo buksowania. No, ale pojawił się Trump i Rosja zyskała niepowtarzalną szansę na realizację swoich celów – toż to dla Kremla niemalże cud.

Porównałam to, w jednym ze swoich programów, do cudu domu brandenburskiego – niespodziewana śmierć carycy Elżbiety Romanowej i objęcie tronu przez Piotra III, germanofila, pozwoliło królowi pruskiemu Fryderykowi II uniknąć, rysującej się już na horyzoncie, klęski w wojnie siedmioletniej. Wygrana Trumpa w wyborach jest dla Putina tym, czym śmierć carycy dla Fryderyka II.

Polski prezydent jest też pełen wiary w dobre intencje swego amerykańskiego odpowiednika, zadaje więc dziennikarce pytanie, w swoim mniemaniu, retoryczne: o ile prezydentowi Donaldowi Trumpowi tak bardzo zależy na tych minerałach, a widać, iż mu zależy, to jest dla mnie oczywiste, iż uważa to za strategiczny interes. Czy sądzi pani, iż Stany Zjednoczone nie będą pilnowały swoich strategicznych interesów? Moim zdaniem to jest najlepsza gwarancja bezpieczeństwa.

Trump chce okraść Ukrainę, a Duda temu przyklaskuje


Nie, nie jest to najlepsza gwarancja bezpieczeństwa dla Ukrainy. To jest próba okradzenia zrujnowanego kraju z tego, co mu jeszcze zostało. Żenująca jest sugestia Dudy, iż Wołodymyr Zełenski powinien sobie odpowiedzieć na pytanie: kto będzie czerpał z bogactw Ukrainy, Rosja czy USA? Czy prezydentowi nie przychodzi do głowy taka prosta myśl, iż z surowców Ukrainy powinna korzystać Ukraina? Że wyzyskiwanie tego kraju nie będzie, co prezydent uporczywie powtarza, "strategicznym" interesem USA?

Firmy amerykańskie zarobią, ile się da, w czasie tzw. pokoju, a jeżeli sytuacja się skomplikuje, to wrócą do domu. Nie, amerykańscy żołnierze nie będą ginąć za ochronę pól wydobywczych, jeżeli Rosja za kilka lat ponownie zaatakuje sąsiada.

Wiele lat temu ukuto termin "Russlandversteher", na określenie tych, którym tak zależało na interesach z Moskwą, iż przymykali oko na jej agresywną politykę i wszystko, co Rosja robiła potrafili wytłumaczyć i zrozumieć. A stąd już był tylko krok do akceptacji, byle tylko bussines as usual. Można odnieść wrażenie, iż od stycznia namnożyło nam się "Trumpversteher", tych, którzy jak, niestety, prezydent Duda, wszystko są w stanie "zrozumieć".

Prezydent rozumie na przykład wojnę handlową, jaką Trump wypowiada Europie: "Skoro prezydent Trump twierdzi, iż Stany Zjednoczone są pokrzywdzone w relacjach celnych z Europą […] to nie mam nic przeciwko, by to sobie zbadał, wyjaśnił i spróbował zrównoważyć". Zabrakło tylko tego, by Andrzej Duda zaczął cłom na towary w UE przyklaskiwać. Andrzej Duda jest też współczujący – w innym wywiadzie oburzał się, iż "oczernianie przez media prezydenta Donalda Trumpa to niekończąca się opowieść". Oczernia to Trump, a nie Trumpa.

Trudno dociec, czy to, co opowiada polski prezydent jest spowodowane głęboką fascynacją postacią swego amerykańskiego odpowiednika czy też kompletnym niezrozumieniem obecnej rzeczywistości. jeżeli natomiast Andrzej Duda dostrzega w tym przypochlebianiu się Trumpowi jakiś interes własny, to niech porzuci nadzieje – ile znaczy dla amerykańskiego prezydenta, to już amerykański prezydent mu pokazał, na zapleczu konferencji CPAC w Waszyngtonie.

Read Entire Article