I can't believe he's inactive into this. You don't have 800 plus, he'll give you 800 minus

natemat.pl 3 hours ago
Zbliżające się wybory prezydenckie można rozpoznać po zwiększonej aktywności posła Marka Jakubiaka. Polityk i biznesmen po raz kolejny zdecydował się na kandydowanie. I po raz kolejny odgrzewa niezbyt świeży pomysł bykowego. Jakubiak od lat twierdzi, iż osoby bezdzietne powinny płacić specjalny podatek w wysokości 800 zł. Kiedyś zwany był "bykowym".


– Bykowe trzeba wprowadzić. Dlaczego moje dzieci mają finansować kogoś? – pytał oburzony poseł Marek Jakubiak w dyskusji z Grzegorzem Jankowskim z Polsat News. Panowie wraz z posłanką Pauliną Matysiak debatowali o systemie emerytalnym.

Jakubiak ponownie planuje wystartować w wyborach prezydenckich. Ten polityk ma za sobą piekielnie skomplikowaną drogę. Wstępował do różnych frakcji i partii, występował z nich, tworzył własne, często w duetach z innymi politykami.

Ten polityk i biznesmen już nieraz werbalizował potrzebę wprowadzenia w Polsce "bykowego". Miałby to być specjalny podatek od osób bezdzietnych. Jakubiak twierdzi, iż powinna być to swoista odwrotność 800 plus. W tym programie każdy rodzic dostaje pieniądze na swoje dzieci. A gdyby ich nie miał, to musiałby płacić na cudze.

Warto zauważyć, iż tym razem Jakubiak powstrzymał się od piętnowania ludzi "LGBT+". W 2019 roku (poniżej potwierdzający to wpis) lansował pomysł bykowego, by jego dzieci "nie musiały płacić emerytury członkom LGBT+". Nie za bardzo wiadomo, jak połączył podatek od nieposiadania dzieci z emeryturą, ale prawdopodobnie jego zdaniem powinno być to w jakiś sposób powiązane.



Nie da się też nie zauważyć, iż Marek Jakubiak od dawna celował w wyborców raczej młodych i raczej płci męskiej. Politycznie plasuje się bowiem w okolicach Konfederacji. Trudno więc się dziwić, iż nie udało mu się wykręcić dobrego wyniku w poprzednich wyborach prezydenckich lub na prezydenta Warszawy.

"To okrucieństwo"


"Fakt" zapytał posłów różnych opcji politycznych o odgrzewany kotlet Jakubiaka. Odrobinę zrozumienia dla tego pomysłu rodem z głębokiego PRL wykazała jedynie posłanka PiS Urszula Rusecka. To wiceprzewodnicząca sejmowej Komisji Polityki Społecznej i Rodziny. W rozmowie z "Faktem" zasugerowała, iż "jakaś forma ulg dla rodziców lub opodatkowania osób bezdzietnych wydaje się warta rozważenia".

– Nie można porównywać osoby, która pracuje i na utrzymaniu ma tylko siebie, z rodziną wychowującą kilkoro dzieci, ponieważ to zupełnie nieporównywalne sytuacje, zarówno pod względem codziennych obowiązków, jak i kosztów utrzymania. O ile koszty wychowywania dzieci w dużej mierze ponoszą rodzice, o tyle korzyści z tego procesu odczuwa całe społeczeństwo – mówiła.

Inni posłowie i posłanki nie byli tak wyrozumiali dla głoszonej przez Jakubiaka idei.

– Karanie za nieposiadanie dzieci to jest okrucieństwo wobec ludzi, którzy na przykład zmagają się z problemem bezpłodności. To jest nieludzkie wobec tych osób, które chciałyby, a nie mogą. Czy pan poseł wyobraża sobie, iż taka osoba miałaby przedstawić urzędowi skarbowemu zaświadczenie medyczne? Ludzie generalnie powinni mieć prawo wyboru, czy chcą mieć dzieci, czy nie – stwierdziła Marcelina Zawisza, posłanka partii Razem.

Poseł PSL Jarosław Rzepa uznał z kolei, iż pomysł Marka Jakubiaka to "powrót niekoniecznie najlepszego okresu w naszej współczesnej historii". Przypomnijmy, iż "bykowym" nazywano w Polsce podatek (a adekwatnie podwyższoną kwotę podatku dochodowego) płacony przez osoby bezdzietne, nieżonate i niezamężne powyżej 21. roku życia (od 1 stycznia 1946 do 29 listopada 1956), a później powyżej 25. roku życia (do 1 stycznia 1973).

Stosunkowo niedawno podatek "od singli" promował też wiceminister Artur Soboń.

Read Entire Article