“I truly believed him.” They voted for Donald Trump. Now they regret it. “Musk is moving the country.” “There’s something about him that scares me.”

news.5v.pl 2 days ago

Debbie Cobb, 43 lata, konsultantka biznesowa, Indiana

Debbie Cobb urodziła się w stanie Indiana. Jej ojciec służył w amerykańskich siłach zbrojnych, więc jako dziecko często zmieniała z rodzicami miejsce zamieszkania. W jej rodzinie było wielu wojskowych, wspieranie czerwonych było normą — rzadko zdarzało się, by ktoś głosował na Demokratów.

— Dorastałam w dość konserwatywnym środowisku na Środkowym Zachodzie. To Indiana, wieś, obszar Partii Republikańsiej — mówi.

Razem z mężem mieszka w tej chwili w Indianapolis, największym mieście stanu, wychowują córkę. Z zawodu Cobb jest konsultantką biznesową, zalicza się do klasy średniej. Mówi, iż głosowała na Trumpa nie tyle z powodu sympatii do niego, ile z chęci sprzeciwienia się polityce Demokratów.

— Gdybym mogła, głosowałabym na libertarian, ale to nie ma większego sensu — mówi Cobb. — Dla mnie zagłosowanie na Trumpa było zagłosowaniem przeciwko obecnemu kursowi, biurokracji. Popieram też ideę słabszego rządu federalnego, to było dla mnie bardziej decydującym czynnikiem niż sama postać Trumpa — mówi Cobb.

W republikaninie podobała się jej jego stanowczość i fakt, iż nie był tak „przesiąknięty skorumpowanym systemem” jak kandydaci Demokratów. — Wolałam zagłosować na „outsidera” niż na karierowicza przesiąkniętego korupcją — mówi Cobb. Swojego wyboru zaczęła żałować niemal od razu po tym, jak Trump objął urząd i zaczął podpisywać liczne rozporządzenia wykonawcze.

Cobb nie podobał się też sposób, w jaki wypowiadał się o swoich przeciwnikach.

— Zgadzam się z wieloma pomysłami Trumpa, ale odpycha mnie jego gniewny ton. Nasze pokolenie potrzebuje własnego Martina Luthera Kinga. Słusznie on powiedział: „nienawiść nigdy nie pokona nienawiści — pokona ją tylko miłość” — przekonuje Cobb.

Jest również sceptycznie nastawiona do bliskich relacji Trumpa z Muskiem.

— Myślę, iż Elon Musk ma zbyt dużą władzę. Jest w nim coś, co mnie przeraża. Wprawdzie nadużywa się dziś określenia „socjopata”, ale niewątpliwie jest w Musku coś dziwnego, niepokojącego — mówi.

Scott Olson / Staff / Getty Images

Elon Musk w Wisconsin, 30 marca 2025 r.

Są też jednak w polityce Trumpa rzeczy, które popiera. Podoba jej się jego efektywność i sposób, w jaki dokonuje relokacji budżetu. Pochwala na przykład decyzję prezydenta o wycofaniu się z WHO. Jest też przekonana, iż polityka Trumpa polegająca na ograniczaniu świadczeń dla „nielegalnych imigrantów” pomoże bardziej potrzebującym obywatelom kraju.

— Syn mojej koleżanki jest niepełnosprawny, nie może nic zrobić samodzielnie, będzie potrzebował pomocy do końca życia. Jego rodzina otrzymuje jednak bardzo niewielki zasiłek od państwa. Uważam, iż właśnie takie osoby powinny otrzymywać pomoc. Ale Demokraci wydają pieniądze na „problemy pierwszego świata” — mówi kobieta. Dodaje, iż zagłosowanie na Trumpa było „mniejszym złem”.

Chad Cooper, 50 lat, muzyk, Hawaje

Chad Cooper urodził się i wychował w Bostonie, w stanie Massachusetts, w północno-wschodniej części Stanów Zjednoczonych. Wiele podróżował i tworzył muzykę — od ponad 25 lat gra psychodeliczny rock eksperymentalny w zespole Sunburned Hand of the Man.

Obecnie mieszka na Hawajach, w małej miejscowości Pahoa liczącej około tysiąca mieszkańców. Mówi, iż głosował na Trumpa, ponieważ obiecał on zakończyć wojnę w Ukrainie.

— Na początku naprawdę myślałem, iż to zrobi. Wierzyłem w słowa Trumpa o pokoju i pokojowym podejściu do każdego kraju — mówi mężczyzna.

Przekonało go to, iż Trump mówi „co mu leży na sercu” — bo sam lubi „szczerze wyrażać siebie”. Cooper był również przekonany, iż Trump postępuje słusznie, próbując znaleźć wspólny język z tymi przywódcami politycznymi, którzy w USA byli uważani za „nie do przyjęcia”.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

— Zaprzyjaźnił się z Kim Dzong Unem i posunął się do bezprecedensowych kroków, gdy był prezydentem kilka lat temu, spotykając się z takimi przywódcami osobiście i będąc w tym dość szczerym — mówi Cooper.

Szybko zmienił zdanie na temat Trumpa — już dwa tygodnie po jego inauguracji prezydenckiej, gdy zabrał głos na temat sytuacji w Strefie Gazy. Przedstawił pomysł uczynienia „Riwiery Bliskiego Wschodu” z terytorium, na którym mieszka w tej chwili ok. 2 mln Palestyńczyków.

— Wcześniej bardzo martwiłem się ludobójstwem Palestyńczyków, ale nie wiedziałem o planie Trumpa, by przekształcić Strefę Gazy w „drugie Mar-a-Lago” . Jezus był palestyńskim Żydem, prawda? Nie był syjonistą, a tym bardziej nie popierał ludobójstwa — mówi Cooper.

Jest również zaniepokojony polityką Trumpa wobec rdzennej ludności Stanów Zjednoczonych. Według mężczyzny prezydent nie szanuje praw tych ludzi do ich ziemi i zasobów naturalnych.

Melissa Bender/NurPhoto/NurPhoto via AFP / AFP

Uczestniczka protestów przeciwko Donaldowi Trumpowi trzymająca transparent z napisem „nienawiść nie uczyni USA wielkimi”, w Nowy Jork, 5 kwietnia 2025 r.

— Trump najwyraźniej przez cały czas obala wszelkie zasady i przepisy związane z ochroną zasobów naturalnych, choćby jeżeli znajdują się one na świętych ziemiach rdzennych mieszkańców. Dlaczego wciąż ich atakujemy i zabieramy ich ziemię, dlaczego wciąż to robimy? — pyta.

Pomimo niezadowolenia z polityki republikańskiego prezydenta Cooper jest przekonany, iż oddanie głosu na Demokratów byłoby błędem. Kandydatura Kamali Harris ani trochę mu się nie podobała. Mówi, iż choćby gdyby chciał, nie potrafiłby powiedzieć o niej zbyt wiele dobrego — bo „pojawiła się w ostatniej chwili”. Twierdzi również, iż „ciągle zmieniała tożsamość, to znaczy zachowywała się albo jako biała kobieta, albo jako czarna kobieta”.

— Myślałem, iż następne cztery lata będą spokojne, ale nasz kraj przez cały czas jest zły i dziwny — mówi.

Mark (imię zmienione), 35 lat, programista, Floryda

Mark nie jest rodowitym Amerykaninem — urodził się i wychował w Moskwie, a do Stanów Zjednoczonych przeprowadził się ok. 10 lat temu. Jest w połowie Kubańczykiem — ma obywatelstwo rosyjskie i kubańskie. W 2016 r. postanowił skorzystać z obowiązującego jeszcze wówczas prawa, które gwarantowało posiadaczom kubańskich paszportów możliwość uzyskania obywatelstwa USA. Już w 2017 r. program przestał działać, więc Mark „wskoczył do ostatniego wagonu”. W 2022 r. otrzymał amerykański paszport.

Swoje poglądy określa mianem „liberalnych” — mówi, iż wspierał i przez cały czas wspiera rosyjską opozycję, a po przeprowadzce do USA zaczął sympatyzować z Demokratami. — Ale dostałem pracę, otrzymałem podwyżkę, zacząłem więcej podróżować — i więcej widzieć — mówi Mark. — przez cały czas popierałem zasady Partii Demokratycznej, ale zacząłem zbaczać z ich kursu.

ETIENNE LAURENT / AFP

Uczestnicy ogólnokrajowego protestu przeciwko prezydentowi USA Donaldowi Trumpowi i jego doradcy Elonowi Muskowi w centrum Los Angeles, w pierwszym tle transparent z napisem „zatrzymać zamach stanu”, 5 kwietnia 2025 r

Zaczął się przykładowo zastanawiać, czy jego podatki są adekwatnie wydawane, zwłaszcza na wsparcie bezrobotnych. — Nie rozumiałem, dlaczego jestem pełnosprawną osobą przy zdrowych zmysłach, a moje podatki trafiają do ludzi, którzy siedzą i nic nie robią — mówi.

— Widziałem i znałem ludzi, którzy po prostu nie chcą nic robić. Nie są niepełnosprawni ani nie mają problemów ze zdrowiem psychicznym. Zdaję sobie sprawę z tego, iż życie jest ciężkie, ale każdy musi jakoś żyć — mówi.

Zaczął też zwracać większą uwagę na retorykę Partii Demokratycznej dotyczącą LGBT. Mówi, iż ma wśród znajomych osoby homoseksualne, ale nie ma potrzeby tak często dyskutować o orientacji seksualnej.

To sprawiało, iż powoli jego sympatie zaczęły przesuwać się w kierunku Partii Republikańskiej. Zapewnia jednak, iż „nie wie zbyt wiele o polityce i może się mylić”.

— Pewnego dnia włączyłem sobie obrady Kongresu, a tam jego członkowie kłócili się o to, jak się do siebie zwracać, czy jedna z osób powinna być nazywana „panem” czy „panią”. Dwóch dorosłych, siwowłosych mężczyzn kłóciło się o taką rzecz. Potem w wiadomościach usłyszałem, iż Chiny umieszczają specjalistyczny sprzęt na dnie oceanu. Nie rozumiałem, dlaczego na przykład Chiny, Japonia i Singapur robią takie rzeczy, podczas gdy my dyskutujemy o tym, kto z kim sypia — mówi.

Gdy przyszedł czas wyborów, Mark zagłosował na Trumpa. Wydawało mu się, iż jest to kandydat odpowiedzialny za swoje słowa. Tuż po oddaniu głosu pojawiły się jednak pierwsze wątpliwości. Markowi nie podobała się między innymi polityka nowego prezydenta wobec „nielegalnych” imigrantów.

Jacek Boczarski / ANADOLU / Anadolu via AFP / AFP

Protesty przeciwko Donaldowi Trumpowi i Elonowi Muskowi, jeden z Amerykanów trzyma transparent z napisem: „nikt nie głosował na Muska”, Chicago, 5 kwietnia 2025 r.

— Mam pewne uprzedzenia wobec imigrantów z państw Ameryki Łacińskiej: sam jestem jednym z nich — śmieje się mężczyzna. — Ale mam też wątpliwości, czy wszyscy ludzie, którzy siedzą w tych autobusach do deportacji, są czemuś winni. Niektórzy z nich mogą zostać zabici po powrocie do swojego kraju — mówi.

Ponadto Markowi nie podoba się, iż Trump jest „mizoginem”. — Można być twardym, ale przez cały czas zachowywać się w normalny sposób, zgodnie z zasadą dobrego wychowania. On jednak tego nie robi. Do tego te stare historie z aktorkami porno nie działają na jego korzyść — przyznaje mężczyzna.

Kolejnym aspektem nowej polityki prezydenckiej, który budzi wątpliwości Marka, jest zaangażowanie Elona Muska w sprawy publiczne. — Nie tylko ja, ale wiele osób ma wrażenie, iż to Musk, a nie Trump, rządzi krajem. Gdybym miał wybór zagłosować na jakiegoś innego kandydata i nie byłby on szalonym starcem, jak ci dwaj, spośród których wybieraliśmy, zagłosowałbym na kogoś innego — przyznaje Mark.

Mówi, iż nie uważał Kamali Harris za godną przeciwniczkę Trumpa, ale też kilka o niej wiedział.

— Byłoby dobrze, gdyby pojawiła się jakaś kobieta z silną ręką. Nie chcę mówić tu o kimś jak Margaret Thatcher, bo nic nie wiem o jej polityce, ale miała taki wizerunek żelaznej damy. Byłoby miło, gdyby ktoś taki pojawił się u nas. W tej chwili mamy jednak żelaznego mężczyznę — mówi.

Read Entire Article