Amerykański film fabularny z 1994 roku w reżyserii Roberta Zemeckisa pt. Forrest Gump , którego scenariusz został oparty na powieści o tym samym tytule Winstona Grooma, to wzruszająca historia chorego na autyzm bohatera powieści, w którego w filmie wcielił się Tom Hanks. W filmie znajdują się autentyczne wstawki dokumentalne, do których, dzięki komputera, wmontowano postać Forresta. W ten sposób Forrest „spotyka” między innymi Johna Lennona i prezydentów USA – Johna F. Kennedy’ego i Lyndona Johnsona...
Nic wzruszającego nie ma w historii Michała Kołodziejczaka – radnego z gminy Błaszki w województwie łódzkim. Kołodziejczak wyrzucony z PIS-u w 2015 roku za organizację zadymy – postanowił się zemścić na PISie, organizując kolejne zadymy. Kołodziejczak zorganizował choćby "kocioł" pod Ambasadą Stanów Zjednoczonych, gdzie pokazał „fucka” ambasadorowi USA!
Za to niewątpliwe bohaterstwo, Kołodziejczak został nagrodzony przez Donalda Tuska pierwszym miejscem na liście wyborczej w Koninie. A więc w miejscowości, która naturalnie należała się Romanowi Giertychowi – obrońcy rodziny Tusków. Na nic się więc zdały skoki Romana („kto nie skacze ten jest z PISem”) w porównaniu z „fuckiem” Kołodziejczaka….
Historia zadymiarza Kołodziejczaka to w istocie parodia Forrest Gumpa, który spotyka się z prezydentami Stanów Zjednoczonych. I choć Kołodziejczakowi, pokazującemu „fucka” Ameryce – nie uda się nikogo przekonać, iż spotkał się z prezydentami Trumpem lub Bidenem, to przecież – zgodnie z programem wyborczym Platformy – można spokojnie spotkać się ze zmarłym i go opluć. Padło więc na nieżyjącego Kornela Morawieckiego, czyli na ojca premiera.
Tu Kołodziejczak puścił wodze fantazji niczym wiatry, które regularnie puszcza jego pryncypał Donald Tusk, czym tak zachwyciła się doktór Kinia Gajewska – o iloczynie inteligencji równym 180. Kołodziejczak zmyślił więc historyjkę o tym, iż Kornel Morawiecki zwierzył mu się na łożu śmierci ze swej nienawiści do syna, czyli do premiera Mateusza Morawieckiego!
Kołodziejczakowi – w przeciwieństwie do twórców Forrest Gumpa - nie jest zatem potrzebny żaden komputer, by „przypomnieć” sobie z kim ważnym się spotkał i co mu ta ważna osoba powiedziała. Być może dowiemy się wkrótce, iż Kołodziejczak spotkał się także ze ś.p. Lechem Kaczyńskim i choćby z nim rozmawiał! A co Kołodziejczakowi mógł odpowiedzieć b. prezydent Warszawy i Polski? Na to - ku zaskoczeniu Kołodziekczaka - znajdziemy odpowiedź w Wikipedii:
Spieprzaj, dziadu! – to słowa wypowiedziane przez Lecha Kaczyńskiego po tym, jak wsiadł do samochodu tuż po zakończeniu spotkania wyborczego na rogu ulic Stalowej i 11 Listopada na warszawskiej Pradze-Północ w listopadzie 2002, przed drugą turą wyborów na prezydenta miasta stołecznego Warszawy. Czy słowa ś.p. Lecha Kaczyńskiego, kończące kilkukrotne próby uciszenia uporczywie zaczepiającego go uczestnika spotkania, dotyczyły właśnie Kołodziejczaka?Być może potwierdzi je w TVN-ie sam bohater listy Platformy Obywatelskiej w Koninie?
Jest także bardzo prawdopodobne, iż Kołodziejczak - usiłując znaleźć uznanie w okręgu naturalnie należącym do Romana Giertycha - przypomni sobie, iż także spotkał się z Papieżem i iż ma na to świadków! Bo czy da się zapomnieć, iż Papież na widok Kołodziejczaka krzyknął tylko „Jezus Maria!” i zrobił znak Krzyża?