"Le Monde": European services on the way of Russian spies

news.5v.pl 4 hours ago

Interia współpracuje z czołowymi redakcjami na świecie. W naszym cotygodniowym, piątkowym cyklu „Interia Bliżej Świata” publikujemy najciekawsze teksty najważniejszych zagranicznych gazet. Dziennik „Le Monde”, z którego pochodzi poniższy artykuł, założono pod koniec 1944 r. Od tego czasu gazeta należy do najchętniej czytanych przez Francuzów i stanowi wiodący głos w debacie publicznej.

W Uccle, jednej z 19 gmin należących do regionu stołecznego Brukseli, na gigantycznej działce o powierzchni 46 tys. metrów kwadratowych, otoczona 900-metrowym ogrodzeniem i monitorowana przez liczne kamery, znajduje się rosyjska ambasada.

Ambasada i konsulat miały do 220 akredytowanych członków. Wspomnianą placówkę zdobi też więcej anten satelitarnych niż jakąkolwiek inną ambasadę Rosji w Europie. Oczywiście potwierdza to podejrzenia dotyczące działalności szpiegowskiej, która odbywa się lub odbywała się w jej rejonie, gdzie swoje siedziby mają instytucje Unii Europejskiej (UE) i NATO.

Belgia zawsze była bowiem głównym celem różnych służb Moskwy.

Belgia. Rosyjscy szpiedzy pod dyplomatyczną przykrywką

Kolejnym dowodem jest bezprecedensowe wydalenie „dyplomatów”, którego dokonała Belgia od czasu pełnoskalowej inwazji na Ukrainę w lutym 2022 r. Łącznie objęło ono 68 osób. Warto wspomnieć, iż ośmiu członków delegacji rosyjskiej przy NATO musiało opuścić królestwo jeszcze w październiku 2021 r., co doprowadziło do jej zamknięcia.

Szczytowy moment, w którym wydalono 20 rosyjskich urzędników, miał miejsce w pierwszych miesiącach 2023 r. – Na papierze są to dyplomaci, ale doskonale wiemy, iż zajmują się również innymi działaniami. (…) Działaniami szpiegowskimi i destabilizacyjnymi – oświadczył w marcu 2024 r. ówczesny premier Belgii Alexander De Croo.

„Le Monde”, portal EUobserver, belgijskie media „De Morgen” i „Humo”, a także usytuowane w Pradze Radio Wolna Europa-Radio Liberty postanowiły wspólnie zbadać ich działalność. Tożsamość tych osób potwierdziły trzy niezależne kontakty w zachodnich służbach wywiadowczych. W styczniu odnotowały one również 750 deportacji rosyjskich „dyplomatów” z terytorium państw członkowskich NATO – w tym 40 z Francji. O takich liczbach nie było mowy od zakończenia zimnej wojny.

W skład wspomnianej „dwudziestki” wchodzili wysocy rangą urzędnicy dyplomacji rosyjskiej w Brukseli, „attaché handlowi”, „doradcy”, „sekretarki”, a także pracownicy „służb technicznych”. adekwatnie mowa tu o 19 osobach wydalonych i jednym pracowniku rosyjskiej ambasady, który został „odwołany” przez Moskwę.

Brukselskie „Szpiegowo”. Dziennikarskie śledztwo ujawniło tożsamość agentów

11 rosyjskich agentów zidentyfikowały belgijskie służby, które odmówiły komentarza. Byli to oficerowie rosyjskiej Służby Wywiadu Zagranicznego (SWR), siedmiu należało do tamtejszego wywiadu wojskowego (GRU), a dwóch było powiązanych ze służbą odpowiedzialną za rosyjskie bezpieczeństwo wewnętrzne (FSB). Skontaktowano się w tej sprawie z ambasadą rosyjską w Brukseli oraz z 16 spośród wspomnianych 20 osób, których dane kontaktowe uzyskali dziennikarze „Le Monde” i ich partnerzy – bez odpowiedzi.

Dwoma głównymi przedstawicielami SWR w Brukseli mieli być Dimitrij Jordandi (55 l.) i Igor Goriaczew (46 l.). Obaj stacjonowali w Paryżu: pierwszy studiował w Ecole Nationale d’Administration (ENA), drugi był członkiem rosyjskiej delegacji przy UNESCO. Jordandi pełnił funkcję starszego członka misji Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE) w Bośni, a w tej chwili jest kandydatem do kierowania tożsamą misją w Serbii, Kazachstanie lub Kirgistanie. „W przypadku wszystkich naszych stanowisk stosujemy rygorystyczną politykę rekrutacyjną” – oświadczyła OBWE.

Goriaczew – o którym wiadomo, iż uczestniczył zaledwie w jednym spotkaniu UNESCO w 2018 r. – był menadżerem w Rostecu, czyli państwowej firmie specjalizującej się w produktach high-tech do użytku cywilnego i wojskowego.

– Oficerowie SWR zbierają głównie informacje wywiadowcze na tematy ekonomiczne, polityczne, naukowe, a także wojskowe, ale ponieważ Rosja jest w stanie wojny, mogą brać udział w akcjach sabotażowych i destabilizacyjnych – mówi Mark Galeotti, brytyjski historyk specjalizujący się w kwestiach bezpieczeństwa Rosji.

61-letni Siergiej Petrikow był najważniejszą postacią w GRU operującą w belgijskiej stolicy. Ten były dyrektor rosyjskiej agencji zbrojeniowej Rosoboroneksport odpowiadał za koordynację działań wywiadu wojskowego. Według Galeottiego chodzi o czynności „bardziej brutalne niż te prowadzone przez SWR”, do których można zaliczyć: sabotaż, napaści, porwania i próby zabójstw. Jeden z jego zastępców podał choćby adres w Moskwie, pod którym – jak się okazało – mieści się jednostka 92154, czyli sił specjalnych GRU (Specnazu – red.).

Dwoma domniemanymi funkcjonariuszami FSB, którzy również zostali wydaleni z Brukseli, byli 45-letni Dmitrij Suboczew i Igor Eczin, którzy odpowiadali za ochronę ambasady przed próbami szpiegostwa i monitorowanie – liczącej około 30 tys. osób – rosyjskiej diaspory w Belgii.

Wydalenie rosyjskich „dyplomatów” z Belgii. „Odbudowano zdolności”

Czy wydalenia rosyjskich „dyplomatów”, które miały miejsce w Belgii i innych krajach Europy, osłabiły możliwości kremlowskich służb? Niezupełnie – twierdzi James Appathurai, były rzecznik NATO, a w tej chwili zastępca asystenta sekretarza generalnego ds. innowacji, technologii hybrydowych i cybernetycznych. – Zauważyliśmy niewielki spadek ich wydajności, ale zdolności zostały odbudowane – powiedział 11 lutego.

Jak twierdzi, rosyjskie służby w ostatnich miesiącach dokonywały w Europie aktów sabotażu, podpaleń, ataków na mienie przywódców politycznych i wykolejeń pociągów. Nie sposób jednak ustalić, czy w działania te były zamieszane osoby deportowane z Belgii.

Zespół z holenderskiego Uniwersytetu w Lejdzie zidentyfikował 44 wyraźnie „podejrzane” incydenty w 2024 r., w porównaniu z 13, do których doszło w 2023 r. Szczególne zainteresowanie europejskich służb wzbudziły dwie eksplozje, które miały miejsce w lipcu 2024 r. w centrach DHL w niemieckim Lipsku i brytyjskim Birmingham. Jak się okazało, paczki wysyłane z Litwy zawierały materiały wybuchowe.

Zdaniem ekspertów ds. wywiadu operacja mogła być „testem” przed ewentualnymi atakami na samoloty lecące do Stanów Zjednoczonych lub Kanady.

– Nie będę podawał szczegółów, mogę jedynie potwierdzić, iż obawy, iż Rosja przygotowuje ataki na samoloty nie tylko w Polsce, ale na całym świecie, są uzasadnione – powiedział w styczniu polski premier Donald Tusk, co spotkało się z wielokrotnymi zaprzeczeniami strony rosyjskiej.

Wojna w Ukrainie a rosyjski sabotaż w Unii Europejskiej

Inne podejrzane pożary, które miały miejsce w warszawskim centrum handlowym w maju 2024 r. oraz kilka dni wcześniej w wileńskim sklepie Ikea, również naprowadziły śledczych na trop rosyjskich służb. Płomienie w należących do pewnego Ukraińca magazynach w Londynie i Madrycie również budzą wątpliwości. Podobnie jak przypadki zagłuszania sygnału GPS, zanieczyszczenia zakładów uzdatniania wody, przerwania kabli podmorskich, aktów wandalizmu czy kampanie dezinformacyjne w Niemczech, Szwecji, Finlandii i krajach bałtyckich. Belgia ze swojej strony wspomniała również o cyberatakach, które rozpoczęły się zaraz po tym, jak zaczęła okazywać swoje wsparcie Ukrainie.

W czerwcu 2024 r. w Paryżu odkryto pięć trumien okrytych francuską flagą z napisem „Francuscy żołnierze w Ukrainie”. Zdaniem naukowców z Uniwersytetu w Lejdzie ten pozornie „odosobniony incydent” w rzeczywistości stanowi część „zorganizowanej kampanii z użyciem różnych środków” – wyjaśnił 8 stycznia Bart Schuurman, specjalista ds. terroryzmu i przemocy politycznej.

Francisca Bostyn, dyrektorka Służby Bezpieczeństwa Państwa Belgii, w wywiadzie opublikowanym 17 stycznia w belgijskim dzienniku „L’Echo” zauważyła, iż „wiele spośród tych incydentów trudno wprost przypisać Rosji, która korzysta z tej dwuznaczności, licząc na uniknięcie bezpośredniej lub szeroko zakrojonej konfrontacji”.

Tak działają rosyjskie służby. Kluczową rolę pełnią pośrednicy

Steve Charlier, rzecznik beligijskiego Organu Koordynującego ds. Analizy Zagrożeń (OCAM – red.): „Możemy podejrzewać, iż rosyjski reżim jest inicjatorem pewnych incydentów, ale zwykle działa on przez pośredników. W ten sposób zawsze może zaprzeczyć swojemu udziałowi. To technika zwana ’wiarygodnym zaprzeczeniem'”.

Korzystanie z usług „pośredników„, służące ukryciu tożsamości osób stojących za operacjami szpiegowskimi i sabotażowymi, to kolejna cecha charakterystyczna nowego rosyjskiego modus operandi – wskazują natowskie służby.

Ich belgijscy odpowiednicy zauważyli natomiast, że osoby ubiegające się o azyl były m.in. wykorzystywane do sprawdzania instalacji wojskowych znajdujących się w pobliżu ich miejsca zakwaterowania. W styczniu tamtejsze ministerstwo obrony poinformowało o operacjach mających na celu ocenę odporności obiektów wojskowych, takich jak stanowisko do usuwania i niszczenia ładunków wybuchowych we Flandrii Zachodniej.

Rosjanie rekrutują „niezależnych agentów”. Płacą w kryptowalutach

Służba Bezpieczeństwa Państwa Belgii w swoim najnowszym raporcie rocznym z połowy stycznia odnotowała, iż po wydaleniu rosyjskich dyplomatów Moskwa zaczęła rekrutować niezależnych agentów za pośrednictwem aplikacji Telegram. Za wykonanie ściśle określonych misji otrzymywali oni zapłatę w kryptowalutach. „W celu wywołania niepokojów lub szerzenia ideologicznych przekazów” – wskazano w raporcie.

Jak podkreśla Appathurai, rosyjscy agenci – bardziej skłonni do podejmowania ryzyka niż przed wojną w Ukrainie – w lipcu 2024 r. nie wahali się rozważyć próby zamachu na Armina Pappergera, szefa niemieckiej firmy zbrojeniowej Rheinmetall, która zaopatruje Kijów. Próba ta zakończyła się jednak niepowodzeniem.

Od kilku miesięcy pod ścisłą ochroną znajdują się menedżerowie Euroclear – międzynarodowego depozytu z siedzibą w Brukseli, w którym znajdują się 183 miliardy euro zamrożonych funduszy należących do rosyjskiego banku centralnego. Z naszych informacji wynika, iż kolejnym celem rosyjskich „dyplomatów” była Umicore, belgijska firma międzynarodowa specjalizująca się w produkcji zaawansowanych produktów dla nowych technologii. Jej rzeczniczka, Marjolein Scheers, ani nie zaprzecza, ani nie potwierdza tych doniesień, stwierdzając jedynie, iż „nie może dzielić się informacjami z podmiotami zewnętrznymi”.

Dziś europejscy urzędnicy bardzo poważnie traktują informacje pochodzące od służb wywiadowczych. Na podstawie tych danych Kaja Kallas, szefowa dyplomacji UE, powiedziała w połowie stycznia, iż możliwy rosyjski atak mający na celu przetestowanie europejskich zdolności może nastąpić „w ciągu trzech do pięciu lat”. Belgia utrzymuje w tej chwili „normalne, choć minimalne” stosunki dyplomatyczne z Moskwą, ale „nie może zaakceptować, iż są one wykorzystywane do celów szpiegowskich” – powiedział Pierre Steverlynck, rzecznik belgijskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych.

Artykuł przetłumaczony z „Le Monde”. Autor: Jean-Pierre Stroobants

Tłumaczenie: Nina Nowakowska

Tytuł, lead, śródtytuły oraz skróty pochodzą od redakcji

Zobacz również:

Sybiha po spotkaniu z Sikorskim: Czekamy na stanowisko Rosji/AFPTV /AFP

Read Entire Article