
Prezes PiS już zagłosował. Jarosław Kaczyński pojawił się po południu w jednym z lokali wyborczych na warszawskim Żoliborzu. Jego obecność wzbudziła niemałą konsternację. Nie dlatego, iż to znany polityk, ale z powodu jego zachowania. Kaczyński nie wylegitymował się dowodem osobistym, ani paszportem, tylko… legitymacją poselską. W związku z tym powstał mały chaos, ale ostatecznie były premier oddał swój głos.
W niedzielę, 18 maja, o godz. 7:00 otwarto lokale wyborcze – rozpoczęły się wybory na nowego prezydenta Polski. Kilka godzin później w lokalu wyborczym na warszawskim Żoliborzu pojawił się Jarosław Kaczyński. Nie pierwszy raz obecność prezesa PiS wzbudziła konsternację. Tym razem wyniknęła ona z nieokazania przez polityka dowodu osobistego – jak weryfikuje swoją tożsamość większość wyborców. Zamiast tego Kaczyński okazał członkowi komisji legitymację poselską. Czy to w ogóle dopuszczalne?
„Wyborca może zatem okazać komisji dowolny dokument ze zdjęciem — np. paszport, prawo jazdy, legitymację studencką, w tym również dokument, który utracił ważność, pod warunkiem iż ustalenie tożsamości na jego podstawie nie budzi wątpliwości” – informuje Państwowa Komisja Wyborcza.
Najwyraźniej legitymacja poselska Kaczyńskiego spełniała te wymogi, bo prezes PiS oddał głos.
To nie pierwszy raz, kiedy pojawienie się Jarosława Kaczyńskiego w lokalu wyborczym wzbudziło duże emocje. Podczas wyborów w 2023 roku głośno było o nie przepuszczeniu prezesa PiS na początek kolejki – polityk próbował ją ominąć, aby szybciej oddać swój głos. „Fakt” przypomina, iż Kaczyńskiego zdyscyplinowali wówczas cierpliwie oczekujący wyborcy. Jeden z kolejkowiczów palcem wskazał politykowi koniec kolejki, a inni ludzie go w tym poparli.
Źródło: fakt.pl