"Uprzejmościami pod adresem Niemiec nie zdobywa się punktów w kampanii wyborczej w Polsce. Premier Donald Tusk podziela co prawda niektóre polityczne poglądy desygnowanego na kanclerza Friedricha Merza, ale skrajnie prawicowe polskie partie przez cały czas podsycają resentymenty wobec zachodniego sąsiada" – pisze Viktoria Grossman w komentarzu opublikowanym w weekendowym wydaniu "Sueddeutsche Zeitung".
Odnosząc się do pożegnalnej wizyty kanclerza Olafa Scholza u premiera Tuska w środę (16.04.2025) w Warszawie, autorka pisze, iż "niemal nikt jej nie zauważył". Grossmann zwróciła uwagę, iż brak było obsługi prasowej i nie zorganizowano konferencji z dziennikarzami.
Polacy czekają na nowy niemiecki rząd
Dziennikarka "SZ" zaznaczyła, iż Polacy czekają z nadzieją na nowy niemiecki rząd. Władze w Warszawie liczą na przekazanie Ukrainie pocisków dalekiego zasięgu Taurus i spodziewają się, iż przyjęty przez Bundestag pakiet finansowy spowoduje ożywienie niemieckiej gospodarki. Pozytywnym aspektem jest umieszczenie w umowie koalicyjnej nowego rządu punktów dotyczących Polski, w tym zapowiedź rozbudowy infrastruktury kolejowej oraz ożywienia Trójkąta Weimarskiego.
"Wygląda na to, iż możliwy będzie nowy dobry początek" – oceniła autorka, korespondenta "SZ" w Warszawie. Jak pisze, Polska oczekuje od Niemiec większej determinacji w polityce obronnej i wsparcia w działaniach na rzecz uszczelnienia granicy wschodniej. Szczegóły nie są znane, ponieważ Tusk odrzuca kompromis azylowy wypracowany przez Unię Europejską. W dodatku, Polskę bardzo irytują wprowadzone przez Niemcy kontrole graniczne. Tusk nazywa je "nieakceptowalnymi".
Nikt nie chce do Berlina
Jak bardzo Tusk będzie chciał się spotkać z Merzem? – zastanawia się autorka. Przypomina, iż w Polsce toczy się kampania przed wyborami prezydenckimi. Dobre relacje z Niemcami mogą być przyczyną porażki, co można było obserwować podczas debaty telewizyjnej w końskich. „Odpowiedź na pytanie, dokąd miałaby prowadzić pierwsza podróż zagraniczna kandydatów, mówi wszystko: nikt nie chce do Berlina” – czytamy w „SZ”. Do Kijowa też nie – dodaje autorka.
Liberalny kandydat Rafał Trzaskowski też nie odważył się na wymienienie jednej z tych dwóch stolic. Powodem jest prawdopodobnie strach przed atakami ze strony prawicowo-nacjonalistycznej partii PiS , która wiernie stoi przy Donaldzie Trumpie i zdystansowała się od prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego.
Czy Tusk stanie obok Merza?
Konkurent Trzaskowskiego, popierany przez PiS Karol Nawrocki powtarza, iż „nie będzie sługą Niemiec”. Antyniemieckie hasła, powtarzane od lat, cieszą się w Polsce popularnością. Z tego powodu Tusk, Trzaskowski i inni politycy unikają wszystkiego, co może być pretekstem do oskarżenia ich o „bliskość wobec Niemiec”.
Grossmann przypomniała, iż w okolicy siedziby Bundestagu ma powstać miejsce pamięci poświęcone ofiarom III Rzeszy i okupacji, a już 8 maja zostanie tam odsłonięty tymczasowy pomnik. Po stronie polskiej mówi się, iż Friedrich Merz, po zaprzysiężeniu na kanclerza na początku maja, mógłby przy tym pomniku oddać hołd ofiarom. „Taki gest chętnie by widziano w Polsce. Pozostaje pytanie, czy Tusk odważyłby się stanąć obok Merza" – zastanawia się w konkluzji Viktoria Grossmann.