Im bardziej PO wyborach tym weselej. Oto posłanka lewicy, niejaka Joanna Scheuring – Wielgus radośnie oznajmia, iż za moment ciągle jeszcze nieformalny sojusz powyborczy zawarty z Lewicą przestanie być potrzebny. A ona, i triumfator Czarzasty, na kolejną kadencję zostaną odsunięci od rządowych konfitur.
W piątek, 28 października 2023 r. , w radio ZET posłanka dwojga nazwisk podzieliła się tą oto wiadomością:
— Wiem, iż posłowie PiS, zwłaszcza ci, którzy po raz pierwszy zostali wybrani do Sejmu, zaczynają rozmawiać z PSL-em i Polską 2050. (…) Ci "nowi" weszli generalnie na tonący statek. Nigdy wcześniej nie byli w parlamencie i chcą teraz z tego statku uciec. Czy reszta ich przyjmie? Tego nie wiem.
]]>https://player.radiozet.pl/Podcasty/Machina-wladzy/Scheuring-Wielgus-pos...]]>(offset)/1
Przyznam, iż to wiadomość na miarę przyszłej kadencji.
Najwyraźniej cichosza Hołownia, Kosiniak-Kamysz i Tusk usiłują doposażyć swoje ugrupowania tak, aby sojusz z fanatycznymi lewicowcami nie był potrzebny.
KO i 3D do większości brakuje bowiem tylko 9 posłów. jeżeli więc tylu przyciągną Lewica nie będzie potrzebna, a wtedy swoich wyborców PSL (przynajmniej część konserwatywna) nie będzie musiało się wstydzić.
Posłanka Joasia powinna zastanowić się, czy takie rozmowy przez przypadek nie toczą się z jej ideologicznymi koleżankami, kolegami i koleżaniszczami; podobnie tak samo może się dziać w Konfie.
Wspólnota koryta może się być o wiele bardziej atrakcyjna, niż walka o „prawa reprodukcyjne”, a tak naprawdę o prawo do zabijania nienarodzonych ludzi.
Głodna zmiana, jaka po wyborach 2023 roku pod wodzą Tuska dąży do przejęcia wszystkich intratnych stanowisk nie będzie ryzykowała i wszelkie spory ideologiczne pogrzebie w zarodku.
Tymczasem lewica zdaje się tego nie rozumieć. Najmniejszy klub „zjednoczonej oPOzycji” za to z największymi aspiracjami ideologicznymi najwyraźniej okazuje się nie do przełknięcia na dłuższą metę.
Przyszła senatorzyca Magdalena Biejat chce wiedzieć, po co będzie ten nowo powstały rząd. I, co gorsza, jakieś konkrety programowe.
Być może posłanka Scheuringowa ma również podobne zachcianki.
Co prawda matuzalem polskiego ruchu lewicowego, multimilioner Włodzimierz Czarzasty (vide jego deklaracja majątkowa na stronach Sejmu -
]]>https://orka.sejm.gov.pl/osw9.nsf/0/B46F77ADA2D59AD0C1258A240036BD6D/%24...]]> ) już zdążył się uradować, iż pomimo utraty 40% miejsc w Sejmie po 18 latach Lewica wraca do koryta a więc reszta jest nieważna, ale taka postawa jest charakterystyczna do frakcji tzw. pragmatyków w PZPR (kompartia w PRL-u), do której zaliczyć można by było b. prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego czy też obecnych € - posłów Millera i Cimoszewicza.
Tyle, iż w obecnej Zjednoczone Lewicy prócz weteranów „ruchu robotniczego” z PRL mamy całkiem świeży nabytek ideologiczny, zwany „Wiosną”, a ci ludzie są pozbawieni w dużej mierze (o ile nie wcale) korytowych zachowań ww. weteranów.
A więc PO co konflikt?
Jeśli faktycznie uda się podkupić posłów Zjednoczonej Prawicy czy też Konfederacji w ilości większej, niż 9, Lewica wyląduje na marginesie.
Co zresztą wydaje się naturalnym miejscem dla osób pokroju Joasi czy też coraz bardziej odklejonej Sylwii Spurek, która już od dawna przestała śmieszyć, budząc coraz bardziej powszechne współczucie.
Obojętnie, co lewica powiedziała, mówi i będzie mówić o prawicy, jedno jest pewne – w polskiej kulturze szydzenie z mądrego inaczej jest źle widziane.
Ale właśnie ci ludzi usiłują przypisać sobie prawo nie tylko do wypowiadania się w imieniu całkiem sporego europejskiego Narodu, ale też uzurpują sobie wskazywanie drogi dla całego kontynentu.
Tymczasem głodna zmiana chce tylko uzupełnić swoje portfele, nadszarpnięte 8 – letnim odsunięciem od państwowych fruktów.
Przerobienie Polski na tęczowy twór, o jakim choćby we Francji tylko marzy skrajna lewica, nie przejdzie.
Ale nie ideologicznie, ale dlatego, iż głodna zmiana za priorytet ma koryto, a nie działanie na rzecz ogółu.
Ma też świadomość, iż choćby ich własny elektorat może się wku.wić, a to może oznaczać przyspieszone wybory i oddanie władzy prawicy co najmniej na dwie kolejne kadencje.
Joasia szczebiocąca radośnie do mikrofonu radia ZET o rzekomym podkupywaniu posłów ZP przypomina karpia radośnie oczekującego Wigilii.
Cóż…. Na zakończenie warto więc przypomnieć słowa Stefana Kisielewskiego:
Gdyby dureń zrozumiał, iż jest durniem, automatycznie przestałby być durniem. Z tego wniosek, iż durnie rekrutują się jedynie spośród ludzi pewnych, iż nie są durniami.
I to by było na tyle, jak mawiał nieodżałowany profesor Jan Tadeusz Stanisławski.
29.10 2023
fot.pixabay