W Europie francuska firma energetyczna Total lubi przedstawiać się jako ekologiczna. Ale kiedy tylko jej dyrektor generalny, Patrick Pouyanne, miał sposobność zadać pytanie amerykańskiemu prezydentowi w trakcie wideokonferencji na dużej scenie Światowego Forum Ekonomicznego w Davos, nagle wszystko zaczęło kręcić się wokół eksportu LNG i cen gazu.
Nieco później przyszła kolej na Briana Moynihana, człowieka, który po półtorej dekady na stanowisku kierowniczym w Bank of America miał wystarczająco dużo odwagi, by zapytać Trumpa, w jaki sposób jego liczne dekrety napędzą rynki akcji.
„The business of business is business„, ignorowany przez wiele lat bon mot nagrodzonego Nagrodą Nobla ekonomisty Miltona Friedmana, nagle wraca do łask. Postawa dobrego samarytanina, którą Klaus Schwab, założyciel WEF, lubił umieszczać na sztandarach Davos, została odłożona do lamusa.
Przemówienia Klausa Schwaba podczas 55. Światowego Forum Ekonomicznego w Davo, 21 stycznia 2025 r.
Czasy prowadzenia biznesu w oparciu o wspólne wartości minęły. — Jednym z terminów, które często słyszy się w Davos w tym roku, jest niemieckie słowo Realpolitik, oznaczające potrzebę pragmatycznego reagowania na zmienioną rzeczywistość — zdradza Wolfgang Fink, szef niemieckiego oddziału banku inwestycyjnego Goldman Sachs, w rozmiwie z „Die Welt”.
— Podstawową wartością, która obowiązuje w gospodarce, jest wzrost gospodarczy — dodaje Nick Studer, szef międzynarodowej firmy konsultingowej Oliver Wyman. — W tym sensie kończy się pewna era.
Lepiej zarobić niż wygrać pokojowego Nobla
To, co działa, jest dobre — a przynajmniej nie jest złe. Nowy ultrapragmatyzm dotarł choćby do polityki europejskiej. Lojalność wobec sojuszu gwałtownie staje się przedmiotem negocjacji. Oczywiście Europa będzie trwać przy swoich wartościach, ogłosiła przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen w Davos, by niecałą minutę później przejść do relatywizacji.
W pierwszą wspólną podróż nowa Komisja uda się do Indii. Von der Leyen ogłosiła to jako rzecz zupełnie oczywistą, ignorując fakt, iż coraz bardziej widoczne są tam tendencje autorytarne. Chciała również „rozszerzyć stosunki handlowe i inwestycyjne z Chinami, jeżeli to możliwe” — tak jakby debata o „de-riskingu” nigdy się nie odbyła. Będziemy działać „poza blokadami i tabu”, zapowiedziała von der Leyen.
Nie jest niczym nowym, iż szlachetne wartości i konkretne decyzje korporacyjne są ze sobą w konflikcie. — jeżeli jesteś w firmie, musisz codziennie optymalizować między wartościami a interesami — przyznaje w Davos Joe Kaeser, przewodniczący rady nadzorczej Siemens Energy. — Ale koniec końców to klienci decydują, a klienci mają swoje interesy. jeżeli nie służysz tym interesom, możesz wygrać Pokojową Nagrodę Nobla za politykę korporacyjną opartą na wartościach, ale nie będziesz mieć większej sprzedaży.
Nowością jest jednak to, iż liderzy biznesu poruszają się w świecie, w którym najmniejszy wspólny mianownik wartości skurczył się do minimum. Dotyczy to przede wszystkim podstawowych idei związanych z porządkiem gospodarczym. Ideały takie jak swobodny przepływ towarów i kapitału, rozsądna polityka fiskalna i stabilność monetarna — podsumowane w latach 80. z wielkim publicznym skutkiem jako „konsensus waszyngtoński” — są kwestionowane choćby w kręgach burżuazyjno-liberalnych.
Jednak choćby demokracja, prawa obywatelskie i rządy prawa nie są już uniwersalnymi wartościami w świecie, w którym Zachód ma dwóch głównych antagonistów, Chiny i Rosję, i w którym wiele dużych gospodarek wschodzących chętnie staje po stronie jednej (USA) lub drugiej (Chiny) w zależności od potrzeb.
Według analiz przeprowadzonych przez kalifornijski Hoover Institution, okres świetności liberalnych demokracji w skali globalnej minął ćwierć wieku temu i jest mało prawdopodobne, aby trend ten odwrócił się w najbliższym czasie. — To, co jednak powinno nas naprawdę martwić, to fakt, iż pozostało już tylko kilku orędowników porządku światowego opartego na wartościach — powiedział w Davos Steven Pinker, psycholog z Harvardu. Ostatni głośni obrońcy w ramach G7 w tej chwili ustąpili, jak Justin Trudeau, lub są poważnie osłabieni, jak Emmanuel Macron.
Wiara w uniwersalne wartości była błędna
Fundamenty również się rozpadają. Przekonanie, iż społeczeństwa automatycznie przechodzą od tradycyjnych do świecko-racjonalnych wartości i od trybu przetrwania do ideału samorealizacji wraz ze wzrostem dobrobytu materialnego, okazało się błędne. Jak pokazuje regularne badanie World Value Survey (WVS), wartości nie są zbieżne w skali międzynarodowej i niekoniecznie wszystkie zmierzają w tym samym kierunku.
Najlepszym tego przykładem są Stany Zjednoczone, pomimo ich globalnego wpływu na dobra konsumpcyjne i rozrywkę. choćby przed erą Trumpa Stany Zjednoczone miały, według autorów WVS, „znacznie bardziej tradycyjny system wartości niż jakiekolwiek inne społeczeństwo postindustrialne z wyjątkiem Irlandii”.
Tym, co łączy Amerykanów z innymi narodami, jest jednak ich gotowość do łamania reguł gry. Pokazuje to na przykład tradycyjny „Barometr Zaufania Edelmana”, w ramach którego w tegorocznej, niedawno opublikowanej edycji przebadano 33 tys. osób w 28 krajach. Zgodnie z wynikami ankiety aż jedna czwarta społeczeństwa uważa za w porządku celowe rozpowszechnianie dezinformacji (25 proc.), stosowanie przemocy (23 proc.) lub niszczenie mienia innych osób (również 23 proc.)
Transmisja przemówienia prezydenta Donalda Trumpa na forum w Davos, 23 stycznia 2025 r.
To, co realna polityka gospodarcza oznacza na tle takich trendów, nie jest wcale jasne. jeżeli istniejące zasady są postrzegane jako błędne, a choćby jeżeli znaczenie zasad jest ogólnie kwestionowane, stanowi to wyzwanie, zwłaszcza dla Niemców, którzy również lubią skupiać się na zasadach, jeżeli chodzi o kwestie gospodarcze.
To nie był przypadek, iż ówczesna kanclerz Niemiec Angela Merkel zaproponowała w Davos w 2009 r., aby uporządkować bałagan spowodowany globalnym kryzysem finansowym: Merkel chciała stworzyć „Światową Radę Gospodarczą” pod patronatem ONZ. W tamtym czasie niemiecka kanclerz została zignorowana. Dziś w Davos spotkałaby się z cynicznym śmiechem.
Optymiści w Davos w tym tygodniu zakładali, iż realpolitik będzie ostatecznie nazwą gry, zwłaszcza w kontaktach z nowym amerykańskim prezydentem. Że w końcu dojdzie do porozumienia. Groźby, zgodnie z popularnym myśleniem życzeniowym, są raczej taktyką negocjacyjną. Ostatecznie skoro jest biznesmenem, to będzie szukać okazji do zawarcia transakcji. Jak to ujął Olaf Scholz w Davos, kierując swoje słowa w stronę Waszyngtonu: „Porozumienie często leży również w naszym własnym interesie”.