21 listopada, na konferencji prasowej lider Koalicji Obywatelskiej, Donald Tusk, poinformował media o zamiarze powołania trzech nowych komisji śledczych. Media w przerwie posiedzenia Sejmu zostały poinformowane o tym, iż Tusk rozmawiał już z marszałkiem Sejmu, Szymonem Hołownią, w tej sprawie. To właśnie od niego zależy powołanie tych komisji. Mają się one zajmować jednymi z największych afer rządów Prawa i Sprawiedliwości. Nieznane są ich składy, ale na pewno znajdą się w nich posłowie Michał Szczerba i Dariusz Joński z Koalicji Obywatelskiej.
❗️ Tak jak obiecaliśmy. Jednym z pierwszych zadań nowego rządu będzie rozliczenie rządów PiSu.
Zaczniemy od powołania komisji śledczych do spraw Pegasusa, afery wizowej i wyborów kopertowych👇 pic.twitter.com/FoyPCQ8v0R
— PlatformaObywatelska (@Platforma_org) November 21, 2023
Prezydent z koperty – ale nie
Pierwsza z nich, która – jak podawał Tusk – może powstać już w przyszły wtorek, zajmie się nieudanymi wyborami kopertowymi. Miały się one odbyć 10 maja 2020, w trakcie pandemii COVID-19. Przegłosowany na trzy miesiące przed wyborami plan prezydenckich wyborów kopertowych miał być koordynowany przez Jacka Sasina, Ministra Aktywów Państwowych. Koncept całkowicie odłączył od tworzenia wyborów Państwową Komisję Wyborczą – choćby w kwestii przygotowywania kart wyborczych. Dane obywateli miała zbierać Poczta Polska poprzez samorządy, a gdy te odmówiły, danych 30 milionów obywateli z rejestru PESEL dostarczył sam rząd.
Na dziesięć dni przed planowanym dniem wyborów pocztowe karty do głosowania wyciekły. Od tego momentu, do skrzynki pocztowej mógł je wrzucić każdy. Po zorientowaniu się w sytuacji, wybory odwołano na trzy dni przed planowanym terminem. Mimo wszystko, prezydent Andrzej Duda podpisał ustawę o wyborach korespondencyjnych… po ich odwołaniu. Na koniec Państwowa Komisja Wyborcza, odsunięta od przygotowywania nieudanych wyborów, które się nie odbyły, ale odbyły, zleciła ich powtórzenie. Na sam koniec Poczta Polska zażądała sobie od Krajowego Biura Wyborczego 70 milionów złotych. Z naszych podatków.
Pegasus – „wielki brat” dla opozycji
Druga z komisji śledczych ma się zająć tzw. aferą Pegasusa. Ta sprawa sięga grudnia 2021 roku, kiedy to ujawniono, iż mecenas Roman Giertych i prokurator Ewa Wrzosek, nieprzychylni władzy PiSu, byli podsłuchiwani dzięki izraelskiego systemu szpiegowskiego Pegasus. Z czasem na liście zaczęło pojawiać się więcej nazwisk – szpiegowanymi byli między innymi senator Krzysztof Brejza, były prezydent Sopotu Jacek Karnowski czy lider AgroUnii Michał Kołodziejczak. System Pegasus jest sprzedawany wielu krajom przez izraelską firmę NSO Group. Mógł on zostać użyty między innymi wobec Armeńczyków – w tym przypadku za atakującego uważa się rząd Azerbejdżanu.
Sprawą od stycznia 2022 do września 2023 zajmowała się senacka komisja nadzwyczajna, która jednak nie miała uprawnień śledczych. Ich działalność w sprawie zakończyła się wraz z wydaniem raportu, w którym opisano m.in. kondycję polskich służb specjalnych. Oprócz tego, członkowie komisji złożyli do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez czterech byłych i obecnych członków rządu – ministra spraw wewnętrznych i administracji Mariusza Kamińskiego, byłego szefa CBA Ernesta Bejdy, wiceministra finansów Piotra Patkowskiego czy sekretarza stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości – Michała Wosia. Sprawą zainteresował się również Parlament Europejski, powołując komisję śledczą, która miała zająć się tematem ewentualnych nadużyć ze strony władzy wobec obywateli.
Wizy na lewo, wizy na prawo…
Trzecia komisja ma zająć się tzw. aferą wizową. Jest to definitywnie sprawa najświeższa – wypłynęła ona dosłownie chwilę przed wyborami parlamentarnymi. Wówczas to odkryto, iż Ministerstwo Spraw Zagranicznych zatrudnia firmy pośredniczące w zdobywaniu wiz, przy czym proces bywa przyspieszony przez składane łapówki. Firmy takie znajdowały się między innymi w Indiach, Nigerii czy na Filipinach. Procederem manualnego sterowania procesem wizowym zajmował się asystent wiceministra spraw zagranicznych Piotra Wawrzyka, Edgar K.
Szef polskiego MSZ, Zbigniew Rau, pozbawił stanowiska obydwóch sterujących tą akcją. Razem z nimi, posadę stracił Jakub Osajda, który był dyrektorem biura prawnego i zarządzania zgodnością dokumentów. Mimo wszystko, pojawiają się doniesienia o niezerwaniu przez MSZ współpracy z częścią firm pośredniczących procesowi wizowemu. Mało tego, nie wiadomo, ile osobiście zarobili z łapówek sterujący procesem wizowym w Warszawie. Tymi tematami zajmie się już nowa, powołana do końca roku komisja.