Premier Mateusz Morawiecki ustosunkował się do żądań rolników zablokowania napływu do naszego kraju ukraińskiego zboża, którego import doprowadza do drastycznej obniżki cen zboża z Polski.
Z patologiczną sytuacją związaną z przyjmowaniem zboża z Ukrainy mamy do czynienia od 1 czerwca 2022 roku. Od tego czasu ukraińscy rolnicy mogą bez ograniczeń taryfowych i pozataryfowych wwozić zboże do UE w ramach tzw. korytarzy solidarnościowych. Zboże miało przejeżdżać przez teren Polski do innych państw, przede wszystkim afrykańskich, a w praktyce większość zostaje w Polsce.
– Tona ukraińskiej pszenicy kosztuje 700-800 zł, podczas gdy nasza kosztowała w listopadzie 1600 zł. Jak mamy z tym konkurować? – pytał rolnik w rozmowie z dziennikarzem Polsat News.
W związku z trwającymi i zapowiadanymi kolejnymi protestami, do sprawy ustosunkował się Morawiecki.
– Poleciłem wicepremierowi Henrykowi Kowalczykowi wypracowanie odpowiednich zasad, które nie tylko pozwolą upłynnić część zboża ukraińskiego, które zostało zgromadzone w Polsce i sprzedać w północnej Afryce, na Bliskim Wschodzie – tam, gdzie miało trafiać – ale również wprowadzenie odpowiednich przepisów, które będą pozwalały ograniczyć wpływ zboża ukraińskiego do Polski – czytamy na Twitterze.
Premier @MorawieckiM w #KPRM: Poleciłem wicepremierowi @Kowalczyk_H wypracowanie odpowiednich zasad, które nie tylko pozwolą upłynnić część zboża , które zostało zgromadzone w Polsce i sprzedać w północnej Afryce, na Bliskim Wschodzie – tam, gdzie miało trafiać – ale również…
— Kancelaria Premiera (@PremierRP) March 29, 2023
Cóż za polityczna taktyka. Morawiecki mówi o zalewie Polski przez zboże z Ukrainy, tymczasem nie kto inny, a on sam jest zainicjował zalanie Polski zbożem ukraińskim.
22 czerwca 2022 roku PAP poinformował: Szef KPRM Michał Dworczyk wskazał, iż rząd pracuje nad tym, by przyjąć z Ukrainy jak najwięcej zboża, które nie może wypłynąć przez zablokowane porty na Morzu Czarnym. W grę wchodzi kilka milionów ton surowca.
Przeczytaj także:
Unia polsko-ukraińska coraz bliżej? “Stałaby się drugim co do wielkości krajem w UE”