Koniuszewski: Śmierć cywilizacji

myslpolska.info 4 hours ago

Cywilizację złożoną, taką choćby jak chrześcijańska, można porównać do witrażu o wielobarwnych kolorach, ale w którym jakaś barwa dominuje, a przy odpowiednim naświetleniu, ta mozaika otrzymuje swój najgłębszy uduchowiony wymiar.

Taka cywilizacja nie jest w każdym razie obrazem jednobarwnym, jakby tego chciał choćby Feliks Koneczny. Jednokolorowe są jedynie kultury proste, rzekłbym prymitywne. Śmierć cywilizacji, w tym też tej chrześcijańskiej wcale nie oznacza końca świata, czy choćby zaniku wszystkich wyższych przejawów życia. Będzie ono trwało i przejawiało swój wyższy wymiar, tylko w inny sposób. Dlaczego zatem te bóle, cierpienia i westchnienia? Rzecz jest w tym, iż życie w warunkach każdej cywilizacji może np. porównać do bytowania w jakiś konkretnych warunkach.

Jest zatem środowisko wody słonej, a także słodkowodnej. W każdym żyją owszem ryby, ale jak wiemy różne. I tym dla ludzkich grup jest właśnie cywilizacja. w tej chwili natomiast znajdujemy się gdzieś może pośrodku epoki i z tego europejskiego akwenu jeden rodzaj wody jest wypompowywany i zastępowany innym. Jedne ryby giną, inne pływają, a są też i te nieliczne, którym udaje się jakoś przystosować do tak radykalnie zmieniających się okoliczności życia. Jak to jednak wygląda w pewnym przybliżeniu i w szczegółach? Co możemy dostrzec i uchwycić z naszej przeszłości? Czy rzeczywiście europejski świat o wielowiekowym trwaniu ostatecznie umiera i to dzieje się na naszych oczach? Kilka konkretnych przykładów zaobserwowanych podczas tegorocznej Wielkanocy. Dodajmy, iż chrześcijaństwo nie tworzy cywilizacji sakralnej. Ukształtowało ono skomplikowany system relacji i odniesień między tym, co jest związane z dominującą religią, a świecką stroną życia. To przez wieki skutecznie funkcjonowało. Jednak Wielkanoc i poprzedzający ją Wielki Tydzień, to zawsze był inny czas, który przede wszystkim wydobywał spod powierzchni codzienności, wszystko to co buduje naszą duchowość. Esencjonalnie można rzec, iż ten Tydzień to był dla wielu czas wzmożonych praktyk religijnych. Świeckie aspekty to np. dobre domowe jadło. Jest właśnie ten obraz witrażowej mozaiki o jednoznacznym kolorycie. Tak było! A dziś? O, jeszcze zapomniałem o muzyce w Wielki Piątek. choćby w dość głębokim PRL była to w mediach muzyka cicha i stonowana. W tym roku, w prowincjonalnym mieście, gdzie zmiany są zawsze spowolnione, przed południem poszedłem do lokalnego Empiku po odbiór zamówionej książki. Prymitywna, adekwatnie zdziczała młodzieżowa muzyka. Na regałach oczywiście jakieś zajączki, lukrowane baranki.

Ale szok przeżyłem o godzinie 15.00. Wiadomo, iż przyjęło się, iż jest to Godzina Skonania. Otóż zadzwoniła do mnie urzędniczka jednego z warszawskich biur i zaczęła omawiać sprawę urzędową, która jest przedmiotem administracyjnego rozpatrzenia. Problem zupełnie drobny, marginalny i drugorzędny. W sam raz na poświąteczny wtorek. Pomyślałem sobie, iż to rzeczywiście już koniec naszej starej cywilizacji, Czy sprawa jest wciąż do odwrócenia? Jest! Ale kto by miał to zrobić? choćby duchownym jest z tym dobrze. Już po 1989r. pracowałem z pewnym funkcyjnym urzędnikiem z opinią prawdziwego komunisty. Na moje pytanie, czy chciałby powrotu PRL, odparł: a wie pan już adekwatnie nie…

Antoni Koniuszewski

Myśl Polska, nr 25-26 (22-29.06.2025)

Read Entire Article