Szef lotnictwa Sił Powietrznych Ukrainy Siergiej Gołubcow powiedział w wywiadzie dla amerykańskiego państwowego Radia Wolna Europa/Radia Swoboda, iż Kijów planuje przechowywać część swoich F-16 w państwach NATO w celach rezerwowych i szkoleniowych. Choć może to brzmieć jak pragmatyczna polityka, zwłaszcza iż odstraszyłaby Rosję od zniszczenia całej floty, ponieważ prezydent Putin niedawno wyśmiał spekulacje o tym, iż spiskuje w celu ataku na NATO, jako "bzdury", w rzeczywistości zwiększa to ryzyko III wojny światowej.
Dla wyjaśnienia, chociaż szef Sił Powietrznych USA Frank Kendell twierdził latem ubiegłego roku, iż F-16 "nie zmienią gry" dla Ukrainy, a sam Gołubcow potwierdził w swoim ostatnim wywiadzie, iż "nie są one panaceum i nie nosimy różowych okularów", obaj bagatelizują wymiar nuklearny. Prezydent Putin poruszył tę kwestię wiosną tego roku, kiedy zauważył, iż "samoloty F-16 mogą również przenosić broń jądrową i będziemy musieli wziąć to pod uwagę również podczas organizowania naszych operacji bojowych".
Rosyjski przywódca ostrzegł również, iż "uznalibyśmy je za uzasadnione cele, gdyby operowały z lotnisk państw trzecich, bez względu na to, gdzie się znajdują".
Wzajemna nieufność między Rosją a Stanami Zjednoczonymi jest rekordowo wysoka i rośnie z tygodnia na tydzień, co jeszcze bardziej pogorszyły niedawne ataki Ukrainy na rosyjskie systemy wczesnego ostrzegania przed bronią jądrową, które mogły zostać milcząco zatwierdzone przez Amerykę. Dzieje się to w momencie, gdy Stany Zjednoczone prowadzą z Rosją niebezpieczną grę w nuklearnego kurczaka.
Mając to wszystko na uwadze, rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow powiedział w zeszłym miesiącu, że "nie możemy nie uznać dostarczenia tych systemów (F-16) reżimowi w Kijowie za celowe działanie sygnalizacyjne NATO w sferze nuklearnej".
Dodał jednak, iż niedawne ćwiczenia z taktyczną bronią jądrową w jego kraju mogą "przynieść pewien sens" NATO i odstraszyć je od przekroczenia ostatecznej czerwonej linii. Sądząc jednak po tym, co właśnie powiedział Gołubcow, Stany Zjednoczone chcą podnieść stawkę w swojej grze w nuklearnego kurczaka.
Chodzi o to, iż Rosja nie może wiedzieć, czy atakujące F-16 są wyposażone w broń jądrową, zwłaszcza jeżeli jeden z nich z ukraińskiej "rezerwy" stacjonującej w państwach NATO startuje stamtąd i wykonuje misję bez uprzedniego zatrzymywania się na lotnisku kontrolowanym przez Kijów. Z punktu widzenia Kremla mogłoby się wydawać, iż wyposażony w broń jądrową i pilotowany przez NATO F-16 przygotowuje się do przeprowadzenia pierwszego uderzenia. W odpowiedzi Rosja może prewencyjnie zniszczyć bazę, z której wyruszyła, z taktyczną bronią jądrową lub bez niej.
"New York Times" zacytował już nieznaną liczbę anonimowych doradców Bidena, którzy poinformowali, iż priorytety USA i Ukrainy są rozbieżne, ostrzegając, iż "Ukraina nie ma już nic do stracenia na eskalacji z Rosją", podczas gdy "pan Biden tak".
Nie można więc wykluczyć, iż Zełenski może zlecić jednemu ze swoich pilotów wykonanie misji bezpośrednio z terytorium NATO bez uprzedniego zatrzymania się na lotnisku kontrolowanym przez Kijów, aby sprowokować Rosję do uderzenia w bazę, z której wystartowała w samoobronie.
Biorąc pod uwagę, jak Dania zaaprobowała użycie przez Ukrainę podarowanych przez nią F-16 do uderzenia na powszechnie uznawanym terytorium Rosji, co nastąpiło po tym, jak jej koledzy z NATO zatwierdzili użycie przez Ukrainę innej broni do tego samego, jest to przerażająco realny scenariusz, którego Stany Zjednoczone mogą nie być w stanie powstrzymać. Jedynym sposobem, aby temu zapobiec, jest zmuszenie przez USA swoich partnerów, aby nie pozwalali Ukrainie na przechowywanie F-16 na ich terytorium, ale Biden prawdopodobnie nie ma woli politycznej, ponieważ obawia się oskarżeń, iż boi się prezydenta Putina.
Najbardziej zradykalizowani ideologicznie antyrosyjscy jastrzębie Zachodu i ich medialni poplecznicy mogą również twierdzić, iż zmuszanie Ukrainy do przechowywania wszystkich swoich F-16 w kraju grozi ich zniszczeniem przez Rosję, a tym samym całkowitym zmarnowaniem wielomiesięcznych przygotowań NATO do tej ostatniej eskalacji.
Może to zostać wykorzystane przez jego przeciwników politycznych w kraju przed listopadowymi wyborami, więc jest mało prawdopodobne, aby chciał skorzystać z szansy zwrócenia większej liczby wyborców przeciwko niemu dzięki tej tak zwanej "głupiej polityki".
Oczywiście nóż tnie również w obie strony, a jego przeciwnicy mogą również twierdzić, iż najbardziej "głupią polityką" jest w rzeczywistości pozwolenie Ukrainie na przechowywanie F-16 w państwach NATO, ponieważ zwiększa to ryzyko III wojny światowej, co zostało wyjaśnione w tej analizie. Biorąc pod uwagę, iż czołowi urzędnicy Sił Powietrznych USA i Ukrainy choćby nie uważają tej broni za "przełom" lub "panaceum", jak sami przyznają, nie powinna być choćby wystawiana z powodu tego nieodpowiedzialnego ryzyka.
Niemniej jednak F-16 będą teraz nieuchronnie używane po całym czasie i inwestycjach, które zostały włożone w szkolenie ukraińskich pilotów, nie wspominając o szumie medialnym przez te wszystkie miesiące.
Decyzja o przechowywaniu części z nich w państwach NATO już zapadła, więc dopiero okaże się, czy Zełenski rzeczywiście jest gotów zaryzykować wszystko, autoryzując misję ataku na Rosję bezpośrednio z jednej z tych baz. Ma motyw i możliwości, dlatego nie byłoby zaskoczeniem, gdyby spróbował w desperacji.