Ukazała się bardzo solidna biografia Jana Mosdorfa (1904-1943), pierwszego wodza ONR, zamordowanego w KL Auschwitz, gdzie dał się poznać jako człowiek o wielkich walorach moralnych, który zdobył szacunek ludzi ze wszystkich obozów politycznych, w tym komunistów i Żydów.
Mosdorfa można porównać z Bolesławem Piaseckim, którego biografia, autorstwa Wojciecha Muszyńskiego, ukazała się prawie w tym samym czasie. Co ich łączyło? Po pierwsze, obaj byli „wodzami” młodzieży narodowo-radykalnej, przy czym Mosdorf był nim bardzo krótko (tylko w 1934 roku), Bolesław Piasecki dłużej. Obaj byli zafascynowani filozofią, przy pomocy której starali się wyjaśniać otaczającą ich rzeczywistość. Wreszcie obaj mieli w zasadzie bardzo zbieżne poglądy na tematy społeczno-gospodarcze. A co ich dzieliło? Przede wszystkim ambicja bycia pierwszym. Mosdorf, po tym, jak zaczął się ukrywać latem 1934 roku, dzięki czemu uniknął Berezy – stracił mir wśród młodzieży i potem był już tylko znanym publicystą i teoretykiem.
Ale Mosdorf przeszedł do historii „dzięki” wojnie. Jego męczeńska śmierć w KL Auschwitz (1943) oraz powszechna opinia człowieka oddanego pomocy wszystkim więźniom, także Żydom i komunistom – sprawiła, iż jego nazwisko pojawiało się po 1945 dosyć często w publicystyce i wspomnieniach, w tonie przyjaznym, co było wyjątkiem jeżeli chodzi o przywódców obozu narodowego. W tym czasie żył w PRL jego rywal i ideowy współtowarzysz jednocześnie – Bolesław Piasecki, ale znajdował się on w sytuacji delikatnej. Zresztą prawie nigdy nie zestawiano ich razem, a działacze partyjni, którzy pisali o Mosdorfie (Tadeusz Hołuj, Józef Cyrankiewicz) – o Piaseckim nie wspominali.
Ta część życiorysu Mosdorfa została przez autora książki opisana w sposób wyjątkowo obiektywny i wnikliwy. Autor dotarł chyba do wszystkich publikacji na temat obozowego fragmentu życia Mosdorfa. Warto dodać, iż Kofin często korzysta także z naszych publikacji, tak książkowych, jak i tych na łamach „Myśli Polskiej”. Jest w swoich ocenach bardzo obiektywny, co wyróżnia jego pracę na tle wielu tendencyjnych i płytkich opracowań IPN. Np. odrzuca jako pomówienie teorie głoszone przez niektórych (Tadeusz Płużański, prof. Wiesław Wysocki, itp.), iż w obozie KL Auschwitz agentem Gestapo był Józef Cyrankiewicz (cytuje w tym miejscu także naszego publicystę dr. Adama Cyrę). Podkreślmy, iż autor słusznie rozprawia się z główną tezą oficjalnego przekazu po 1945 – a mianowicie, iż postawa Mosdorfa w czasie wojny i w KL Auschwitz – była „chlubnym wyjątkiem” na tle antysemityzmu większości ludzi z obozu narodowego a on sam „odciął się” od swoich przedwojennych poglądów.
Nie mniej interesująca jest druga część książki poświęcona poglądom ideowym Mosdorfa. Jego poglądy na przyszłość gospodarczą Polski zbliżały go do RNR Falanga Bolesława Piaseckiego. Był np. bardzo zainteresowany gospodarką w ZSRR, czytał Nikołaja Bucharina i był skłonny uznać, iż w wielu dziedzinach odniósł on sukces. Co prawda autor książki stara się nieco pomniejszyć znaczenie tego faktu, ale nie nachalnie. Dla mnie jest pewne, iż gdyby Mosdorf przeżył wojnę i miał możliwość działania w Polsce po 1945 – zaakceptowałby wybór ideowy Bolesława Piaseckiego. Podobnego zdania jest też autor książki.
Na koniec charakterystyczny fragment: „Mosdorf jawił się jako zagorzały krytyk kapitalizmu, który doprowadził do podziału pracy na twórczą i wytwórczą oraz odrodzenia klasowości. Według niego kapitalistyczna żądza życia miała dwa oblicza: homo oeconomicus Smitha i homo sexualis Freuda, prowadząc do wypaczenia głównych zadań człowieka, zastępując twórczość – wytwórczością, potrzeby duchowe (dążenie do doskonałości) – potrzebami cielesnymi (dążenie do luksusu). W swoich pismach, w odróżnieniu od Adama Doboszyńskiego, Mosdorf odrzucał korporacjonizm z „Quadragesimo Anno” Piusa XI, nie odwoływał się w zasadzie do nauk Akwinaty, co uważał za kwietyzm myślowy. Korzystał dość często z ustaleń socjalistycznych teoretyków, od Karola Marksa [którego uznawał za „genialnego analityka” – J.E] po mniej znanego Henriego de Mana, Jana Stachniuka, przywódcy neopogańskiej Zadrugi, a choćby bolszewika Nikołaja Bucharina”.
Znamienne, zwłaszcza w dobie obecnego triumfu dosyć płytkiego antykomunizmu, owocującego często prymitywizacją dyskursu historycznego.
Bardzo interesujący jest fragment biografii poświęcony katolicyzmowi Mosdorfa. Może on niejednego czytelnika zaskoczyć, bo mamy utrwalony obraz ruchu katolicko-narodowego w postaci wręcz integrystycznej. Tymczasem szereg poglądów Mosdorfa może wydawać się dzisiaj jako „nieortodoksyjne”. W końcu lat 20. był np. zdania, iż nie można lansować modelu Polaka-katolika, bo polskimi patriotami mogą być także innowiercy, a choćby ateiści i agnostycy. Pamiętajmy, iż Mosdorf wszedł do życia politycznego wcześniej niż pokolenie Piaseckiego. Ale choćby w latach 30., kiedy „integryzm” w obozie narodowym był już prawie obowiązujący – miał swoje poglądy. Nie podzielał zachwytów na św. Tomaszem czy ideą „powrotu do Średniowiecza”, krytykował Adama Doboszyńskiego za kwietyzm i dogmatyzm.
Pisał: „Powrotu do Średniowiecza nie trzeba brać dosłownie. Jest to hasło negatywne raczej niż pozytywne. Czujemy potrzebę zrzucenia balastów, którymi nas obarczyła era kapitalistyczna; przy tej czynności okazuje się słuszne niejedno, co ta era uważała za przesąd, głupstwo lub hańbę. Powracamy do sprawiedliwej oceny Średniowiecza, ale nie do niego samego. Możemy i powinniśmy czerpać z tej epoki wiele cennych rad, ale tworzyć należy z ich pomocą nowe rzeczy, nie kopie. (…) o ile sięgamy do niego myślą, to dlatego, iż wiemy – i to jest naszą wielką zdobyczą – iż są wartości stałe, niezależne od epok, nie ulegające zmianom, ponadczasowe i ponadludzkie, iż znajomość tych wartości tak powszechna w wiekach średnich, została zagubiona przez ducha ery kapitalistycznej”.
Inspiracji katolickiej szukał u… personalisty Jacques`a Maritaina. Jak pisze autor: „Wprawdzie według Mosdorfa w okresie międzywojennym następował „brzask renesansu katolickiego”, szczególnie w młodym pokoleniu, zdawał sobie jednak doskonale sprawę, iż był on póki co nikły, zgadzając się z Maritainem, który twierdził, że: „nowa cywilizacja chrześcijańska będzie się musiała kształtować i przygotowywać powoli w katakumbach Historii”. Mosdorf na kartach tej cennej biografii jawi się jako człowiek niezwykle bogaty intelektualnie, zagłębiony w kulturze europejskiej, w szczególności francuskiej. Owszem, tak jak większość ówczesnej młodej narodowej inteligencji ulegał złudzeniom, głosił nieraz hasła, które brutalnie zweryfikowała II wojna światowa, ale było to przecież powszechne, nie tylko w szeregach obozu narodowego.
Jan Engelgard
Mateusz Kofin, „Jan Mosdorf (1904-1943). Życie i myśl polityczna”, Wyd. Instytut Dziedzictwa Myśli Narodowej im. Romana Dmowskiego i Ignacego J. Paderewskiego i Neriton, Warszawa 2023, ss. 568.
Myśl Polska, nr 51-52 (17-24.12.2023)