Karolczuk: War and inflation

myslpolska.info 3 hours ago

Wojna wymaga oderwania masy ludzi od codziennych zajęć związanych z produkcją, a produkcja rynkowa częściowo zastępowana jest przez produkcję zbrojeniową. Pieniędzy u żołnierzy i pracowników związanych z przemysłem zbrojeniowym przybywa, a towarów konsumpcyjnych ubywa.

Wydatki państwa rosną, a wpływy do budżetu spadają. Pozostaje drukowanie pieniędzy przez bank centralny i zaciąganie długu politycznego przez państwo, aby pokryć wydatki na bieżące potrzeby. Widoczny staje się brak niektórych towarów i wzrost ich cen, rozpoczyna się inflacja, spadają płace realne pracowników najemnych, emerytury i renty. Sytuacja staje się korzystna dla kombinatorów, spekulantów i urzędników o słabym kośćcu moralnym.

Inflacja i dług publiczny towarzyszyły wszystkim ważnym wydarzeniom społeczno-politycznym w historii – wojnom, rewolucjom, kryzysom i transformacjom ustrojowym i wpływały na obniżenie poziomu życia szerokich grup społecznych. Inflacja i dług publiczny nie były złem absolutnym, ale istotną dźwignią procesów ekonomicznych i politycznych.

Kiedy w 2015 roku PiS doszedł ponownie do władzy nie musiał walczyć z inflacją, wręcz przeciwnie zaczął na różne cele społeczne (300+, 500+, trzynasta i czternasta emerytura, itd., itp.) rzucać dodatkowe pieniądze na rynek w celu walki z deflacją. Działacze rządzącej wcześniej Platformy Obywatelskiej, zaczęli to nazywać „rozdawnictwem pieniędzy”, ale nie odważyli się przyznać, iż była to konieczność obrony najbiedniejszych grup społecznych powstałych w wyniku ich polityki. Działania antydeflacyjne PiS-u nie były czymś nowym i istotnym wkładem do teorii ekonomii politycznej. Również Joe Biden po wygranych wyborach prezydenckich 11 marca 2021 roku podpisał Amerykański Plan Ratunkowy, zakładający m.in. jednokrotne wypłacenie 1400 dolarów wszystkim dorosłym obywatelkom i obywatelom. Również w Rosji pod przewodnictwem Władymira Putina realizowano różne programy socjalne związane z przyznawaniem obywatelom dodatkowych środków finansowych. Rząd PiS realizował politykę zbrojeń i rekordowych zakupów uzbrojenia, i politykę tę kontynuuje Platforma Obywatelska pod przywództwem Donalda Tuska, po jego tryumfalnym powrocie z Brukseli. A to oznacza groźbę rozwoju inflacji.

Mechanizm powstawania inflacji i jej skutków jest znany od lat. Już w 1920 roku choćby Keynes w swej pracy Ekonomiczne konsekwencje pokoju pisał, iż „Mówi się, iż Lenin oświadczył, iż najlepszym sposobem na zniszczenie systemu kapitalistycznego jest psucie waluty. Poprzez ciągły proces inflacji rządy mogą konfiskować, potajemnie i niezauważalnie, istotną część majątku swoich obywateli. Tym sposobem nie tylko skonfiskują, ale skonfiskują arbitralnie; i chociaż proces ten zubaża wielu, w rzeczywistości wzbogaca niektórych. Wizja takiego arbitralnego przegrupowania bogactw uderza nie tylko w bezpieczeństwo, ale także w zaufanie do sprawiedliwości istniejącego podziału bogactwa. Ci, którym inflacja przynosi nadzwyczajne zyski, większe niż to, na co zasługują i choćby ponad to czego oczekują, stają się »spekulantami«, których zubożona klasy średnia nienawidzi nie mniej niż proletariat. W miarę jak inflacja 235-236 postępuje, a realna wartość waluty zmienia się gwałtownie z miesiąca na miesiąc, wszystkie trwałe stosunki między dłużnikami i wierzycielami, które stanowią ostateczny fundament kapitalizmu, ulegają takiemu całkowitemu rozstrojowi, iż są prawie bez znaczenia; a proces zdobywania bogactwa przeradza się w hazard i loterię. Lenin z pewnością miał rację. Nie ma subtelniejszego, pewniejszego sposobu na obalenie istniejących podstaw społeczeństwa niż psucie waluty. Proces ten angażuje wszystkie ukryte siły prawa ekonomicznego po stronie zniszczenia i robi to w sposób, którego żaden człowiek na milion nie jest w stanie zdiagnozować”.

Ekonomiści polscy którzy przytaczają te poglądy Keynesa, z przyczyn ideologicznych pomijają zdania, w których Keynes (uważany za jednego z największych ekonomistów XX wieku), przywoływał poglądy Włodzimierza Lenina. Przeciwko cytowaniu Lenina istnieje w Polsce faktycznie zmowa milczenia wśród uczonych i publicystów. Jednakże Keynesiści dopuszczali niewielką inflację, nie dlatego, żeby stopniowo podkopać podstawy kapitalizmu, ale uważali ją za korzystną dla gospodarki i wpływającą na zmniejszenie bezrobocia. Nie potrafili jednak wyjaśnić istniejącego paradoksu, a mianowicie pomimo inflacji bezrobocie występowało nadal.

Dlatego wraz z dominacją monetaryzmu i neoliberalizmu w ekonomii politycznej, upowszechnił się pogląd, iż najlepszym wsparciem dla działalności gospodarczej była gospodarka rynkowa działająca bez ingerencji państwa, a narastające nierówności społeczne w skali globalnej miały stanowić społeczne koszty szybkiego wzrostu gospodarczego. Jak zauważył przeciwnik inflacjonizmu, monetarysta Milton Friedman: „Mała inflacja powoduje na początku pewne ożywienie – jak mała dawka narkotyku u nowo uzależnionego narkomana – ale później potrzeba jest coraz większej i większej inflacji, aby spowodować ożywienie. Dokładnie tak jak potrzeba coraz większej i większej dawki narkotyku, aby silnie uzależniony człowiek osiągnął stan upojenia”. I tak właśnie się stało.

Prowojenne wypowiedzi Tuska, Hołowni, Kosiniaka-Kamysza i kilku naszych emerytowanych generałów, którzy nie mają pojęcia o sytuacji geopolitycznej, a wojny znają ze słyszenia – nie napawają optymizmem i zapowiadają dalszy wzrost inflacji i długu publicznego. Dzisiejszy dług publiczny, jest kilkanaście razy większy niż w czasach Edwarda Gierka, i za żyjących w tej chwili pokoleń nie dojdzie do jego spłaty, a koszty obsługi długu są ogromne.

Kiedyś istniała fizyczna bariera psucia pieniądza, w postaci ilości posiadanego złota i srebra. We współczesnym systemie demokratycznym, od kiedy władze polityczne są wybieralne, stoją przed pokusą uciekania się do inflacji jako środka zdobywania głosów wyborczych, poprzez pobudzenie popytu przed wyborami. We współczesnym świecie istnieją dodatkowe przyczyny rozwoju inflacji i długu publicznego – realizowane są prace w głównych państwach świata prace nad stworzeniem systemu walut elektronicznych, których wartość i wartość płac będzie programowalna i nie związana bezpośrednio z wydajnością pracy zatrudnionego. Jedną z rozważanych opcji jest okresowa dewaluacja walut i likwidacja dotychczasowego systemu rozliczeń międzynarodowych. Dlatego wszystkie kraje od dłuższego czasu zaczęły gromadzić zapasy złota.

Apologeci kapitalizmu, odwracając jednak uwagę społeczną od faktycznych przyczyn kryzysu i jego społecznych skutków – całą winę położyli na COVID, bezprawne sankcje Bidena, no i oczywiście „kontrsankcje Putina”. Tzw. kontrsankcje Putina były w rzeczywistości skutkami sankcji Zachodu, głównie zaś USA, które próbują rozwijać się kosztem Rosji, Chin i Unii Europejskiej. Pomimo tego, iż Stany Zjednoczone są największym dłużnikiem świata, dotychczas udawało im się utrzymywać stabilność swojej waluty i unikać zwiększonej inflacji. Dzieje się tak dlatego, iż Stany Zjednoczone, z tej racji, iż dolar pełni rolę światowej waluty rezerwowej, mogą posiadać chroniczny deficyt handlowy i przerzucać inflację do innych krajów, i kontynuować nieznany w historii program zbrojeniowy, który pozwala zniszczyć obecną cywilizację.

Dedolaryzacja handlu światowego

Do tej pory próby wyłamania się poszczególnych państw z systemu rozliczeń dolarowych zakończyły się tragicznie za sprawą oligarchii finansowej USA. Saddam Husajn chciał cenę ropy naftowej wyrażać w euro, a Maummar Kaddafi chciał stworzyć nową walutę regionalną – denara opartego na złocie. Każdy kryzys finansowy i polityczny Stany Zjednoczone załatwiają przy użyciu szerokich strumieni dolarów. Dlatego do tej pory rola dolara, co jest historycznym paradoksem, umacnia się z każdym kryzysem, a nie słabnie. Widoczne jest to podczas wojny na Ukrainie. Stany Zjednoczone praktycznie utrzymują całą armię i administrację ukraińską. A oligarchowie ukraińscy pomimo wojny są w stanie wykupywać przedsiębiorstwa na terenie Polski. Dolary pozyskane w ten sposób, z uwagi na sytuację, muszą parzyć w ręce ich posiadaczy. Dlatego należy podchodzić z dużą ostrożnością do propozycji takich transakcji. Rząd z pewnością pieniądze zdobyte na tych transakcjach przeznaczy na zakup uzbrojenia, które następnie i tak trafi na Ukrainę…

Państwa BRICS zapowiadają ograniczenie między sobą rozliczeń dolarowych i utworzenie wspólnej waluty. Ale dopóki Stany Zjednoczone są głównym lub istotnym partnerem dla gospodarki Chin, Brazylii, Indii czy Afryki Południowej i istnieje niski poziom integracji gospodarczej między krajami BRICS, to dedolaryzacja i stworzenie własnej waluty może mieć tylko ograniczone znaczenie. Stany Zjednoczone są dla tych państw ważnym rykiem zbytu i u nich dokonują zakupów wysoko technologicznych towarów i nowoczesnych technologii. Dopóki więc istnieje zapotrzebowanie na dolary, aby dokonywać zakupów na rynkach trzecich, to sytuacja radykalnie się nie zmieni. A Donald Trump zapowiada sankcje dla tych krajów, które będą wzywały do odejścia od systemu rozliczeń w dolarach.

Istota inflacji

W wielu podręcznikach ekonomii politycznej inflację definiuje się jako ogólny wzrost cen. Główny Urząd Statystyczny definiuje jednak inflację jako proces zmian cen. Koszyk inflacyjny, czyli lista rzędu 1800 badanych towarów i usług pogrupowana jest na 12 kategorii głównych i dzieli się na ok. 340 grup elementarnych. GUS opracowuje koszyki dla 7 grup społeczno-ekonomicznych. GUS nigdy nie publikuje szczegółowej listy badanych towarów, gdyż jak twierdzi, mogłoby to być uznane za sposób ich reklamy. Ale jednocześnie daje to władzom duże możliwości manipulacji wynikami tych badań. W rezultacie takiego sposobu odczytywania przebiegu inflacji, mierzona statystycznie jest zawsze niższa od rzeczywistej i odczuwanej przez poszczególnych obywateli. Ogólny wzrost cen jest różnie odczuwany przez poszczególne grupy społeczne różniące się zamożnością, gdyż o jakości życia danej grupy społecznej decyduje adekwatny dla niej „koszyk dóbr”, mający określone ceny. Źródła i skutki inflacji nie są wyłącznie natury pieniężnej, ale tkwią głęboko w problemach strukturalnych. Związki zawodowe muszą walczyć o rzetelne monitorowanie rozwoju inflacji.

Inflacja wiąże się nie tylko ze wzrostem, ale również ze zmianą relacji cenowych. Proporcjonalny wzrost wszystkich cen nie miałby specjalnie sensu, gdyż nie zwiększałoby to efektu redystrybucyjnego. W tym celu istotne jest to, by ceny jednych towarów rosły szybciej lub wolniej niż innych. Taki zróżnicowany wzrost cen zmienia strukturę konsumpcji poszczególnych grup, warstw i klas społecznych i wiąże się bezpośrednio z ich potrzebami i interesami, decyduje o ich jakości życia. Interesy, stopień uświadomienia przebiegu procesu inflacyjnego i jego skutków, skala zorganizowania poszczególnych klas, warstw i grup w istotny sposób wpływa na zmianę relacji cenowych i inflację pieniądza w odniesieniu do poszczególnych dóbr.

Inna jest inflacja konsumpcyjna, która jest odczuwana przez poszczególnych konsumentów, a inna jest inflacja produkcyjna, odczuwana przez zakłady pracy przy zakupie surowców czy opłatach energetycznych. A jeszcze inna jest inflacja na rynkach finansowych przy zakupie papierów wartościowych państwa czy spółek akcyjnych. Inflacja produkcyjna jest często wyższa i lepiej odzwierciedla przebieg rzeczywistych procesów ekonomicznych w danej gospodarce. Dlatego inflacja produkcyjna i inflacja na rynkach papierów wartościowych mówi więcej o rzeczywistej inflacji danej jednostki pieniężnej.

Fetyszyzacja inflacji

W teorii i codziennej praktyce występuje fetyszyzacja inflacji, podobna do procesu fetyszyzacji towarów, opisanego przez Marksa w Kapitale. W podejściu do problemu inflacji fetyszyzacja polega na tym, iż inflację rozpatruje się na poziomie ilościowych proporcji pomiędzy poszczególnymi towarami i masami pieniądza nie związanymi z poszczególnymi grupami społecznymi. Definiowanie inflacji jako spadku wartości nabywczej pieniądza, trafnie opisuje jedynie jeden ze sposobów przejawiania się inflacji, ale nie wskazuje jej genezy i skutków społecznych. Inflacja bowiem jest zawsze wynikiem całokształtu stosunków produkcji, ich organiczną częścią i jednocześnie wyodrębnionym systemem stosunków socjalno-ekonomicznych.

Istota inflacji nie jest bowiem określona jedynie przez stosunki pomiędzy wartościami wymiennymi towarów i moralne zużycie dóbr, ale głównie przez istniejące stosunki społeczne i często przeciwstawne cele sił społecznych, decydujące o ich jakości życia. To stosunki społeczne przejawiają się jako stosunki między rzeczami i stosunki towarowo-pieniężne. Zmienione w wyniku inflacji stosunki towarowo-pieniężne są wyrazem zmian całokształtu stosunków społecznych i drogą ich pogłębienia. Pomimo deklaracji, z inflacją nie będą skutecznie walczyły te siły społeczne, które z niej korzystają. Masy pracujące działające w izolacji nie są w stanie skutecznie zwalczać inflacji, gdyż powstaje paradoks – nie rozumieją jej faktycznych źródeł, choć odczuwają ją najbardziej. Fetyszyzm towarowy jest czynnikiem ułatwiającym proces inflacji pieniądza, gdyż przejawy i skutki inflacji bierze się za jej istotę i przyczyny.

Inflacja nie jest zjawiskiem czysto pieniężnej i finansowej natury, ale sięga przyczynami głębiej do dysproporcji w strukturze produkcji i podziału, określonej przez nie wymiany oraz stosunków pomiędzy poszczególnymi klasami, ich odłamami lub warstwami i grupami. Niektórzy ekonomiści reifikują stosunki międzyludzkie, a proces powstania inflacji spychają na płaszczyznę relacji cen towarów jako samodzielnych bytów, samodzielnego ruchu cen towarów, a nie widzą przemieszczeni w stosunkach społecznych (w układzie sił społecznych) i leżących u podstawy zmian cen, zmian wartości towarów. W inflacji należy m.in. widzieć stosunek wyzysku społecznego, zmiany podziału wartości dodatkowej oraz efektywności produkcji i kosztów jednostkowych, które intensywnie zmieniają się w gospodarce wolnorynkowej w wyniku niemożliwości planowania i przewidzenia rzeczywistych kosztów produkcji w momencie rozpoczęcia wypuszczania poszczególnych towarów. Problem źródeł inflacji nie tkwi w takim samym stopniu w pracy, co w kapitale. Ich wpływ na inflację i oczekiwania po niej są całkowicie odmienne. Inflacja, zatem, jest nie tylko wyrazem naruszenia zależności pomiędzy oddzielnymi zmiennymi ekonomicznymi, ale jest również areną i sposobem ostrej walki klasowej. Istniejąca w danym momencie struktura cen jest wyrazem nie tylko konkretnych kosztów produkcji, ale również wynikiem istniejącego układy sił społeczno-politycznych, wynikiem świadomości i zorganizowania poszczególnych klas społecznych.

Ceny kształtowane na rynkach nie są wynikiem prostego przełożenia wartości towarów na ceny, ale kształtują się pod wpływem całokształtu stosunków społecznych – ekonomiczno-socjalnych, technologicznych, instytucjonalnych, politycznych, stopnia monopolizacji rynku i gospodarki, siły związków zawodowych, poziomu świadomości, zorganizowania i woli walki klasy robotniczej i innych klas i grup społecznych, stopy procentowej określanej przez politykę państwa. Jednocześnie ceny aktywnie wpływają na stosunki społeczne – dlatego zmiana cen może uruchomić potężne procesy socjalno-ekonomiczne i polityczne, o czym przekonaliśmy się między innymi w 1956, 1970, 1976, 1980 i 1989 roku.

Niestety obecne elity polityczne albo nie rozumieją tych problemów, albo reprezentują tą część społeczeństwa, dla której inflacja nie stanowi problemu lub jest choćby dobrodziejstwem. Wszak wielu parlamentarzystów i urzędników państwowych legitymuje się znacznym majątkiem, posiadaniem kilku mieszkań na wynajem czy luksusowych samochodów. Ale istnieje prawdopodobieństwo, iż obecne elity polityczne w Polsce, dzięki różnym powiązaniom, choćby rodzinnym (jak np. minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski), pchające kraj do wojny, nie licząc się z negatywnymi skutkami inflacji, służą interesom obcych korporacji.

Dyskusje o inflacji w Rosji

Inflacja nie może być niższa niż stawka procentowa oferowana przez bank centralny, ponieważ budżet państwa nie odnosiłby żadnych korzyści z inflacji. A cała przebiegłość rządu polega na tym, iż kredyty, które on zaciąga w cenniejszych pieniądzach, spłaca mniej wartościowymi. Bank Centralny Rosji uzasadnia, iż ponad dwudziestoprocentowa stopa procentowa za oferowane przez niego kredyty służy walce z inflacją. W bankach komercyjnych kredyty udzielane są na 25-30 procent. Deklarowany cel antyinflacyjny jest jednym wielki oszustwem i samooszustwem. Wysoka stopa procentowa nie jest problemem, np. w przemyśle wydobywczym ropy i gazu ziemnego, w handlu, a także przy spekulacjach finansowych. Ponieważ jednak zdecydowana większość przedsiębiorstw, zwłaszcza tych o długim cyklu produkcyjnym i w nowych inwestycjach, nie jest w stanie wygenerować takiej stopy zysku, to:

po pierwsze – przedsiębiorstwa wiedzą, iż nie spłacą takich kredytów, ale przez cały czas biorą kredyty bez opamiętania. Są wówczas w stanie w najlepszym wypadku o kilka miesięcy przedłużyć funkcjonowanie przedsiębiorstwa, po czym zostają definitywnie zamknięte, za bezcen sprywatyzowane lub sprzedane;

po drugie – przedsiębiorstwa produkcyjne, w których zyski są niewielkie, albo w ogóle nie biorą kredytów, albo ograniczają produkcję, zwalniają ludzi i przygotowują się do ogłoszenia bankructwa;

po trzecie – przedsiębiorstwa słabsze ekonomicznie biorą kredyty, ale uzyskane środki lokują na rachunkach oszczędnościowych, gdyż stopa zwrotu na nich jest wyższa niż są w stanie wygenerować zyski z produkcji.

Wszystkie te zachowawcze strategie, przy zbyt wysokich stawkach procentowych, odwlekają jedynie egzekucję na przedsiębiorstwach produkcyjnych. Dochody do budżetu państwa spadają, a inflacja w pełzający sposób dochodzi do pełnego rozmachu. W Rosji zagrożeniom tym podlegają choćby przedsiębiorstwa przemysłu zbrojeniowego. Więc wysoka stopa w Banku Centralnym jest jednocześnie presją na władze polityczne, aby jak najszybciej zakończyć wojnę, albo aby zgodnie z żądaniami oligarchów rozpocząć kolejny, tym razem ostateczny proces prywatyzacji rosyjskich przedsiębiorstw państwowych i bogactw naturalnych. Wysoka stopa procentowa pogłębia wpędzanie rosyjskiej gospodarki w surowcowe jarzmo, z którego nie będzie mogła się nigdy wyzwolić.

Kryzys w Rosji jest więc konsekwencją deindustrializacji Rosji po 1991 roku i dodatkowo pogłębiany przez Bank Centralny dla realizacji interesów rosyjskiej oligarchii o kapitału międzynarodowego. Rosyjski system posiada dużą inercyjność, ale wszyscy czekają na objęcie urzędu prezydenta przez Donalda Trumpa i wyniki przyśpieszonych wyborów do parlamentu w Niemczech, i liczą na powstanie innych możliwości zakończenia działań bojowych na Ukrainie. Rząd Rosji przyznaje ulgi szczególnie ważnym przedsiębiorstwom. Ale nie zmienia to klimatu w całej gospodarce, której ton nadają oligarchowie przemysłów surowcowych, a zwłaszcza w drobnym biznesie. Tłumienie rozwoju gospodarczego wysokimi stopami procentowymi, to polityka „krótkiej kołdry”, obniża ona podaż towarów na rynku, a więc przyczynia się do wzrostu ich cen i inflacji. jeżeli chce się ograniczać inflację, to trzeba przywracać równowagę między popytem i podażą, nie tylko poprzez wzrost cen, ale głównie poprzez wzrost produkcji. Bo inaczej uruchamia się samohamujący mechanizm gospodarczy.

Burżuazja wszystkich narodów równowagę rynkową bardzo chętnie próbuje przywracać poprzez ograniczenie popytu mas pracujących, ale jeżeli wpędzi się je w nędzę absolutną, to siła robocza zostanie utracona bezpowrotnie i otworzy się drogę do kolejnej deindustrializacji. Putin zachowuje jednak jeszcze jedną możliwość – w związku z narastaniem sprzeczności między sektorem przemysłowym i sektorem bankowym – ekipa jego może dokonać nacjonalizacji banku centralnego i nacjonalizacji handlu zagranicznego. Od tego ustrój w Rosji by się nie zmienił, ale przed tym krokiem może powstrzymywać go psychologiczna bariera – istnienie tych rozwiązań w ZSRR…

dr Edward Karolczuk

fot. Moskiewskie City (wikipedia)

CDN

J.M. Keynes, „The economic consequences of the peace”, HARCOURT, BRACE AND HOWE, New York, 1920, s. 235-236.

Ekonomiczne konsekwencje pokoju: Keynes, John Maynard : Free Download, Borrow, and Streaming : Internet Archive, 4.08.2022 r.

Milton Friedman, Rose Friedman, „Tyrania status quo”, Sosnowiec 1997, s. 103.

Myśl Polska, nr 1-2 (5-12.01.2024)

Read Entire Article